O wyborach do Parlamentu Europejskiego, współpracy z PiS i problemach Polski oraz pomysłach na ich rozwiązanie, z Markiem Jurkiem, prezesem Prawicy Rzeczypospolitej, byłym Marszałkiem Sejmu i byłym prezesem KRRiT, rozmawiał Paweł Kubala.

Marek Jurek na Konwencji Prawicy Rzeczypospolitej. Foto: Facebook.com
Marek Jurek na Konwencji Prawicy Rzeczypospolitej.
Foto: Facebook.com

Wybory do Parlamentu Europejskiego już 25 maja. Czy Pana zdaniem zmienią one coś na polskiej scenie politycznej?

Ważniejsza jest ich funkcja europejska: jasne stanowisko Polski w sprawach europejskich, odpowiedź na pytanie – jakiej Europy chcemy dla niepodległej Polski? To powinien być głos za Europą chrześcijańską, przeciw federalizmowi dewastującemu suwerenne kompetencje państw, za zachowaniem waluty narodowej. Ale jest też oczywiście funkcja druga: zwycięstwo prawicowej opozycji skupionej na liście PiS powinno być podwójnym znakiem dla polskiej opinii publicznej: po pierwsze – jedności i konsolidacji, po drugie – nadziei na zmianę rządów najpóźniej za rok.

Na Krajowym Zjeździe Prawicy Rzeczypospolitej pojawiło się hasło: „Polska głosem chrześcijańskiej Europy”. W jaki sposób Pana partia ma zamiar je realizować w Parlamencie Europejskim?

Przez realizację strategii Christendom mainstreaming, a więc stopniowego, ale systematycznego wprowadzania spraw cywilizacji chrześcijańskiej do głównego nurtu polityki europejskiej.

24 marca 2012 roku, czyli ponad 2 lata temu Prawica Rzeczypospolitej podpisała porozumienie z PiS. Jakie efekty przyniosła ta współpraca przez czas jej prowadzenia?

Przede wszystkim jest to jasny sygnał jedności opozycji. Do tej pory wielu naszych zwolenników i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości ubolewało, że muszą wybierać pomiędzy naszymi partiami. Dziś nie mają tego problemu. Po drugie – my możemy skoncentrować się na naszych postulatach i na działalności opozycyjnej wobec rządu. Dziś nie musimy już – poprzez polemikę – uświadamiać opinii publicznej, że jesteśmy potrzebni. Po prostu prowadzimy swoją politykę i przekonujemy Polaków o jej potrzebie.

A propos prowadzenia swojej polityki przez Pana ugrupowanie. Od kilku miesięcy z inicjatywy Stowarzyszenia „OJCOWIZNA”, Solidarności RI, Prawicy Rzeczypospolitej i innych organizacji patriotycznych odbywają się protesty w obronie polskiej ziemi i lasów. Co Pana zdaniem powinien zrobić polski rząd, aby sytuacja rolników w naszym kraju poprawiła się?

Na każdym posiedzeniu Rady Europejskiej (i przy każdej odpowiedniej okazji) Polska powinna domagać się równych dopłat dla naszych rolników. Tak właśnie powinniśmy dziś zareagować na rosyjskie sankcje handlowe. Unia wyrównując dopłaty dałaby najmocniejszy znak solidarności, również czytelny dla Moskwy. A jeśli chodzi o protesty przeciw sprzedaży ziemi cudzoziemcom – to znak banalnej prawdy, że pewnego dnia zawsze przyszłość nadchodzi. W czasie zawierania traktatu akcesyjnego mówiono, że chroni nas bardzo długa karencja – a ona się bardzo szybko skończyła. Problemy odłożone na bok zawsze wracają.

Jak ocenia Pan politykę rządu w stosunku do rodzin? Jakie Pana partia ma pomysły na politykę prorodzinną?

Zapaść demograficzna to najważniejszy problem dla przyszłości Polski. Polityka rządu jest zdecydowanie spóźniona. Dziś poprawiają instrumenty, które wywalczyliśmy w okresie IV Rzeczypospolitej, a tymczasem trzeba iść dużo dalej. Najważniejszym problemem są ogromne podatki pośrednie płacone przez rodziny. Żeby tylko je wyrównać rodziny na każde dziecko powinny otrzymywać ok. 2,7 tys. zł ryczałtowego zwrotu VAT rocznie. To zdecydowanie lepszy mechanizm niż ulga w PIT. Oczywiście, jest i wymiar kulturowy. Państwo musi zdecydowanie opowiedzieć się za ładem moralnym, przeciw demoralizacji.

Ostatnio głośnym tematem były protesty rodziców dzieci niepełnosprawnych oraz opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych. Jakie jest stanowisko Prawicy Rzeczypospolitej w tej sprawie?

To jedna z najbardziej potrzebujących pomocy grup społecznych. Gdy pracowałem w Krajowej Radzie RTV domagałem się zwolnienia ich z opłat medialnych. Te rodziny mają oczywiste prawo do naszej solidarności. Pomocniczą funkcję państwa należy uruchamiać właśnie tam, gdzie docieramy do granic rzeczywistej bezradności.

W styczniu aż 2,26 miliona Polaków było bez pracy. Miliony naszych rodaków wyemigrowało w jej poszukiwaniu za granicę. Jakie pomysły ma Prawica Rzeczypospolitej, aby zmienić tą tragiczną sytuację?

Przede wszystkim musimy zachować walutę narodową, bez niej nasz eksport będzie znacznie słabszy, więc i możliwości zatrudnienia w przedsiębiorstwach mniejsze. Po drugie – należy usprawnić pobór podatków, przez ich uproszczenie. Większe przychody budżetowe powinny umożliwić konieczne obniżenie kosztów pracy. Należy też ułatwiać inwestycje małym firmom, gwarantując im równość konkurencyjną z wielkimi sieciami.

Fala bankructw przetacza się przez Polskę – w 2012 roku zbankrutowało 940 firm, w 2013 niewiele mniej, bo 926. Co jest Pana zdaniem przyczyną tego zjawiska? Jak można by było je zatrzymać?

Po pierwsze przez obniżenie kosztów pracy, bo to jest rezerwa, którą ciągle można uruchomić. I po drugie – musimy bronić złotego, bez którego ten problem byłby jeszcze większy.

Polska Izba Przemysłowo-Handlowe we Francji ostatnio zaalarmowała, że polskie firmy oraz pracownicy są dyskryminowani w krajach UE. Co Pana zdaniem w takiej sytuacji powinien zrobić polski rząd, czy polscy przedstawiciele w strukturach UE (m.in. Parlamentu Europejskiego)?

W przypadku łamania reguł wolnego rynku należy po prostu wnosić skargi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Poza tym należy na miejscu monitorować sytuację polskich firm i pracowników, to powinien być jeden z zasadniczych kierunków pracy polskiej dyplomacji w krajach Unii Europejskiej. W sytuacji, gdy relacje polityczne w znacznym stopniu przejmują takie międzyrządowe organy jak Rada Europejska czy Rada UE – dyplomacja w krajach unijnych powinna w znacznym stopniu skupić się na opiece na żyjącymi tam Polakami. To oczywista konsekwencja zasady wolnego przepływu osób, towarów i usług.

Jak ocenia Pan szanse Prawicy Rzeczypospolitej w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Czy startując z list PiS macie Państwo większe szanse wprowadzić tam swoich przedstawicieli, niż będąc np. w partii Zbigniewa Ziobry, czy Jarosława Gowina?

Przede wszystkim startując razem – zwiększamy wynik całej prawicy. Im większa konsolidacja – tym mniej głosów potrzeba na uzyskiwanie kolejnych mandatów, tak wygląda premia solidarności. Jeśli chodzi o Polskę Razem to ugrupowanie prawicowo-liberalne, zajmujące bardzo niekonsekwentne stanowisko w sprawach cywilizacji chrześcijańskiej. Życzę im ewolucji w stronę konserwatywną, ale to praca, którą dopiero muszą wykonać. Solidarna Polska to po prostu słabsza kopia PiS, jednak ani nie wypełniająca funkcji szerokiego patriotycznego ruchu ludowego – jak Prawo i Sprawiedliwość właśnie, ani nie dysponująca przywództwem o doświadczeniu i kompetencjach Jarosława Kaczyńskiego. Dla Prawicy Rzeczypospolitej, jako dla politycznego wyrazu ruchu chrześcijańsko-konserwatywnego porozumienie z PiS jest naturalne. Nasze partie są ugrupowaniami komplementarnymi. Natomiast o powołaniu posłów z naszej wspólnej listy zadecydują po prostu wyborcy, wolni tym razem od konieczności wyboru między listami i pewni, że żaden próg nie wyeliminuje ich głosów.

Dziękuję za rozmowę.