Z byłym kandydatem na prezydenta Polski, obecnie związanym z Narodowcami RP Marianem Kowalskim rozmawiał Michał Górski.

Dziś po raz kolejny czcimy Żołnierzy Wyklętych. Święto ustanowiono pięć lat temu, ale chyba tak hucznie i różnorodnie nie obchodzono go nigdy?

Myślę, że duże znaczenie miała tutaj zmiana rządu. Żołnierze Wyklęci są legendą założycielską – opartą na faktach – dla wszystkich polskich patriotów. Niezależnie od tego, czy są związani z centroprawicą, z Ruchem Narodowym czy wolnościowcami. Żołnierze Wyklęci są doskonałym wzorcem dla młodych Polaków, ludzie niezłomni, ideowi, którzy wbrew koniunkturom politycznym potrafili uratować honor Polaków.

Środowiska lewicowe nie ustają w atakowaniu tego mitu. Ostatnio prezydent Duda wycofał patronat nad Marszem Hajnowskim ze względu na „Burego”, a Cezary Gmyz wprost nazwał Rajsa „bandytą”. Czy to nie oznacza, że propaganda sączona przez lewicę wciąż ma ogromną siłę?

Byłbym mimo wszystko ostrożny. Nie wiem, czy pan prezydent wycofał swój patronat, czy po prostu nie zdążył go przyjąć. Ja znam dwie wersje tych wydarzeń. Oczywiście musimy poznać dokładnie historię Żołnierzy Wyklętych, działali przecież w warunkach skrajnych, w warunkach walki partyzanckiej. Trudno było rozpoznać wroga i mogły zdarzać się tego typu wydarzenia, które powodują, że idea Święta Żołnierzy Wyklętych może być podważana przez naszych wrogów. Musimy być ostrożni, bardzo dokładnie zbadać historię, oprzeć się na faktach. Weźmy pod uwagę fakt, że wciąż może być szyta tzw. „czarna legenda” Żołnierzy Wyklętych. Na to też musimy uważać.

Do kin po latach perturbacji wchodzi „Historia Roja”. Czy oglądał już pan wersje robocze? Czy fakt dokończenia tej produkcji zachęci kolejnych twórców?

Wiem, że było kilka wersji roboczych, ale wolałem poczekać aż film zostanie ukończony. Cieszę się, że film wreszcie wejdzie do kin, że jest duże zainteresowanie. Ludzie już przebierają nogami, żeby móc wreszcie go zobaczyć. Jestem pewien sukcesu tego filmu. Temat Żołnierzy Wyklętych miał w ogóle nie istnieć. Fakt, że filmy są kręcone, że młodzi artyści piszą piosenki, to już jest zwycięstwo tych Żołnierzy zza grobu.

Nikt nie odbiera bohaterstwa zwykłym żołnierzom idącym do Polski ze wschodu, nikt nie odbiera bohaterstwa żołnierzom idącym z zachodu. Jedni i drudzy mieli przeświadczenie, że zostali wmanipulowani i zdradzeni, ale nie odmówili swojej krwi. Ich poświęcenie musimy doceniać, ale Żołnierze Wyklęci działali w całkowicie skrajnych warunkach i oni jedyni mieli możliwość uprawiania polityki na własny rachunek. Nie byli związani wizją odbudowy państwa polskiego czy jego resztek w oparciu o Związek Radziecki, czy ślepemu zaufaniu aliantów. Mimo że oddali życie, to uprawiali niezależną politykę.

Przechodząc do polityki krajowej, czy wizja wiosennego przewrotu w kraju jest realna?

Myślę, że obecny rząd wskaże inicjatorów tego zamieszania, źródła finansowania, to ludzie odzyskają rozum. Cieszę się, że na ikonę tego ruchu powołano Lecha Wałęsę. Każdy ma takich bohaterów, na jakich zasługuje. Lech Wałęsa przez zwykłych ludzi w Polsce szczególnie lubiany nie jest i on skompromituje KOD do końca. Wystarczy wpuścić Wałęsę do telewizji i nieszczęście gotowe. Bądźmy spokojni, rewolty nie będzie.

Jak wygląda sprawa z pozwem KOD-u? Pan poinformował, że pozew złożył Komitet, koordynator lokalny tymczasem dementuje i twierdzi, że ma pan „fobię” na ich punkcie.

Policja zaprosiła mnie na przesłuchanie na wniosek uczestników manifestacji KOD-u. Rozumiem, że oficjalnie KOD od tego ręce umywa. To pan Pietrasiewicz prawdopodobnie na mnie naskarżył ze złości, że poinformowałem o tym jego banerze i prowokacji, której dokonał. Były zresztą próby dogadania się po dobroci, ja je odrzuciłem i dlatego polecieli na psiarnię na mnie. Tylko o ile ja miałem powód do oburzenia, bo manifestanci KOD-u, pan Pietrasiewicz, naruszyli umowę o niezbliżaniu się na odległość pięciu metrów do nas, a ich baner był wulgarny i głupi, o tyle oni wkładają w moje usta słowa rzekomo nawołujące do zabijania ich. Kłamią, ja po prostu jestem przeciwny łamaniu umów. A że KOD-ziarze wstydzą się zachowań niektórych uczestników, to ja im się nie dziwię.

Chciałem poruszyć temat księdza Jacka Międlara, angażującego się w liczne akcje narodowe. Z uwagi na modlitwę pod pomnikiem „Ognia” został po raz kolejny przeniesiony do innej parafii. Czy kościół w Polsce skręca w lewo?

Już dawno skręcił. Pamiętam, że kiedy byłem w ONR-ze, to wielokrotnie mieliśmy przypadki odmawiania mszy świętej naszym kolegom. Zresztą Ruch Narodowy jest narodowy, a Kościół jest powszechny. Jest to pewna niespójność ideowa. Wielu działaczy narodowych mocno prezentuje swój katolicyzm, ale widzimy jednocześnie, że już w momencie pojawienia się tematyki „uchodźców” mówi się dwugłosem. Biskupi i papież każą przyjmować uchodźców, natomiast wszelkie organizacje narodowe są temu przeciwne. Uważam, że w tym przypadku to organizacje konserwatywne, niechętne imigrantom mają rację. Hierarchowie robią źle i głupio. Jeśli nadal będą pacyfikować nastroje narodowe w Polsce, to ludzie będą odwracać się od biskupów, z wszelkimi tego konsekwencjami.

Mimo wszystko Kościół opiera się na posłuszeństwie. Czy da się więc pogodzić bycie wierzącym ze sprzeciwem wobec oficjalnej wykładni?

Głupota wysokich hierarchów kościelnych może doprowadzić do upadku Kościoła Katolickiego. Kościoły będą ładne, ale puste, tak jak świątynie w krajach zachodnich. Siłą polskiego katolicyzmu było to, że zwłaszcza podczas komunizmu księża i biskupi niejednokrotnie mówili głosem społeczeństwa. Pan Bóg wybiera wiernych, owce. Nie będzie patronował temu zgubnemu dziełu fałszywych pasterzy.

Czy popiera pan pomysł przeprowadzenia referendum ws. „uchodźców”?

Jest to niebezpieczna pułapka. Trzeba zebrać pół miliona podpisów. Jeżeli nie zostaną zebrane, to organizacje angażujące się, zostaną skompromitowane. Jeśli zostaną zebrane, a ludzie nie pójdą na referendum, to będzie to wykorzystywane jako argument, że ludzie chcą uchodźców. Uważam, że linia obecnego rządu jest słuszna. Minister Waszczykowski powiedział, że możemy przyjmować tych, którzy chcą do Polski uciec – a nikt nie chce. Po drugie ci ludzie muszą pokazać dowód, że są uchodźcami politycznymi – co jest bardzo trudne. A po trzecie muszą mieć prawdziwe dokumenty. Tak więc linia tego rządu jest bardzo rozsądna. W tej kwestii trzeba rząd wspierać, a nie robić referendum, które może okazać się klapą i będzie propagandowo wykorzystane przeciwko środowiskom narodowym.

Na fali „Marszu Niepodległości” powstało spójne środowisko narodowe. Dziś na skutek podziałów znów narodowcy są rozdrobnieni. Co dalej z tym środowiskiem?

Budujemy od nowa ten projekt niezależnego środowiska narodowego. Po anihilacji poprzedniego Ruchu Narodowego w ramach Kukiz’15 okazało się, że wszystko trzeba zaczynać od początku. Ludzie co prawda są, ale organizacyjnie musimy to ruszyć. Ja byłem przeciwnikiem wchodzenia do ruchu Kukiza na warunkach dyktowanych z góry. Nie był to projekt partnerski. Zaczęły się pojawiać komisje weryfikacyjne, badanie umiłowania dla JOW-ów… Ruch Narodowy został sprowadzony do roli klienta wobec nieklarownego ideowo projektu politycznego. Wykreowano rozpoznawalnego lidera, który jednak nigdy nie był przywiązany do idei narodowych. Pod naporem krytyki „Gazety Wyborczej” wycofał się z Marszu Niepodległości. Dziwię się więc, jak można było dopuścić, żeby człowiek, który odszedł od naszych idei, stał się przywódcą. Przypomnę, że mieliśmy propozycje koalicyjne z partii KORWiN, KNP, od Grzegorza Brauna… Wszyscy oferenci czekali, aż Ruch Narodowy zechce wejść do innego porozumienia niż Kukiz’15. Miałem rację, uważałem że warunki i zachowanie zarówno Kukiza, jak i jego bliskich współpracowników są dla naszych działaczy nie do przyjęcia. Często traktowano ich „z buta”, nie miałem więc innego wyjścia niż podziękować za ten projekt, chociaż przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną.

Niektórzy mówią, że się obraziłem, bo dostałem złe miejsce. Nieprawda. Podziękowałem zanim ogłoszono listę. Nie znałem tej pozycji. Nawet gdybym miał nie startować, a wiedziałbym, że reprezentacja narodowa traktowana jest po partnersku, to bym to popierał. W obecnej sytuacji nie mogłem jednak funkcjonować. Co ważne, nie poparłem później partii KORWiN, co mi się zarzuca. Poparłem niektórych kandydatów narodowych startujących z ramienia tej partii. Przypomnę, że partia KORWiN dała wcale nie mniejszą ilość miejsc narodowcom u siebie niż Kukiz. Gotowi byli dać więcej, pod warunkiem poważnego przejścia do innej koalicji.

W weekend odbyły się spotkania robocze Narodowców RP i Narodowego Świtu, z którymi pan współpracuje. Jakie są wasze najbliższe plany?

Budowa struktur. Wkrótce będą podani koordynatorzy regionalni, którzy będą zagospodarowywać teren. Jeśli chodzi o kwestie ideowe, to wszystko jasne. Nie piszemy żadnego dekalogu, bo Ruch Narodowy ma być ruchem narodowym, czyli elastycznym. Nie może być deklaracji, że będziemy przyjaźnić się tylko z Rosją czy tylko z Niemcami, czy z USA. Politykę trzeba uprawiać elastycznie, doktrynerstwo odrzucamy. Polski interes narodowy może się zmieniać w zależności od uwarunkowań geopolitycznych. Nie damy się wpuścić na tory układane nam przez wrogów.

Jakie środowiska zapraszacie do współpracy?

Zaznaczam, że Narodowcy RP to projekt organizacji o charakterze klarownym ideowo, natomiast uważamy, że zwłaszcza w kontekście wyborów samorządowych należy nawiązywać rozsądne, szerokie koalicje. Nie może być sytuacji, w której będzie KOD, a przeciwko KOD-owi mnóstwo organizacji. Wtedy wiadomo, kto wygra. Dla mnie szczególnie niepokojąca jest sytuacja, w której zwłaszcza dużymi miastami polskimi zarządzają prezydenci z PO lub reprezentujący interesy tej partii. Te miasta są zadłużane, co może stać się pretekstem do wyprzedaży firm komunalnych. Krótko mówiąc, ponadnarodowe korporacje mogą stać się właścicielami polskich miast. Na to trzeba uważać, bo możemy być na mapie, ale faktycznie mieszkańcy dużych miast mogą stać się niewolnikami. Ten perfidny plan realizuje się za środki unijne. Nie możemy stracić kontroli nad polskimi miastami. Bo ten, kto dostarcza wodę, ten kto wozi ludzi do pracy, ten rządzi miastem.