Foto: pl.wikipedia.org

W miniony wtorek premier Ewa Kopacz dokonała kolejnego podsumowania swoich rządów. Tym razem skłoniło ją do tego półrocze upływające od objęcia urzędu. Trzeba przyznać, że niewiele zmieniło się od jej „studniówki”, choć sama Kopacz tryska optymizmem.

„Mogę powiedzieć, że ponad 50 proc. tego, co zadeklarowałam w expose, zostało zrealizowane” – stwierdziła premier. Cóż, powiedzieć można wszystko, ale czy ma to cokolwiek wspólnego z prawdą? „Ponad pięćdziesiąt procent” brzmi całkiem przyjemnie, lecz nie dajmy zwieść się tym marketingowym chwytom. Jak dokładnie wylicza portal Money.pl, Ewie Kopacz udało się spełnić ledwie 36% obietnic zawartych w expose. Gdzie więc 36, a gdzie ponad 50?

„Przejmowałam obowiązki premiera w specyficznym momencie, na rok przed końcem kadencji, przedstawiłam plan, który mogę dzisiaj z pełną odpowiedzialnością nazwać racjonalnym, konkretnym i wolnym od demagogii”. Czyżby? Cała działalność Platformy Obywatelskiej to jedna wielka demagogia, łącznie z ostatnim wystąpieniem Kopacz. Tak swobodne posługiwanie się błędnymi danymi i insynuacją jest policzkiem przede wszystkim dla wyborców PO. Premier zakłada najwyraźniej, że żaden z nich nie powie „sprawdzam”. To, że cała reszta społeczeństwa czuje się oszukiwana, nie jest nowością.

Podkreślanie tego, iż przejmowało się urząd w „specyficznym momencie” to kolejna tania gra pod publikę. Tak samo jak tłumaczenia związane z krótkim (?) czasem urzędowania. Podobne wypowiedzi można było usłyszeć w okolicach rządowej „studniówki”. I co? Mijają kolejne miesiące, a pozytywnych efektów jak nie było, tak nie ma.

Szkoda czasu na ponowne wyliczanie rzekomych sukcesów, którymi chwali się Ewa Kopacz. Porównanie z ostatnimi podsumowaniami sprzed ponad trzech miesięcy jest bezcelowe, bo obydwa zestawienia niewiele się różnią. Mamy kolejne zapowiedzi, obietnice, przyrzeczenia. Na szczęście najbliższe wybory parlamentarne już na jesieni bieżącego roku.