Nieodżałowany Stefan Kisielewski określił kiedyś socjalizm nazywając go systemem politycznym, który bohatersko walczy z problemami, które sam stwarza. Niektórym wydaje się, że sentencja ta dotyczy tylko czasów minionych, ale jest ona bardzo adekwatna do tego, co obserwujemy obecnie. Władza stwarza problemy ludziom, którzy albo stąd uciekają, albo zostają, ale nie chcą mieć dzieci. Wszystko to prowadzi do demograficznej katastrofy, na którą socjaliści mają odpowiedź w postaci emigracji.

Cały system podatkowy w Polsce wydaje się być skonstruowany przeciwko rodzinie. Śmieszne ulgi podatkowe mają się nijak do ostatnich ogromnych podwyżek VAT, który jest przecież płacony w znacznie większym stopniu przez rodziców, którzy po prostu potrzebują wszelkich produktów niezbędnych przy wychowaniu dziecka. To zaskakujące, ale poziom opodatkowania starych panien i starych kawalerów jest patrząc z tej perspektywy znacznie niższy, bo tacy ludzie wydają pieniądze tylko na siebie i swoje kaprysy, których przecież mieć nie muszą. Taka preferencja wydaje się obecnie fundamentem polskiego prawa podatkowego.

Odpowiedzią lewackich ideologów na dramat zapaści demograficznej nie jest jednak bynajmniej uderzenie się w piersi i refleksja nad serwowaną przez nich propagandą oraz stanowionym prawem. To oczywiste, że ludzi zniechęca się do posiadania dzieci głównie poprzez ekonomiczny ucisk wywoływany przez urzędniczą rasę panów. Aby utrzymać armie niepracujących i bezproduktywnych urzędników przerabiających kawę na mocz, trzeba po prostu ukraść Polakom tak dużo pieniędzy, że na dzieci w większości im już nie wystarcza. W zwykłej rodzinie pojawienie się potomka przeważnie oznacza biedę w domu.

Polki nie chcą mieć dzieci, bo stwarza im się atrakcyjny wizerunek kobiety bez zobowiązań, dążącej do kariery i odkładającej macierzyństwo na bliżej nieznaną przyszłość. Socjaliści wymyślili system, w którym mężczyznom zabiera się lwią cześć dochodu i aby rodzina mogła się utrzymać do pracy musza pójść też kobiety. Pojawienie się dziecka rozbija zatem finanse rodziny, bo potrzeby rosną a wpływy spadają. Zapaść demograficzna jest więc indukowana propagandowo i podatkowo.

Mamy zresztą dowody na to, że spadek dzietności Polek ma bezpośredni związek z systemem podatkowym. Te same Polki, które w naszym kraju nie chcą mieć dzieci, po wyjeździe na przykład do Wielkiej Brytanii, biją w dzietności nawet imigrantki z Bangladeszu. A tymczasem w Polsce po obserwacji obrzydliwych propagandowych reklam telewizyjnych, można odnieść wrażenie, że naszym problemem jest in vitro, które urasta do panaceum na demograficzną zapaść.

Atmosfery względem rodziny nie poprawiają agitki, z których wynika, że należy donosić na rodziców krzyczących w miejscach publicznych na swoje niesforne dzieci. Po przekazach medialnych można odnieść wrażenie, że modelowa polska rodzina powinna się składać z dwójki homoseksualistów, bo dopiero tacy wzorowi opiekunowie zapewnią małolatom odpowiednio niehomofobiczne wychowanie.

Politycy lewicowi i sprzyjające im media są coraz bardzo schizofreniczni, bo z jednej strony są za aborcją, czyli zabijaniem nienarodzonych i jednocześnie za in vitro finansowanym z podatków innych ludzi. Może to być wykorzystywane przez tych, którzy nie mieli dzieci wtedy, gdy był na to czas i teraz oczekują, że to podatnicy zapłacę za drogie procedury medyczne, które są konieczne często właśnie z powodu ich decyzji z młodości.

Na niedobory obywateli chcących płacić horrendalne podatki i mieszkać w kraju, w którym koszty życia są często wyższe niż na Zachodzie, władza ma odpowiedź w postaci emigracji. Na razie nikt się nie chce w naszym biednym kraju osiedlać, ale skoro pojawia się pomysł sprowadzenia obywateli z zagranicy to można tylko podejrzewać, że też dopłacimy takim desperatom z naszych podatków.

na podstawie: zmianynaziemi.pl