Chaos w jakim pogrąża się ostatnio Francja jest niebywały. Strajki, powódź, bijatyki uliczne, dramatyczny spadek poparcia dla rządu i prezydenta oraz ciągle trwający stan wyjątkowy związany z ostatnimi (i ciągle bardzo prawdopodobnymi) zamachami terrorystycznymi są tego najlepszymi wyznacznikami.

Francuska demokracja jest wobec tego chyba dużo bardziej zagrożona od tej w Polsce. Aż dziw, że oficjele unijni jeszcze nie zdecydowali się na wprowadzenie zaleceń/sankcji/regulacji czy na co tam nowomowa unijna pozwala. Odkładając jednak te porównania na bok trzeba powiedzieć wprost – Francja aktualnie nie jest krajem stabilnym, co w kontekście zbliżających się Mistrzostw Europy rodzi oczywiste niebezpieczeństwa.

Od dwóch miesięcy głównie na ulicach Paryża odbywają się głośne strajki związków zawodowych, które nie zgadzają się na reformę prawa pracy zaproponowaną przez rząd i prezydenta. Co ciekawe, przeciwko tej reformie zbuntowała się też część członków Partii Socjalistycznej co sprawia, że walka o władzę we Francji trwa w najlepsze. Prezydent jak widać traci nie tylko poparcie społeczne, ale również to polityczne.

Co zakłada reforma prawa pracy i po co jest forsowana przez rząd mimo tak wielkich strajków? Mówiąc najkrócej jej intencją jest przywrócić konkurencyjność francuskiej gospodarce oraz obniżyć bezrobocie, które aktualnie oscyluje w granicach 10%. W chwili aktualnej Francja toczona rakiem biurokracji, z długiem publicznym zbliżającym się do 100% PKB, gdzie koszty pracy są zdecydowanie powyżej średniej unijnej. Dlatego rząd chce wprowadzić przepisy umożliwiające wydłużenie 35 godzinnego tygodnia pracy (wprowadzony w 2000 roku przez socjalistów właśnie), uelastycznić czas pracy i ułatwić pracodawcom zwalnianie pracowników.

W tle tych wydarzeń toczy się walka. Potężna walka o wpływy i władzę, utraty której boją się głównie związkowcy z największej centrali związkowej CGT. W tym miejscu warto podkreślić, że mniejsza ugrupowania związkowe zdecydowały się na współpracę i dialog z rządem. Philippe Matrinez, szef centrali CGT nie tylko nie chce się zgodzić na proponowane reformy, ale również sam postuluje jeszcze większe obniżenie tygodnia pracy do 32 godzin. Na jego wezwanie kraj został sparaliżowany. Nie działają koleje, średnio chodzi zaledwie około 50% połączeń. Dodatkowo ruch wokół aglomeracji paryskiej został również sparaliżowany przez powódź, gdyż Sekwana ma największy poziom wód od 1982 roku. Nie działają rafinerie, 6 z 8 ogłosiły strajk, co powoduje problemy w dostawie paliwa, którego brakuje w ponad 4 tysiącach stacji benzynowych. Rząd zmuszony został do uruchomienia rezerw, które wystarczą mu tylko na 115 dni oraz do zwiększenia importu. Ponadto, nie działają porty, elektrownie atomowe, a w dniach 11-14 czerwca strajk ogłosiły linie lotnicze Air France. Do tego wszystkiego dochodzą regularne bitwy na ulicach Paryża pomiędzy policją a młodzieżowymi lewicowymi organizacjami. Ostatnio po Internecie krążył filmik jak grupa napastników podbiega do policyjnego samochodu i wrzuca do niego koktajl mołotowa pomimo siedzących w nim policjantów. Zastanawiająca jest natomiast pobłażliwość policji właśnie w stosunku do tego typu zachowań. Mimo agresywnych postaw następuje bardzo niewiele aresztowań i zatrzymań. Prawdopodobnie Partia Socjalistyczna nie chce wytrzebić swojego topniejącego elektoratu. Społeczeństwo Francji jest już znudzone tym stanem rzeczy i jak donosi „Le Monde” w niedawno przeprowadzonym sondażu 55% respondentów nie popiera strajków inspirowanych przez CGT.

Francja w przededniu Mistrzostw Europy jest sparaliżowana. Stagnacja gospodarcza, istniejące ryzyko zamachów terrorystycznych (co potwierdził ostatnio prezydent Hollande w radiowym wywiadzie) zamieszki na ulicach i strajki oraz spadek znaczenia Francji na arenie międzynarodowej to jedne z głównych francuskich bolączek. Oby ta zbliżająca się impreza sportowa nie była pierwszą od czasów Letnich Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 (członkowie palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień wzięli za zakładników 11 izraelskich sportowców; ofiar ogółem: 17) kiedy to dużo ważniejsze i ciekawsze będą  wydarzenia poza sportowe.