Oficjalny przekaz rządzących jest prosty jak konstrukcja czołgu T-34. Polska rozwija się znakomicie i stanowi zieloną wyspę. Parafrazując klasyka rośniemy w siłę, a ludziom żyje się dostatniej.

Polacy, którzy ośmielający się zauważyć, że zarabiają coraz mniej, albo że są zmuszeni pracować coraz ciężej by utrzymać standard życia to oszołomy nieświadome swojego rosnącego bogactwa zapisanego w rządowych statystykach.

Nawet jednak obraz wyłaniający się ze statystyk nie jest zbyt optymistyczny, jeśli tylko przyjrzymy mu się bliżej. Według informacji zaprezentowanych przez Puls Biznesu Ta kwitnąca inaczej Polska w rankingu wielkości aktywów finansowych zajmuje dopiero 39 miejsce pośród 53 badanych krajów.

Po odliczeniu zadłużenia oszczędności statystycznego Polaka ulokowane w depozytach, papierach wartościowych i funduszach emerytalnych wynoszą 6200 euro.  Dla porównania przeciętne oszczędności pogrążonych w kryzysie Greków to 11,6 tys. Euro, zaś Czechów 11,2 tys. Większymi oszczędnościami pochwalić się mogą Węgrzy (9,2 tys.) i Łotysze (8,6 tys.). To nie wszystko, bowiem w omawianym rankingu wyprzedzają nas również Malezyjczycy i Bułgarzy (odpowiednio 8,4 i 6,5 tys.). Średnia kwota oszczędności to oczywiście nie jedyna, ale jednak bardzo ważna informacja mówiąca wiele o poziomie zamożności społeczeństwa. W tej dziedzinie rząd nie potrafił najwyraźniej przez osiem lat zbudować nie tylko obiecanej drugiej Irlandii, ale nawet drugiej Bułgarii i Malezji.