fot. flickr.com/kprm
fot. flickr.com/kprm

Premier Ewa Kopacz odwiedziła Wrocław. Miała spotkać się m.in. z artystami, ale najpierw przywitali ją protestujący mieszkańcy.

Kiedy premier wysiadła we Wrocławiu, przywitali ją protestujący z transparentami „Kolej na Dolny Śląsk”. Miało to zwrócić uwagę szefowej rządu na potrzebę budowy nowych połączeń kolejowych oraz usprawnienia dotychczas istniejących. Po południu Kopacz wzięła udział w spotkaniu w Teatrze Capitol. Spotkanie miało związek z przygotowaniami do Europejskiej Stolicy Kultury.

Po wyjściu z Teatru zaczęła się ostra wymiana zdań. Najpierw dały się słyszeć pojedyncze okrzyki:

Pani kłamie tak, jak przez osiem lat kłamaliście. Widać w Pani oczach, że Pani kłamie.

Pani premier, dlaczego ja mam być dumny jak moje dzieci są za granicą? W Anglii na zmywaku pracują. Ja mam być dumny z tego? – dodawał inny mieszkaniec.

Pani premier była bardzo zdziwiona takimi okrzykami. Zapytała tłum:

Nie jesteście wcale dumni z tego kraju?

Odpowiedź była krótka:

Nie jesteśmy dumni z was.

Zebrani nawiązali również do Smoleńska.

– Czy Pani nie jest wstyd jeździć po Polsce i pokazywać się w pociągach, tramwajach i na dworcach?
– A to są polskie pociągi?
– Tak, ale czy Pani nie jest wstyd?
– Ja jestem Polką i jestem w swoim kraju.
– Proszę Pani, a ten metr przekopanej ziemi w Smoleńsku?
– A Pan tam był?
– Nie.
– A ja byłam.
– Przekopała Pani?
– Nie, byłam w Moskwie. Kiedy Ci ludzie tego potrzebowali, ja tam byłam. Nie życzyłabym tego nikomu.

Z każdą minutą atmosfera się zagęszczała.

Gdzie jest Anna Walentynowicz kłamczucho? Co tam robiłaś w Moskwie kłamczucho? Okłamywałaś, że lekarze robią sekcję, kłamczucho, Ty wstrętna kłamczucho! – krzyczeli zebrani.

Wreszcie wzniesiono dwa gromkie okrzyki: „kłamczucha” i „złodzieje”.