Miarą człowieczeństwa są głównie uczucia i wrażliwość na ludzką krzywdę. Jeśli tego brakuje możemy mówić co najwyżej o wydmuszce człowieka. O kanalii w ludzkiej skórze.

W sobotę delegacja Młodych Idiotów Młodych Demokratów zorganizowała w Łodzi happening. Happening związany z trwającą od tygodni w mediach i polityce histerią anty-PiS-owską. Łamanie demokracji, stan wojenny, PRL, junta Kaczyńskiego … Te pierdoły dotychczas najlepiej było ignorować. Idioci pogadają, pogadają i się znudzą. Niestety, jeżeli komuś da się palec to prędzej czy później zagarnie całą rękę. I tak dzieje się z tą czerwoną hołotą. Strach przed ostateczną utratą koryta prowadzi ich do postępowania, na które nie może być naszej zgody.

Otóż kilku Młodych Idiotów Młodych Demokratów w towarzystwie już starszych towarzyszy partyjnych udało się pod łódzką siedzibę PiS-u. Tam postawiono znicze i symboliczną klepsydrę. Komu? – zapyta ktoś. Ano poległej „demokracji”. Panowie obfotografowali swe głupkowate, uśmiechnięte gęby i wstawili zdjęcia na facebooka. Nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego. Ot pensjonariusze Tworek uciekli przez niedomknięte drzwi. Problem w tym, że ten żenujący spektakl odbył się w miejscu zbroczonym krwią niewinnego człowieka.

To właśnie tam 19 października 2010 roku bestialsko zamordowano Marka Rosiaka. Do biura PiS-u wtargnął Ryszard Cyba – przez rok należący do Platformy Obywatelskiej. Chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego, ale ostatecznie wyładował się na niewinnym człowieku. Tylko dlatego, że ten należał do innej partii. Nie bez wpływu na takie postępowanie z pewnością pozostała medialna nagonka i szczucie na partię wtedy pozostającą w opozycji.

I teraz w miejscu tej tragedii kilku imbecyli postanawia urządzić swój polityczny sabat, a później z dumą się z tym obnosi. Po zerknięciu na zdjęcie od razu nasuwa się podejrzenie, że co najmniej połowa uczestników mogła nie wiedzieć co wydarzyło się w tym miejscu. Pięć lat temu pewnie jeszcze ślizgali się na gównie za krowami, a i dziś pewnie wyszli na powietrze pomiędzy odcinkami Warsaw Shore, a Rolnik szuka żony. Ale pod biurem PiS-u zjawili się w towarzystwie ludzi, których trudno podejrzewać o niewiedzę.

Właśnie podkręcanie załganej histerii doprowadziło do śmierci Marka Rosiaka. Pięć lat po tej tragedii nienawiść i propaganda przeciwko partii Kaczyńskiego przybierają na sile. A może wybór miejsca był celowy? Może teraz w „obronie demokracji” weźmiecie broń i zaczniecie strzelać do każdego kto chce zmian w tym kraju? Jesteście zwykłymi kanaliami i padalcami. Jedyne co wypada zrobić w tym momencie to napluć wam w te uśmiechnięte, fałszywe mordy.