Od lat, Polacy poddawani są zabiegom wynarodowienia i pseudo europeizowania. Architekci uczuć przekonują, że polska historia to same czarne karty, zbrukane krwią niewinnych Żydów, Niemców i Rosjan. Jedyne co możemy dziś zrobić, by nie zostać potępionym na wieki przez dystrybutorów globalnego szacunku, by nie zostać uznanym za bandytę, kołtuna i Inkwizytatora to najpierw przeprosić cały świat a później usiąść potulnie w kącie Europy i siedzieć bez ruchu i roszczeń, w ciszy przełykając łzy wstydu.

Foto: Wikimedia.com

W lutym 2012, podczas jednego ze spotkań o nazwie „Dialog i Przyszłość” przemawiał były poseł PO, dziś lider „Twojego Ruchu” – Janusz Palikot. Jego przemowa dotyczyła Unii Europejskiej i miejscu Polski w tych strukturach. W pewnym momencie, zgromadzeni usłyszeli z jego ust słowa: „Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości.” Wagę tych słów od razu starał się osłabić Aleksander Kwaśniewski, ganiąc kolegę i próbując tłumaczyć te „niefortunne” słowa. Tu jednak nie ma czego tłuamczyć. To nie był głupi wyskok lewackiego oszołoma, albo efekt skrótu myślowego.

Środowiska lewicy tej europejskiej jak i tej polskiej mają jasny cel: wynarodowić, pozbawić suwerenności, osłabić więzi w społeczeństwie, doprowadzić do tego byśmy wstydzili się swojej historii. Wywlekanie i roztrząsanie takich odrażających, ale mimo wszystko jednostkowych negatywnych przykładów z polskiej historii jak Jedwabne przy równoczesnym pomijaniu czynów chwalebnych, jak masowe ratowanie Żydów, z poświęceniem własnego życia czy chociażby zatrzymanie pochodu Bolszewików dalej na Zachód zwycięską Bitwą Warszawską  w roku 1920 ma doprowadzić do takiego wtydu wśród obywateli, żeby nie przyszło im na myśl odwoływać się do naszej historii. W 2007 roku, na łamach „Gazety Wyborczej” Tomasz Żuradzki pisał: „Patriotyzm nie ma żadnego uzasadnienia moralnego. Jest pozostałością po czasach, gdy hordy plemienne walczyły o terytorium, żywność i kobiety.”

Nikt z nas nie ma prawa szukać w historii wzniosłych haseł, pięknych postaw i ideałów. Nie możemy szukać w przeszłości autorytetów. To wszystko to według środowisk, które prezentują dziś w Polsce takie media jak „Gazeta Wyborcza” czy TVN jest charakterystyczne dla nacjonalistów i faszystów o zabarwieniu katolickim. Z tym, zdaniem Michnika i spółki należy walczyć. Oni podpisują się pod słowami Oscara Wilde, że: „Patriotyzm jest cechą ludzi ziejących nienawiścią.” Mamy w pierwszym rzędzie być „europejczykami” a nie Polakami przy czym nikt tak naprawdę nie wiem co znaczy „być europejczykiem”. Nie wie, bo wiedzieć nie może. „Europejczyk” to taki nijaki baran. Ani ciepły ani lodowaty, ot po prostu letni. I o to właśnie chodzi. O odarcie nas z godności, poczucia własnej wartości, asertwyności i dumy. Jedyne uczucia, które możemy w sobie pielęgnować to wstyd, pokora przed tym „cywilizowanym Zachodem” i mocne postanowienie bycia takimi jak „ONI”.

Poczucie dumy w narodzie, świadomość własnej wartości, pielęgnowanie dawnych haseł, projektów, kontynuowanie dorobku dawnych bohaterów to wszystko z punktu widzenia Michników i Palikotów jest bardzo niebezpieczne. Bowiem byle iskra, może doprowadzić do wymknięcia się rzędu dusz, do zerwania się ze smyczy na której próbuje się nas trzymać i prowadzić wydeptanymi wcześniej ścieżkami. Stało się to kilkakrotnie. Po śmierci papieża Jana Pawła II, czy po katastrofie Smoleńskiej. Wtedy znów byliśmy – krótko bo krótko, ale jednak – Narodem. Zatrzymywaliśmy się, dumaliśmy, odwiedzaliśmy Kościoły, ale przede wszystkim czuć było unoszącą się w powietrzu jedność, solidarność. Byliśmy Polakami. Nie grupkami. Nie warszawiakami i krakusami czy nauczycielami i lekarzami. Byliśmy po prostu Polakami. Dlatego trzeba było to wszystko rozwalić, znów szczuć na siebie zwykłych ludzi. Znów wprowadzić podział, na tych ciemniaków, moherów i tych „oświeconych”, „nowoczesnych” którzy paradowali w 2005 roku w koszulkach z napisem „Nie płakałem po papieżu” a w 2010 z transparentem „Jeszcze jeden” rzucali pluszowym kaczorem i pluli na modlących się ludzi. Rządząca nami dzisiaj liberalna, postkomunistyczna mafia wie, że należy kontrolować emocje. Nie można pozwolić na pielenowanie w sobie poczucia dumy z Polskości, na dumę z bycia uczniem Jezusa. Mamy być bezideowymi, zaszczutymi baranami czekającymi na wskazówki od naszych Panów. Wtedy, taką bezkształtną masą łatwo sterować. Można lepić z niej co się chce, a później w miarę potrzeb przemodelowywać i zmieniać kształty. ”

Sztandarowym hasłem lewicowo – liberalnego środowiska jest również to, że dziś nikt na nas nie dybie. Nikt nie zagraża. Mamy XXI wiek, Europa się rozwija, jednoczy i otwiera. Wobec tego my mamy otrzepać się z tego narodowo – katolickiego, patetycznego błota bo to przeżytek, siara i obciach, który jeszcze praktykuje stado wąsatych Januszy na podkarpackich wiochach. W Europie nie ma być podziałów na Polskę ,Niemcy czy Holandię. Wszyscy mamy być Europejczykami. Tylko zauważmy, że jakoś najsumienniej te nakazy wykonujemy … właśnie my rękami naszych „wybrańców”. Wszyscy inni potrafią dbać o swoje interesy. Mało tego. Zakłamują historię, by oddalić od siebie smród dziejów. Starają się wybielić czarne karty historii, relatywizując zbrodnie albo przypisując je nijakim, bezosobowym „NAZISTOM”. Zobaczmy. Inni oddalają od niewygodne fakty, starają się przerzucić je na innych a My co? Nie tylko chowamy głęboko w buty piękne karty polskiej historii, których inni mogą nam zazdrościć, ale dajemy sobie wepchnąć cudze zbrodnie i haniebne czyny. Przytulamy je do siebie, wchłaniamy jako swoje a opinia idzie w Świat.

„Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor.” – mówił Józef Beck. I dlatego właśnie, my Polacy nie powinniśmy ulegać presji antypolskiej dziczy. Powinniśmy walczyć o swój honor i honor tych, którzy polegli za Nas. Wbrew salonowemu rechotowi, wbrew pluciu na Nas. Powinniśmy systematycznie i cierpliwie umacniać naszą pamięć, budować wartości, które przekażemy dalej. Pielęgnujmy pamięć o wielkich zwycięstwach, wspominajmy wielkich bohaterów jak Żołnierze Wyklęci. Ale jednocześnie pamiętajmy o naszych upadkach, porażkach i trochę ciemniejszych kartach naszej historii. Pamietajmy o nich po to, by wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość. Bo to jest podstawowa różnica między głupcami i ludźmi inteligentnymi. Między zdrajcą a patriotą. Głupi zdrajca wstydliwe momenty (które są w historii każdego Narodu) wyciągnie, rozdmucha do granic absurdu, wykorzysta i uzasadni nimi swoją nienawiść do Narodu. Mądry patriota natomiast, przeanalizuje je i wyciągnie wnioski na przyszłość. Wnioski, które pozwolą uniknąć powtórzenia błędów. A jednocześnie poza nostalgią, wspomnieniami i celebrowaniem rocznic za Karolem Dickensem uzna, że „Prawdziwym patriotą jest ten, który nie ze wszystkiego jest zadowolony w swej ojczyźnie, to człowiek, który pragnie i walczy o to, by w niej było lepiej.”

I kończąc ten felieton. Polskość to nie „nienormalność”. Nowoczesność to nie wyrzeczenie się tożsamości narodowej, dumy i przywiązania do Narodu. By zbudować nowoczesne, szanowane w świecie państwo prawa należy właśnie zrobić odwrotnie niż wmawiają nam elity spod znaku „Wyborczej”. Należy pokazać wszystkim, że sami siebie szanujemy. Bo jeśli, my Polacy nie będziemy szanowali siebie i swojej historii, to dlaczego mają ją szanować Rosjanie, Amerykanie czy Japończycy. W naszym interesie leży, by odkłamać nieprawdziwą historię na swój temat, to w rękach naszych przywódców leży to by nasz przekaz przedostał się do szerokiej opinii i by uznali go inni. Powtarzam. Jeśli MY, Polacy tego zaniechamy to nikt inny tego za nas nie zrobi. To leży w naszym a nie Niemców czy Włochów interesie. Pamiętajmy, że nie wystarczy mieszkać na danym obszarze. Jak mówił Bogusław Wolniewicz: „Ojczyzna to trzy wielkie rzeczy wspólne: wspólna mowa, wspólna ziemia i wspólna pamięć.”