Protesty imigrantów we Włoszech, źródło: cofcc.org

Współczesny zaborca w postaci Unii Europejskiej narzuca państwom członkowskim przyjęcie imigrantów z obszaru Morza Śródziemnego. Ten skandaliczny pomysł już sam w sobie powinien być przyczynkiem do buntu i wystąpienia z szeregów tej destrukcyjnej organizacji. Zamiast tego mamy serwilistyczną pozycję polskich władz i bezkrytyczne działanie na szkodę państwa. Jako Polacy możemy jedynie zazdrościć tym, którzy do Unii nie należą, jak choćby państwom pozaeuropejskim.

Wśród takich państw cieszących się suwerennością jest m.in. Malezja. Jej władze odmówiły przyjęcia 800 imigrantów, którzy przybyli do jej wybrzeży na pokładach dwóch łodzi. Przybysze ci to obywatele Birmy i Bangladeszu. Malezyjski wiceminister spraw wewnętrznych oświadczył, że jego kraj nie chce imigrantów. „…teraz nadszedł czas, by pokazać im, że nie są tu mile widziani” – stwierdził. Dlaczego? Bo mógł. Bo jest ministrem niepodległego kraju, który sam o sobie może stanowić. Bo niezależność od zewnętrznych podmiotów daje mu możliwość podejmowania racjonalnych decyzji, które są dla Malezji po prostu korzystne.

Według szacunków podawanych przez Polskie Radio, w malezyjskim regionie na ratunek liczy około 6 tysięcy uchodźców. Pierwsza z dwóch łodzi, które dotarły do tego państwa została zawrócona na morze, a wcześniej imigranci otrzymali pomoc w postaci żywności i paliwa. Można? Można. Władze Malezji stwierdziły, że nie stać ich na przyjęcie imigrantów. To podejście zdroworozsądkowe. Grzecznie odmówiono uchodźcom wejścia na ląd, ale zachowano się przy tym w pełni humanitarnie. Kraj ten mógłby być dla nas wzorem do naśladowania. Mógłby, jednak nie jest, bo Polskę i Malezję dzieli subtelna różnica – nam warunki dyktuje Bruksela.

Innym przykładem wolnego państwa jest chociażby Indonezja, która kilka dni temu także „podziękowała” imigrantom, choć wcześniej jej władze zdecydowały się na przyjęcie 600 uciekinierów. Najwidoczniej miały one powody, by zmienić zamiary i zamknąć przybyszom swoje granice. Co zatem będzie działo się w Polsce, której, jak pisała już Parezja.pl, przypadnie w niechcianym udziale ponad 2000 uchodźców?

Unia Europejska kolejny raz wyciąga ku Polsce swoje niszczycielskie macki. Emigranci z Afryki i Bliskiego Wschodu mogą stać się dla nas nie lada problemem, choć owych problemów mamy już i tak co niemiara. Podległość strukturom UE wymaga od nas działań, które niechybnie zdołają nam jedynie zaszkodzić. To smutne, że tak bardzo cofnęliśmy się cywilizacyjnie. Jesteśmy niewolniczym państwem, które może tylko z zazdrością patrzeć na samostanowienie innych, w dodatku odległych krajów, które, wydawałoby się, powinny wzorować się właśnie na nas, na europejskim poziomie rozwoju. Dopóki jednak ów europejski rozwój zastępowany zostaje przez „rozwój” unijny, musimy pogodzić się z rolą nic nie znaczącego pionka.