Film wideo pokazujący powstańców w Syrii przeprowadzających brutalną egzekucję żołnierzy reżimowych może być problemem dla prezydenta USA Baracka Obamy, który dąży do wojskowej interwencji w Syrii – pisze francuski tygodnik „Le Point”.

Tygodnik opisuje nagranie, które w ubiegłym tygodniu, jako pierwszy udostępnił na swych stronach internetowych dziennik „New York Times”.

Przedstawia ono grupę syryjskich rebeliantów, którym przewodzi Abdul Samad Issa. Issa otrzymywał, między innymi za pośrednictwem Wolnej Armii Syryjskiej, broń pochodzącą z zagranicy, w tym również z Zachodu – pisze „Le Point”.

Issa odczytuje związanym, nagim do pasa i leżącym na ziemi żołnierzom swój „wyrok”. Na ciałach zatrzymanych widać ślady po uderzeniach. Podkomendni Issy strzelają żołnierzom w tył głowy, a następne ujęcie pokazuje ich zwłoki wrzucone do zbiorowego grobu. Wideo, nakręcone na wiosnę 2012 roku przekazał redakcji „NYT” były syryjski powstaniec, którego zniechęciła do dalszej walki brutalność części zbrojnej opozycji.

Nie po raz pierwszy wideo ilustrujące syryjski konflikt i nakręcone telefonem komórkowym trafia do sieci. Ale jak dotąd pokazywane w internecie zbiorowe egzekucje były dziełem grup deklarujących się jako sojusznicy Al-Kaidy. Tym razem wideo jest niefortunne dla Amerykanów, bo Abdul Samas Issa otrzymał broń z Zachodu – pisze „Le Point”.

Issa nie jest dżihadystą, przed wojną był pasterzem i handlarzem. Jednak stojąc nad związanymi żołnierzami deklamuje: Przysięgamy na Pana na Tronie, że to nasza obietnica – dokonamy zemsty! Według „New York Timesa” jest to fragment wiersza „Zemsta”, który inspiruje Issę.

Brutalność powstańców, którzy nawet nie są zdeklarowanymi islamistami daje pojęcie o tym, jak trudny dylemat stoi przed USA zwłaszcza, że niektórzy politycy, jak wpływowy republikański senator John McCain nawołują do uzbrojenia syryjskiej opozycji – napisał w ubiegłym tygodniu „NYT”.

Część syryjskich powstańców jest otwarcie związana z Al-Kaidą, inni tworzą siłę o bardzo luźnej strukturze dowodzenia. Przybywa też ekstremistów – jak tłumaczy dziennik. Należy jednak nadmienić, że obecnie udział ekstremistów w rebelii jest o wiele większy niż na początku.

Film, na którym widać oddział Issy dokonujący egzekucji znów przywodzi na myśl pytanie, czy ewentualna interwencja USA w Syrii nie doprowadzi do wzmocnienia radykalnych ugrupowań, lub wręcz tych, które dążą do utworzenia na terytorium wschodniej Syrii i irackiej prowincji Anbar wojowniczego emiratu – pisze „NYT”.

W ubiegłą środę amerykański sekretarz stanu John Kerry powiedział, że w Syrii naprawdę istnieje umiarkowana opozycja; na ogólną liczbę rebeliantów, szacowaną na 70-100 tys. od 15 do 20 proc. to ekstremiści lub po prostu niebezpieczni ludzie – powiedział Kerry. Niestety, działania rebeliantów nie pozwalają w to wierzyć nikomu inteligentnemu. Ponadto nie ma żadnych danych na podstawie której Kerry wymyślił liczbę „15 do 20 proc.”

Issa, którego ojciec został zabity przez reżim syryjski w latach 80. prowadzi kampanię „eksterminacji” alawitów, odłamu szyizmu, który jest religią syryjskiego establishmentu – wyjaśnia „NYT” podkreślając, że brutalność takich powstańców, to dylemat dla Zachodu.

Bardzo prawdopodobne, że cała sytuacja zakończy się kompromitacją USA oraz prezydenta Obamy i jego administracji.

na podstawie: onet.pl