common. wikimedia
common. wikimedia

Na stronie www.lekcjarownosci.pl znaleźć możemy m.in materiały dla nauczycieli sugerujące jak utrwalać wśród dzieci i młodzieży genderowe „standardy”. Jedną z takich propozycji jest poradnik dla nauczycieli pt. „Lekcja Równości. Jak rozmawiać o orientacji seksualnej i wspierać młodzież”.

Poradnik sygnowany jest m.in przez Unię Europejską oraz Kampanię Przeciw Homofobii. Na wstępie znajdziemy również cytaty z Janusza Korczaka i… Jerzego Buzka. „Dyskryminacja lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych jest godna ubolewania. Ma ona na celu oczerniać ludzi i pozbawiać ich praw ze względu na orientację seksualną. Homofobia jest rażącym naruszeniem ludzkiej godności, podważa prawa podstawowe,
a więc musi być zdecydowanie potępiona” – mówił w 2010 roku Buzek i teraz nauczyciele mogą zapoznać się z tym stwierdzeniem i odpowiednio się nastroić.

W pierwszym rozdziale do nauczycieli kierowane są słowa, z których wynika jasno: nie musisz wiedzieć, kto w Twojej klasie jest homoseksualistą, ale możesz mieć pewność że takie osoby są. I teraz czas na sugestię. Głosi ona, że „słowa wsparcia oraz drobne, uprzejme komentarze” na pewno sprawią, że młodzież LGBT będzie się czuła komfortowo. Ani słowa o tym, że jeśli w klasie są sami heteroseksualni uczniowie, to kadzenie homoseksualistom może sprawić, że to Ci pierwsi poczują się niekomfortowo. Dalej mamy informację, że często „nastolatkom stosujacym przemoc rówieśniczą towarzyszy milcząca zgoda na homofobię w szkole” i dalej „badania pokazują, że w przepisach jak i regulaminach szkolnych brakuje zapisów bezpośrednio mówiących o ochronie młodzieży LGBT”. Zero konkretów o tym jakie to badania a także próba wyróżnienia i uprzywilejowania uczniów homoseksualnych. Jakim prawem w regulaminie szkolnym ma być osobny zapis chroniący tęczową młodzież? Każdy powinien być chroniony przed przemocą tak samo. Niezależnie od orientacji czy koloru skóry.
Autorzy poradnika radzą, by walczyć z homofobią poprzez… „otwarte mówienie o homoseksualności”. Nauczyciele dowiadują się, że w „lekcji równości” otrzymają:

– Wiedzę o orientacji seksualnej i o różnych formach dyskryminacji;
– Stanowiska autorytatywnych instytucji naukowych, a także dane z badań pozwalające poszerzyć wiedzę o homoseksualności, sytuacji młodzieży    nieheteroseksualnej w szkole oraz społecznych mechanizmach uprzedzeń;
-Metody uwzględniania tematów związanych z homofobią i LGBT na lekcjach, które pozwalają przełamać dotychczasową ich marginalizację i      niewidoczność;
– Najważniejsze aspekty tworzenia szkoły wolnej od homofobii i metody indywidualnego reagowania na sytuacje homofobiczne wśród młodzieży;
– Wskazówki, jak rozmawiać z młodą osobą ujawniającą Ci swoją nieheteroseksualną tożsamość, aby pozyskać jej zaufanie i zagwarantować poczucie bezpieczeństwa;

Dalej mamy informacje dla nauczycieli czym jest orientacja seksualna, co to LGBT, transpłciowość, gender, uprzedzenie, heteronormatywność, co znaczy „być w szafie” (!!!) i wiele wiele innych wyjątkowo istotnych z punktu widzenia poziomu oświaty informacji.

W całej książce roi się od wypowiedzi anonimowych (czemu mnie to nie dziwi) uczniów, którzy rzekomo doświadczali lub doświadczają szykan w domu i szkole ze względu na swoją orientację. Jak tak się czyta te dymki, to nasuwa się myśl że co drugi polski uczeń lub uczennica to homoseksualiści a polskie szkoły to po prostu miejsca kaźni dla tych osób.

W dziale z pytaniami i odpowiedziami, znajdujemy kwestię tego czy orientacja nie powinna być sprawą prywatną. I tu odpowiedź: „Orientacja seksualna nie jest prywatną sprawą (w przeciwieństwie do zachowań i upodobań seksualnych). Orientacja seksualna określa, z kim ludzie chcą się spotykać, w kim się zakochują i z kim chcą żyć w partnerstwie. Młodzi chłopcy opowiadając sobie o tym, jaka dziewczyna im się podoba, a dziewczyny rozmawiając o wymarzonych chłopcach, ujawniają swoją heteroseksualną orientację seksualną. Nauczyciele i nauczycielki nosząc obrączkę ślubną sygnalizują publicznie, że żyją w heteroseksualnym małżeństwie. Wiele osób nieheteroseksualnych chciałoby móc funkcjonować ze swoją orientacją seksualną z podobną łatwością i swobodą, ale często boją się, że np. trzymając się za ręce spotkają się z agresją otoczenia. Publiczne okazywanie sobie uczuć, czy otwarte mówienie o partnerze/partnerce nie jest przejawem afiszowania się, ale korzystania z takich samych swobód i norm, jakie mają osoby heteroseksualne”. 

Hmm, czyli wiara to sprawa prywatna ale orientacja już nie? Trzeba przyznać, że żelazna lewacka logika. Po raz kolejny próbuje się również zrównywać orientacje heteroseksualną i homoseksualną. Jest to niedopuszczalne. Heteroseksualizm jest normą a homoseksualizm tą normą nie jest. I żadne lewackie zaklęcia tego nie zmienią. Homoseksualiści są mniejszością, więc nie powinni mieć wszystkich praw przyznanych tradycyjnej rodzinie i związkom homoseksualnym – o sztucznym uprzywilejowaniu do czego dążą różni działacze już nie mówiąc. W domu niech robią co tylko chcą i z kim chcą. Ale okazywanie tego publicznie wielu ludzi razi. A homoseksualiści jako mniejszość – goście – mają dostosować się do większości czyli gospodarzy. Przykładowo od wieków ludzie nosili obrączki, ale dopiero teraz jakiś kretyn wpadł na pomysł że to może razić homosiów.

Kolejny rozdział to … pomysły lekcji przybliżających tematykę LGBT. Wśród zaleceń znajduje się … omawianie znanych i ważnych ludzi pod kątem ich orientacji seksualnej. W gronie takich osób autorzy wymieniają m.in Safonę, Platona, Aleksandra Wielkiego, Marię Konopnicką czy Witolda Gombrowicza. Rodzi się pytanie, czy naprawdę orientacja seksualna znanych postaci jest najważniejszą wiedzą, jaką powinien posiąść uczeń? Autorzy podręcznika piętnują przekazywany młodzieży „heteronormatywny i określony stereotypowymi rolami płciowymi model życia”. Przykład? Matematyczne zadania, w których wymieniana jest „mama” i „tata”. Czyli tęczowym dewiantom przeszkadzają podstawowe pojęcia, ważne i bliskie sercu każdego człowieka a szczególnie dziecka. Wśród zaleceń dla historyków jest mówienie o tym, że ofiarami nazistów (nie Niemców) byli obok „Żydów, Romów i innych grup” (gdzie Polacy?) również homoseksualiści.

Takich bzdur jest więcej. Na 60 stronach tęczowi degeneraci starają się umodelować nowego nauczyciela. Nauczyciela przygłupa, który będzie wychowywał kolejne pokolenia przygłupów. Który zamiast przekazywać rzetelną, potrzebną w dalszym życiu wiedzę będzie tracił kolejne lekcje na rozwodzenie się nad orientacją seksualną Konopnickiej, Żeromskiego czy Platona. Czy takie zalecenia zwiększą zdawalność matur? W żadnym wypadku. Ale za to zaśmiecą młode, nieukształtowane umysły. O to tej bandzie chodzi. Nauczyciele nie dajcie się, postawcie opór tęczowej indoktrynacji.