Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Już się bałem, już miałem zgłaszać jego zaginięcie… Ale na szczęście się znalazł. Poseł Stefan Niesiołowski żyje i ma się dobrze. Choć w jego przypadku „dobrze” nie oznacza tego samego co w przypadku normalnych ludzi. 

Stefan przyzwyczaił nas, że czuje się „dobrze” kiedy warczy, burczy, krzyczy, pluje jadem, pieni się i żywo gestykuluje. Pod tym względem więc z całą stanowczością mogę powiedzieć, że poseł PO po długiej nieobecności czuje się dobrze. Niestety, kiedy Stefan czuje się dobrze automatycznie każdy Polak o inteligencji i kulturze osobistej wyższej niż poziom mułu odczuwa obrzydzenie.

Zastanawiacie się zapewne co Stefan tym razem powiedział, i ile razy w jednym zdaniu użył słów „PiS”, „chamstwo” i „Kaczyński”. I tu zaskoczenie. We fragmencie, który pragnę omówić w tym felietonie nie użył tych słów ani razu!! Niesłychane prawda? Ale spokojnie, pomimo tego niedopatrzenia Niesiołowski utrzymał swój poziom. Tematem rozmowy był Smoleńsk i zwrot wraku TU – 154.

Poseł PO komentował wypowiedź prezydenta, który powiedział że stwierdził, nie wyślemy do Rosji po wrak wojska. Prawda, że godna postawa prezydenta? No i Stefcio skomentował tę błyskotliwą myśl tak:

Wypowiedź prezydenta świadczy o tym, że musimy przyjąć do wiadomości, że jesteśmy tutaj bezsilni. Również dyplomacja unijna. Była uchwała Parlamentu Europejskiego, żeby Rosja oddała wrak, ale nasze możliwości się wyczerpują. I nie jest to wina polskiego rządu.

No tak, plują nam w twarz ale i tak nic nie możemy zrobić więc przynajmniej poudawajmy że pada deszcz. Brawo. Cóż za godna postawa! Cóż za stanowczość i hardość. Pogratulować! Prawdziwi mężowie stanu nami rządzą!

Na deser pan poseł stwierdził:

Wrak ma znaczenie symboliczne, był badany, wszystkie materiały zostały pobrane. 100 razy zostało stwierdzone, że nie było żadnego wybuchu. Wrak nie jest do niczego potrzebny.

Jakoś Stefanowi nie przyszło do tej pustej główki by powiedzieć, że Polacy nie byli swobodnie dopuszczani na miejsce katastrofy a jeśli już cokolwiek tam robili, to po wcześniejszym spłukaniu wraku przez deszcz, po zmrożeniu, zadeptaniu, umyciu i cięciu przez rosyjskich funkcjonariuszy. Niewiedza czy cynizm? Nie wiem i mało mnie to obchodzi. Wiem jedno Stefan podobnie jak wrak nie był jeszcze dokładnie badany. Ale w odróżnieniu od wraku Stefan naprawdę nie jest nam do niczego potrzebny.