Permanentna dezorientacja

Katolik, konserwatysta, gospodarczy liberał, patriota, przedsiębiorca, ale też dozgonny fan wielu gatunków muzyki, wywodzących się z szerokiego nurtu zwanym Heavy Metalem. To właśnie ja! Moja dusza od lat jest rozdarta pomiędzy kilkoma, zupełnie antagonistycznie nastawionymi do siebie światami. Na tapecie laptopa – jeszcze widnieje – grafika Ruchu Narodowego, gospodarczo jestem zdecydowanie zwolennikiem KNP, zaś w odtwarzaczu mam odpaloną płytę Behemotha „The Satanist”, która jest najzwyczajniej w świecie ZAJEBISTA! Pod względem techniki, klimatu, muzyki, szaty. Wirtuozja dla koneserów gatunku.

Ile satanizmu w satanizmie ?

Doszukując się szatana w muzyce radziłbym środowiskom narodowym skupić się na Ryszardzie Wagnerze – zdecydowanie Tryton, którego był prekursorem miał większe zabarwienie satanistyczne, niż Heavy Metal. Sam Wagner twierdził, że ten dźwięk przywołuje Diabła. Jednak nikt koncertów, gdzie wykonywane są utwory R. Wagnera nie zakazuje, gdyż byłby uznany za oszołoma.

Artysta często chcąc przedstawić zło, musi skoncentrować się na kompletnym przeciwieństwem dobra, chcąc pokazać brzydotę, powinien poszukać zupełnej odwrotności piękna. Brzydota jest niczym innym jak brakiem piękna. Szatan jest z kolei symbolem wykorzystywanym w sztuce albo by wzbudzić strach, lęk, przerażenie, albo by pokazać swój wrogi stosunek do kościoła katolickiego. Szatan jest tu symbolem, a nie obiektem kultu. Chyba nikt nie sądzi, że na widowiskach z udziałem grup blackmetalowych ktokolwiek odprawia czarne msze ku czci szatana, pije krew zarżniętej wcześniej dziewicy lub je czarnego kota? Muzyka ta, to nie satanizm, tylko Halloween – zwykła maskarada, a artyści kreujący te przedstawienia nie śpią w trumnach, tylko wracając do domu przywdziewają „misiowate” kapcie i hodują kwiatki w ogrodzie. W twórczości Behemotha Szatan pełni rolę synonimu ludzkiej wolności absolutnej, która według artystów jest możliwa tylko wtedy, gdy zostanie odarta z jakiejkolwiek indoktrynacji religijnej, która czasem jest wręcz fanatyczna. Czy to kult szatana? Raczej kult człowieka, skrajnie niezależnego od nikogo i niczego, to tęsknota za Światem bez religii i bez jakiegokolwiek Boga. To pokazanie w sposób agresywny zła, brudu, brutalności i doprowadzenie tych obrazów do ekstremum. To ma być dla słuchacza szok, zaś obojętność jest autora największym upokorzenie. Ta muzyka jest – kwestia gustu- albo piękna albo ohydna, ale nie jest nijaka. Skąd więc szatan w muzyce i sztuce? Stąd, że kompletną odwrotnością Boga jest tylko szatan, a chcąc walczyć z kościołem Boga artyści przedstawiają więc postać szatana jako symbolu wolności absolutnej dla istoty ludzkiej, życia według zasad ludzkich, a nie Bożych. To klasyczny manifest przeciwko kościołowi, ale ponieważ antyklerykalizm jest bezbarwny i bezpłciowy, jego miejsce zajął „satanizm”, który zdecydowanie wzbudza większe emocje.

Szukajcie, ale NIE znajdziecie.

Czy mnie – katolikowi ten przekaz odpowiada? Nie! Kompletnie się z nim nie zgadzam, co nie zmienia faktu, że go rozumiem i mnie się podoba jako koncept i kierunek w sztuce – szokuje mnie pokonywanie granic ohydności wyrażonej muzyką. O wiele też bardziej doceniam piękno i dobro, gdy wcześniej miałem styczność z czymś skrajnie odwrotnym. A może po prostu lubię buntowników, bez względu na to przeciwko czemu się buntują? Czy mnie jako katolika zabolało podarcie Biblii przez Nergala? Oczywiście, że tak i uważam to za coś kompletnie niepotrzebnego, jednak przecież jako prawicowiec nie będę tego nikomu zabraniał, JEŚLI czyni to w swoim domu – u siebie, z ludźmi o podobnych poglądach. No bo co innego nie zgadzać się z doktrynami religii katolickiej, a co innego podpalać kościoły (należące do wiernych), przewracać krzyże na nagrobkach (należących do wiernych). Jak zatem zinterpretować czynność: podrzeć Pismo Święte na swoim własnym koncercie? Przypominam, że Nergal nie uczynił tego w miejscu publicznym tylko na zamkniętej imprezie, na której był gospodarzem. Bilety na koncert nie były nikomu na siłę wciskane. Ba! Nie były nawet rozdawane na ulicy za darmo, i każdy kto chciał uczestniczyć w „przedstawieniu” musiał ten bilet kupić za niemałe pieniądze. Czy ktoś kto nie zna twórczości i poglądów muzyków Behemotha mógłby znaleźć się wśród publiczności zupełnie przypadkiem? Nie! A nawet jeżeli to po pierwszych riffach gitar, otoczony ludźmi w czarnych skórach uciekłby stamtąd w popłochu. Zasada Volenti Non Fit Iniuria ma tu zasadnicze zastosowanie. Chciałeś iść na koncert behemotha, więc byłeś świadom, że do takiego zajścia dojdzie. Zastanawiające jest dlaczego nikt nie przeciwstawia się średniowiecznym obrazom, przedstawiającym Diabła? Jeżeli ktokolwiek szuka szatana i satanizmu – tego sensu stricte- w muzyce grupy Behemoth, Slayer i innych grup metalowych to być może i go znajdzie, ale dużo łatwiej poszukać w tej muzyce Boga [link]. Gdyby komuś z narodowców chciało się myśleć to wpadliby na to, że nie fani metalu palą kościoły i walczą z religijnością innych ludzi, ale ateiści o skrajnie lewicowych poglądach, dla których przeszkodą we wprowadzeniu odczłowieczających zasad jest właśnie tradycja Kościoła Katolickiego.

Gdzie widzę faszyzm u narodowców?

Jak już wspomniałem.

Podarcie Biblii przez Nergala, było czynem – moim zdaniem – szczeniackim i kompletnie niepotrzebnym dla atrakcyjności show. Adam Darski ma z pewnością w swoim otoczeniu kilku znajomych katolików, których to zabolało – jak i mnie – i mając taką świadomość nie powinien był tego robić, wiedząc, że ich w jakiś sposób skrzywdzi. Jednak to jego sumienie, ja nie mam prawa w nie ingerować. Uczynił to na zamkniętej imprezie, gdzie każdy – bez wyjątku – doskonale wiedział na jaki koncert idzie, i z jaką tematyką ma do czynienia, świadom co się może wydarzyć. Był u siebie i wśród swoich. Każdy ma prawo to skrytykować, ale nikt nie ma prawa mu tego zabraniać, co uczynili Narodowcy – ludzie z którymi się utożsamiam. Co robią środowiska narodowe? Właśnie zabraniają i to mnie wnerwia. Zabraniają czynić tego, co im się nie podoba. Bojkotują koncerty i dążą do tego by się nie odbywały, a ja jako Polak tworzący kraj dla każdego dobrego człowieka nie życzę sobie tego by jakikolwiek Ruch społeczny mówił mi gdzie mogę iść, a gdzie nie mogę. To ja odpowiadam za siebie i jeżeli pójdę w miejsce (zamknięte), gdzie zostanę zgorszony to sam będę sobie winien. Jeżeli pójdę do knajpy gejowskiej i zobaczę parę kopulujących homoseksualistów i poczuję się oburzony to jest to tylko i wyłącznie moja wina, bo oni są u siebie, a to ja jestem gościem i muszę przyjąć zasady gospodarzy. W momencie, gdy Ruch Narodowy dojdzie do władzy i będzie zakazywał funkcjonowania Klubów Gejowskich – oczywiście w sytuacji, gdy nikomu nie dzieje się krzywda – to wtedy będzie to czysty FASZYZM. Jeżeli komuś z Ruchu Narodowego nie spodoba się, że zagraniczne firmy funkcjonują w Polsce i obłoży ich dodatkowymi podatkami – będzie to faszyzm. Jeżeli Narodowcy będą zabraniać pić alkoholu na własnym balkonie to również będzie to faszyzm. Zabranianie komukolwiek występów tylko dlatego, że ich tematyka, styl itd. nie wpisują się w wizję i oczekiwania tego środowiska, wbrew woli ludzi chętnych do obejrzenia przedstawienia również jest totalnym faszyzmem. Nie chcę żyć w takim kraju.

Cytując słowa czerwonego skur……, yyy klasyka: Ruchu Narodowy, ONeRze nie idźcie tą drogą.