Józef Piłsudski, mawiał o Polakach, że „Naród wspaniały, tylko ludzie chuje”. Słyszeliśmy też, że „Polacy nie są zorganizowanym ludem, wobec czego więcej znaczy u nich nastrój aniżeli rozumowanie i argumenty; sztuką rządzenia Polakami, jest zatem wzniecanie odpowiednich nastrojów”. Mądre to słowa i można powiedzieć, że ponadczasowe. Przytaczam je dlatego, że chcę zwrócić uwagę na naszą główną wadę. Wadę, która doprowadziła niejednokrotnie do tragedii, ale My Polacy nie wyciągamy wniosków z historii. Jak mawiał jeden z bohaterów filmu „U Pana Boga w ogródku”, starszy nauczyciel: „Historia nauczycielką życia”. Polacy są jednak mało pojętnym uczniem. Chodzi mi o kłótliwość i wieczne podziały. Podatność na manipulację i obracanie się przeciwko współbraciom. Naszą słabość do popełniania tych grzechów znali nasi wrogowie i wykorzystywali z premedytacją do wewnętrznego osłabiania Polski co później znacznie ułatwiało branie nas pod jarzmo ucisku ze strony innego mocarstwa. Wtedy naród się jednoczył, stawał ramię w ramię w walce o wolność, ale kiedy ta wolność wróciła, znów osiadali na laurach i wracali do starych grzechów jakby w poczuciu, że teraz nic im się złego już nie stanie. I również o tym mówił Piłsudski: „Niepodległość nie jest Polakom dana raz na zawsze”. Teraz naszą narodową skłonność do kłócenia się wykorzystują lewacko – liberalne elity w polityce i mediach szczególnie. Za wszelką cenę starają się nie dopuścić do jedności, do solidarności i wspólnoty. Wiedzą jak dla ich zdradzieckiego, antypolskiego układu byłoby to niebezpieczne. Równie ważne jest to, że pewna grupa zawsze jest „uprzywilejowana” i pokazywana jako ta lepsza a to również jest oburzające. Medialne szczucie Polaków przeciw sobie obserwowaliśmy, obserwujemy i obserwować będziemy wielokrotnie. Ja jednak chciałbym przedstawić i krótko omówić trzy fazy, według mnie kluczowe dla obecnej sytuacji w Polsce.

1. Lustracja, dekomunizacja czyli hołota z widłami kontra ich ofiary.

W 2005 roku, po wielu latach lewactwa rządzącego Polską, do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość. Nie mam zamiaru rozwodzić się teraz nad szczegółami rządów i ich oceną. Chodzi mi o jeden, konkretny aspekt. Rozpoczęta przez nich lustracja, chęć oczyszczenia życia społecznego, polityki, mediów i biznesu ze zdrajców, sprzedawczyków i piesków obcego systemu. Był to pomysł jak najbardziej słuszny i według mnie niezbędny. Tylko gruntowne oczyszczenie, wyrwanie chwastów gwarantuje szansę na zbudowanie zdrowego organizmu. Da szansę stworzenia kraju sprawiedliwego i wolnego od wszelakich wpływów i uwikłań. Niestety w każdej dziedzinie naszego życia, aż roi się od takich właśnie „chwastów”. cała III RP jest zbudowana właśnie na fundamencie kłamstwa, donosicielstwa i wysługiwania się Moskwie. Tak rodziły się majątki i tworzyły się legendy dzisiejszych „autorytetów”. Pomysł lustracji godził więc poważnie w ich spokojne, dostatnie i wygodne życie w luksusie. Mógł zachwiać wszystkim i położyć temu kres. Co gorsze dla tych elit, pomysł ten został bardzo pozytywnie przyjęty przez większość społeczeństwa. Jednym słowem, czerwonym zapaliło się pod tyłkiem. Trzeba było brać sprawy w swoje ręce. Rozpętano więc medialną nagonkę. IPN, wszystkich zwolenników lustracji przedstawiano jako zwyrodniałych oprawców, czepiających się niewinnych ludzi, rozdrapujących stare rany i niszczących wielkich bohaterów dla własnej korzyści. Prawdziwych winnych, zdrajców i agentów nazwano natomiast ofiarami. Odwrócono rolę, wtłaczano ludziom że lustratorzy to prawicowe oszołomy, które zaraz mogą przyjść po kogoś z nas. Nakręcono wiele odcinków seriali, w których jasno dawano do zrozumienia co każdy „europejczyk” i „światły Polak” powinien myśleć o dekomunizacji i lustracji. Przodowała w tym „Wyborcza” i TVN. Poskutkowało. Do dziś trwają na ten temat spory, nadal też uważa się takich ludzi jak Wałęsa za bohaterów. Mimo, że wciąż dowiadujemy się o kolejnych TW dziś zajmujących wysokie stanowiska na wielu nie robi to wrażenia. A jak robi ? Zaraz jest „usadzany” przez dyżurnych medialnych sługusów.

2. Nie płakałem po papieżu.

Kiedy zmarł Jan Paweł II, wielki papież i wielki Polak cały Świat zamarł. Zamarła też Polska i Polacy. Dla wszystkich był to szok. Wielki przywódca, pogromca komunistów, dla wielu Ojciec nie żyje. Już nie wesprze, nie pokrzepi. Nie stanie w obronie pokrzywdzonych i uciśnionych. Na fali tej ogólnonarodowej straty wielu zdecydowało się zmienić swoje życie. Uczestniczono we Mszach, nabożeństwach, procesjach. Przerywano spory i kłótnie. Pojednali się nawet od dawna rywalizujący ze sobą kibice skłóconych klubów. W powietrzu unosił się duch wspólnoty, świadomość czegoś niezwykłego, wspaniałego czego nie da się opisać słowami. I wtedy w przeżartych nienawiścią łbach lewackich decydentów znów odezwał się dzwonek alarmowy. Tym razem zdawano sobie sprawę, że taka wspólnota, takie pojednanie, taka siła społeczna może wymknąć się spod kontroli medialnych kreatorów rzeczywistości. Może wyjść z kokonu propagandy, nienawiści, plotek, obmawiania i komercji. Że ciało, może zamienić na ducha. Rozpoczęła się więc akcja „KWASZENIE ATMOSFERY”. Ponowne skłócenie kibiców, koszulki z nadrukami typu: „Nie płakałem po papieżu”, próba dyskredytowania samego papieża poprzez wyciąganie jego rzekomych grzeszków i nadużyć. I wtedy ta podniosła atmosfera zaczęła się ulatniać. Polacy zapomnieli o postanowieniach, planach zmian i wrócili do punktu wyjścia. Głowę znów zaczął podnosić antyklerykalizm.

3. „Sekta Smoleńska”, „Gdzie jest Krzyż” i „Zimny Lech”.

Trzecia faza to rzecz jasna katastrofa Smoleńska. Na początku, zaraz po 10 kwietnia znów w Polakach zaszła wielka pozytywna zmiana. Znów tłumnie ruszyli do Kościołów, kaplic, na Krakowskie Przedmieście. Pojawiła się zaduma, refleksja. Nawet media zaczęły mówić ludzkim głosem. Pokazywać ofiary opluwane i gnojone za życia takimi jakie były naprawdę. A więc ciepłe, rodzinne, przepełnione pozytywnymi uczuciami. Ale w pewnym momencie zauważono, że po raz kolejny sytuacja wymyka się z rąk a ten pozytywny przekaz medialny zaszedł za daleko. Zbliżały się wybory, pojawiło się widmo odsunięcia od władzy obecnej bandy. Zdecydowano więc o kolejnej odsłonie wojny polsko – polskiej. Zamieszanie z pochówkiem pary prezydenckiej na Wawelu, inspirowanie hord bydlaków plugawiących symbole religijne i dręczących niewinnych często starszych ludzi modlących się i oddających hołd poległym czy wreszcie nazywanie wszystkich tych, którzy nie zgadzają się na kłamstwa i matactwa w śledztwie i domagają się prawdy – pisowskimi faszystami czy „sektą smoleńską”. Wszystkie działania zostały skrzętnie zaplanowane, rozpisane na etapy i są stopniowo realizowane. Przy jednym ogniu upieczono dwie pieczenie. Z jednej strony ponownie obrzucono łajnem ofiary katastrofy zarzucając im pijaństwo, brawurę, nieodpowiedzialność i spowodowanie katastrofy a z drugiej rozpoczęto bezpardonową walkę z symbolami religijnymi, z Krzyżem, z osobami wierzącymi. Dano przyzwolenie na wulgarny, chamski antyklerykalizm…

Opisałem duży według mnie problem w miarę zwięźle a i tak wyszedł niezły elaborat. Nie chciałem Państwa zniechęcić dlatego też starałem się streszczać. Pominąłem wiele kwestii, ale z pewnością jeszcze wrócę do tego tematu ponieważ jest on rozległy i bardzo istotny. Dziś tylko go zasygnalizowałem. A Państwa bardzo proszę, byśmy nie dawali się rozgrywać i manipulować. Nie tańczmy tak jak nam zagrają bo obudzimy się pod kolejnymi zaborami.