Jakiś czas temu powołano do życia specjalną komisję pod przewodnictwem Macieja Laska. Jak mówił sam premier, zadaniem komisji miało być „prostowanie kłamstw” i lepsza komunikacja ze społeczeństwem. Prawda jest jednak taka, że Tusk i jego świta zobaczyli że na jaw wychodzi coraz więcej bulwersujących faktów. Faktów, które w pył roznoszą dotychczasowe ustalenia „ekspertów”, które obnażają matactwa, zaniechania i zwykłe ordynarne łgarstwa. Najgorsze dla ekipy Tuska było to, że ludzie zaczynali otrząsać sie z oficjalnej propagandy. Zaczęli pytać, szukać, sprawdzać… Przykładowo film Anity Gargas emitowany w TVP miał ponad milionową widownię, przebijając znacznie zainteresowanie emitowanym w tym samym czasie programem Lisa. Tusk doszedł do wniosku, że tak być nie może. 30 procent społeczeństwa wierzące w zamach to poważne ostrzeżenie dla całej bandy PO. Stąd właśnie pomysł na komisję Laska. Wszystkie ręce na pokład. Czas walczyć z prawdą wszelkimi dostępnymi metodami. Nawet oficjalny komunikat Centrum Informacyjnego Rządu świadczy o realnych zadaniach komisji: „Zespół ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej ma przybliżyć opinii publicznej główne przyczyny katastrofy, zawarte w raporcie komisji Jerzego Millera”. Czyli wszystko jasne. Kolejna tuba propagandowa mająca powielać brednie wypisywanie przez Millera, Anodinę i resztę zakłamanych szuj. Czyli co ? Wracamy do pijanego prezydenta, pancernej brzozy, pijanego generała Błasika w kokpicie i „debeściaków” podchodzących do lądowania kilka razy ? W każdym normalnym kraju, po wykazaniu tylu perfidnych kłamstw w zasadniczych sprawach, osoby je głoszące byłyby skończone. Ale u nas, w POlsce są to „autorytety” i „eksperci”.

Tacy eksperci, którzy do dziś, po trzech latach nie ustalili wysokości słynnej brzozy. Wciąż nie mają wraku i oryginałów czarnych skrzynek, skradzionych i bezprawnie przetrzymywanych przez Rosjan. Wydali fałszywe wyroki, bez zbadania żadnych dowodów.

Dziś na jednym z portali czytamy, że zespół Laska zakomunikował wszem i wobec iż: „Inne hipotezy niż z raportu Millera – nieuprawnione”. No i wszystko jasne. Jest oficjalna wersja, to nic że pełna udowodnionych kłamstw. Każdy ma wierzyć właśnie w taką wersję, o nic nie pytać, nie drążyć a najlepiej samodzielnie nie myśleć. Wierzyć w papkę „Wyborczej” i „TVNu”. A co jeśli ktoś się nie podporządkuje Panie Lasek ? Czeka go taki los jak śp. generała Petelickiego ? Jak śp. archeologów, którzy mieli wyjechać na badania do Smoleńska ? Jak całej reszty ofiar seryjnego samobójcy ?

Ja nie mam zamiaru. Nie zostawię też tej sprawy i będę piętnował i wykazywał wasze podłe, perfidne kłamstwa. Z najnowszego numeru „Do Rzeczy” dowiadujemy się, że na szczątkach wraku TU – 154 wykryto nie tylko cząstki trotylu, ale również silniejszych materiałów wybuchowych: oktogenu i heksogenu. Dziennikarz „Do Rzeczy”, dotarł do „zrzutów” z urządzeń pomiarowych. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu na posiedzeniu jednej z komisji, przyciśnięty do muru prokurator POTWIERDZIŁ odkrycie trotylu. Tym samym pokazał, że zwołana w panice konferencja prasowa, po pierwszym tekście Gmyza, na której stanowczo zaprzeczono obecności trotylu była jednym wielkim kłamstwem. Jego ustalenia potwierdziły się, ale do dziś nie został przeproszony i zrehabilitowany przez tych, którzy na początku obrzucili go gównem. Lepiej bredzić, że malutka brzózka zmasakrowała wielki samolot i rozczłonkowała ciała ofiar. Jakoś w podobnych katastrofach, nie tylko zniszczenia samolotów są mniejsze ale i większość ludzi wychodzi z nich cało. Tylko że o tym w mediach cicho sza.

Mam nadzieję, że starania Laska i całej reszty kłamców spełzną na niczym. Że społeczeństwo zbuntuje się i powie NIE obłudzie i propagandzie. W tych działaniach oficjalnej strony jest też coś krzepiącego. Najwyraźniej się boją i czują, że pali im się pod tyłkami. Stąd tak zintensyfikowane działania. Ale juz nie długo. Wszystko wychodzi na jaw, i nie ma „zbrodni bez kary”.