Jacy to przywódcy UE są dobroduszni i pomocni, kto by się spodziewał? W bólu i nadziei powołali w czwartek nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej w związku z dramatyczną sytuacją uchodźców na Morzu Śródziemnym. Można zgodzić się z tym, że problem Morza Śródziemnego, które staje się cmentarzyskiem, nie może być niezauważony. Można też zgodzić się z tym, że to nie może trwać dalej. I w zasadzie to tyle, z czym można się zgodzić z europarlamentarzystami oraz przywódcami poszczególnych prowincji Unii.

Włochy zmagają się z największa falą uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, które przyznają się do tego, że już sobie nie radzą – w 2014r. trafiło do nich aż 170 tys. osób. co oznacza, że ośrodki dla uchodźców są przepełnione. Jest to początek wielkiego kryzysu, który doprowadzi do zalewu Unii Europejskiej przez islamskich imigrantów wśród których z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie znaczący procent dżihadystów. Nikt dokładnie nie wie ilu ich przybywa każdego dnia do Europy, jednakże wiadomo, że ten proceder trwa od dawna. Dżihadyści dobrze wiedzą, ze opłaca się udawać uchodźców, wtedy Zachód stoi dla nich otworem. Jeśli teraz do tego dopuścimy, później będzie coraz gorzej, kraje które dotychczas nie miały takich problemów będą musiały się z nimi zmierzyć.

„Wzywam kraje członkowskie, by wykazały się solidarnością decydując się na konkretne działania, musimy zrozumieć, że bezprecedensowy napływ uchodźców to nowa sytuacja i musimy się do niej dostosować”
– apelował na spotkaniu z eurodeputowanymi w Parlamencie Europejskim komisarz Dimitris Awramopulos.

Z jakiej racji Polska ma wyrażać solidarność z Włochami, Grecją, czy Francją w przyjmowaniu uchodźców? Nie posiadamy wobec nikogo żadnych zobowiązań neokolonialnych, nie wprowadzamy nigdzie „demokracji”. Polska jak wszystkim wiadomo, nie jest na tyle bogatym krajem aby utrzymywać rzesze darmozjadów – mamy już takich, którzy zasiadają w urzędach, nie potrzebujemy jeszcze specjalizujących się w obcinanie głów na ulicach. Po co nam kolejne problemy? Szef Komisji Europejskiej, Jean Claude Juncker ma odmienne zdanie, i chętnie obarczy kraj nad Wisłą dodatkowymi problemami, ubiera to w ciekawe frazesy przybierające różne formy. „Nowa agenda ds. emigracji” stworzona przez Junckera ma za zadanie zmusić kraje członkowskie do „solidarności” w dzieleniu się nielegalnymi imigrantami. Tutaj już na straży propagandy stanęli funkcjonariusze przebrani za dziennikarzy i publicystów, którzy przekonają lemingi, że to się opłaca, w bardzo prosty sposób.

Na TVN24 publicysta Jacek Stawiski przekonuje swoich czytelników, że Polska prędzej czy później będzie musiała przyjąć do siebie tysiące ludzi. „Domagając się zwiększenia gwarancji bezpieczeństwa dla Polski ze strony NATO czy UE, sami będziemy musieli spłacić tę solidarność zwiększeniem zaangażowania w rozwiązanie sprawy imigrantów.” Funkcjonariusz daje do zrozumienia, że jeśli nie przyjmiemy w Polsce modelu multikulturalizmu, może się przypadkiem okazać, że gwarancje NATO są tylko na papierze i wtedy konflikt zbrojny z Rosją będzie stawał się coraz bardziej groźniejszy dla nas. Lewacka gazeta „Polityka” jest między młotem a kowadłem. Z jednej strony chce, abyśmy przyjmowali nielegalnym imigrantów, ale z drugiej przerażające wydaje się to, że przez takie działania na sile zyskają w całej Europie partie, które głoszą antyimigracyjne hasła. W tym kontekście szczególną uwagę zwraca się na Francję i Front Narodowy Marie Le Pen.

Tę „solidarność” Grzegorz Schetyna w zeszły poniedziałek najwyraźniej zaakceptował przyznał, że jest możliwość przyjęcia przez Polskę części uchodźców z Afryki m.in z Libii, gdzie swój przyczółek ma Państwo Islamskie. Długo opinia publiczna nie musiała czekać, po trzech dniach dowiedzieliśmy się, że Polska przyjmie obowiązkowy kontyngent uchodźców dzięki europosłom Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy w parlamencie europejskim opowiedzieli się za szkodliwymi dla Polski przepisami postulowanymi głównie przez Dimitrisa Awramopulosa i Jeana Claude’a Junckera – teraz i wszelkiej maści funkcjonariusze mogą zameldować wykonanie zadania, lemingi mogą odetchnąć z ulgą, Rosja nas nie zaatakuje, rozpoczęliśmy pierwszy krok do przyjęcia pełną gębą modelu multikulti.

Obserwując to co się dzieje można wysnuć wnioski, że jest pewna zasada – jeśli zostaną przedstawione niekorzystne dla Polski przepisy, to obowiązuje dyscyplina partyjna. POlscy politycy mogą prowadzić politykę proukraińską nawet gdy plują nam w twarz, mogą też prowadzić politykę proamerykańską, nawet gdy jest fałszowana nasza historia, to dlaczego też nie zacząć prowadzić polityki proafrykańskiej, bądź też promuzułmańskiej? Nawet gdy grozi to, delikatnie mówiąc, niestabilną sytuacją wewnętrzną. A któż by się przejmował tym, że nikt nie mówi o polskim interesie – teraz najważniejsze jest to, co ustaliła Komisja Europejska, to ona nieomylna w swoich ustawach wyznacza gospodarzom, kogo mają utrzymywać z własnych pieniędzy, jak mają żyć w swoim domu i kogo mają do niego zapraszać. Co prawda KE nie potrafi znaleźć sposobu na zintegrowanie uchodźców muzułmańskich i nigdy nie znajdzie, dlatego chcą rozmieszczać ich po wszystkich krajach Europy, rozejdzie się po kościach i nawet nikt nie zauważy, a jeśli już jakieś środowiska będą protestować i wyrażać niezadowolenie, to kto by się tym przejmował? Trochę pokrzyczą, przecież jest demokracja…

Felieton ukazał się 27.04.2015r w tygodniku „Polska Niepodległa”