Wczoraj alarm bombowy przerwał otwarcie nowego gdańskiego teatru. 10 września reprezentacja Polski w siatkówce przegrała 1:3 z USA. 7 września PO nie zdobyła ani jednego mandatu w wyborach uzupełniających do Senatu – wszystkie zgarnął PiS. Co łączy te wydarzenia? Tzw. „efekt Tuska”.

Foto: KPRM/flickr.com

Od czasu, kiedy Donald Tusk został zaprezentowany jako przyszły szef RE politycy Platformy i dziennikarze zaprzyjaźnionych mediów zaczęli mówić o „efekcie Tuska”, dzięki któremu PO miałaby notować wyższe poparcie, a ludziom miałoby się żyć dostatniej. Rzeczywiście, kolejne wypuszczane sondaże pokazują rosnące poparcie rządzącej partii. Rządowy CBOS wskazuje nawet 12%-owy wzrost.

Problem w tym (choć zależy dla kogo, ja np. nie widzę w tym problemu dla siebie), że nie przekłada się to na rzeczywistość. Niedługo po ogłoszeniu „efektu Tuska” odbyły się wybory uzupełniające do Senatu w trzech okręgach. Komentatorzy byli zgodni – dzięki temu efektowi PO weźmie na pewno mandat senatora na Śląsku, gdzie zawsze była mocna, a tym razem nie wystartowali tacy kandydaci, którzy mogliby przedstawicielowi tej partii odebrać znaczną ilość głosów. PiS miał stoczyć ciężki bój o dwa pozostałe okręgi.

Tymczasem PiS zgarnął wszystko. Co prawda w okręgu świętokrzyskim minimalną różnicą z kandydatem PSL-u (który zawsze w tamtym rejonie był mocny), ale za to na Mazowszu partia Kaczyńskiego rozbiła PO niemal 3 razy większą różnicą niż podczas ostatnich wyborów. Politycy PO i dziennikarze zaprzyjaźnionych mediów od tego czasu przekonują, że PiS miał łatwo, bo mało osób poszło na wybory. Zapominają dodać jednak, że w takim razie PO miało tak samo łatwo, a jednak zdołało zmobilizować mniejszą ilość głosujących.

Niestety „efekt Tuska” nie ominął również naszej siatkarskiej reprezentacji. Kiedy Donald Tusk pojawił się na trybunach podczas meczu Polska – USA nasi siatkarze przegrali swój pierwszy mecz na tych MŚ. Warto też wspomnieć, że ustępujący premier został przez kibiców wygwizdany. No co zrobić, „efekt Tuska”.

Jednak wspomniany efekt byłego premiera a przyszłego szefa RE nie opuszcza. Wczoraj wieczorem włączyłem akurat TVP INFO i usłyszałem informację, że z powodu alarmu bombowego przerwano otwarcie nowego teatru w Gdańsku, w którym bierze udział Donald Tusk. Później informację odnalazłem także na różnych portalach internetowych, ale niektóre z niewiadomych powodów pominęły kwestię tego, że Tusk był na tamtym otwarciu.

Muszę więc przyznać, że „efekt Tuska” działa i być może jeszcze da o sobie znać, ale w rzeczywistości polega na czymś innym niż wyobrażaliby sobie to politycy PO i zaprzyjaźnionych mediów. Nawet gdyby w badaniach rządowego CBOS-u Platforma zwyżkowała co miesiąc o 20% to niestety muszę poinformować, że sondaże nie są wliczane do ostatecznych wyników wyborów, co pokazały dobitnie wybory uzupełniające do Senatu. Panu Donaldowi Tuskowi i całej Platformie życzę, żeby „efekt Tuska” ich nie opuszczał, nich tylko szef RE trzyma się jak najdalej od jakiejkolwiek polskiej reprezentacji.

Podobno po estońsku „tusk” to zmartwienie. Nie wiem, bo nigdy nie pomyślałem, żeby nauczyć się tego języka. Gdyby okazało się to prawdą to by to wszystko wyjaśniało…