W tym tygodniu „Rzeczpospolita” poinformowała, że kontrola w MSZ, wykazała „niecelowość, niegospodarność i nierzetelne planowanie zakupów”. Chodzi o meble zakupione w latach 2009 – 2013 opiewające na kwotę… 4,4 miliona złotych.

Jak się okazuje resort spraw zagranicznych na meble wydał najwięcej pieniędzy. Inne resorty przeznaczały na ten cel nawet trzy razy mniej pieniędzy. Wśród ponad 3 tysięcy (!!!!) sztuk mebli zakupionych przez MSZ, znalazł się m.in fotel za ponad 13 000 złotych czy stół konferencyjny za 174 000 złotych.

Posprawdzałem strony internetowe dobrych sklepów i powiem szczerze, widziałem naprawdę „wypasione” fotele za 300 zł, 500 zł, no za 1000 zł również. Ale na Boga, skąd ministerstwo wytrzasnęło fotel za 13 ooo złotych? Co on ma podgrzewane siedzenie? Jest wysadzany rubinami albo pozłacany? Z drugiej strony, to nie powinniśmy się dziwić. Najwybitniejszy Dyplomata we Wszechświecie, główny pretendent do Pokojowej Nagrody Nobla, właściciel zabytkowego dworku w Chobielinie nie będzie przecież siedział na byle taborecie z Ikei nie? Te szlachetne cztery litery Najwybitniejszego Ministra Spraw Zagranicznych muszą spoczywać w godnym meblu.

Na uwagę zasługuje również wyjaśnienie Julii Pitery, byłej pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją – znanej ze swej bezpardonowej walki z opłacaniem dorsza ze służbowych pieniędzy – która stwierdziła, że za wszystko odpowiadają poprzednicy. Nie sprecyzowała o kogo chodzi, ale nawet dziecko się domyśli. Demon mściwego i krwiożerczego Yarosława unosi się nad Polską. Mimo wielu prób, nie udało się go jeszcze przegonić. Cóż, liczę że afera z meblami ostatecznie doprowadzi do odsunięcia Kaczyńskiego od władzy

na podstawie: Rzeczpospolita