Wikimedia Commons

16 grudnia 1981, w związku z wprowadzeniem stanu wojennego miała miejsce pacyfikacja kopalni „Wujek”. Od strzałów ZOMOwców, zginęło 9 górników a ponad 20 zostało rannych. 

14 grudnia, w kopalni zapadła decyzja o przerwaniu pracy do czasu powrotu aresztowanego Jana Ludwiczaka. Dzień później, górnicy dowiedzieli się o pacyfikacjach wobec strajkujących m.in z kopalni Staszic i Manifest Lipcowy. O pacyfikacja kopalni „Wujek”, zdecydowano właśnie 15 grudnia podczas narady Wojewódzkiego Komitetu Obrony.

16 grudnia odcięto kopalnie od reszty miasta, a o godzinie 11 funkcjonariusze służb rozpoczęli rozpędzanie osób zgromadzonych przed główną bramą. W akcji udział brało 5 kompanii ZOMO, 2 kompanie ORMO, 1 kompanię NOMO, 7 armatek wodnych, a ponadto 3 kompanie po 10 bojowych wozów piechoty i 1 kompanię czołgów. Dodatkowo w odwodzie był jeszcze oddział specjalny ZOMO.

Poległo 9 górników a byli to: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk oraz Zenon Zając.

Ranni trafili do szpitala, gdzie opracowano nawet plan na wypadek nalotu SB. Profesor Grzegorz Opala, cytowany przez polskieradio.pl mówi: Do kart choroby wpisywano rannym fikcyjne dolegliwości. Jak przyznaje lekarz, nie wszystko udało się ocalić od zapomnienia. Zaginęła m.in. książka izby przyjęć z tego dnia, stanowiąca bezcenny dokument. Nie były to czasy ksero, ale może trzeba było choćby zrobić zdjęcia, niestety nikt o tym nie pomyślał. Dzisiaj jak na to patrzę, to nawet przy ówczesnych technikach należało to dokumentować.

Do dziś nie osądzono głównych sprawców, wydających rozkazy strzelania do ludzi. W roku 2011 uniewinniony został Czesław Kiszczak – ówczesny szef MSW.