Polska chce wybudować muzeum i miejsce pamięci na terenie byłego hitlerowskiego obozu zagłady w Sobiborze. Niemcy nie chcą wesprzeć tej inwestycji.

Dokonane w Sobiborze przez nazistów zbrodnie są częścią „Akcji Reinhardt”. Pod koniec wojny hitlerowcy zdemontowali obóz i zatarli po nim ślady jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Dopiero w latach 60-tych ubiegłego wieku powstało w tym miejscu niewielkie miejsce pamięci.

Polska już od lat planuje z międzynarodowymi związkami ofiar wybudowanie dużego muzeum i miejsca pamięci, w którym uwzględni się nowe archeologiczne znaleziska. Budowa nowego muzeum i miejsca pamięci w Sobiborze ma kosztować kilka milionów euro. Pieniędzy niestety brakuje.

Międzynarodowa uwaga jest tutaj nieco mniejsza niż na przykład w Auschwitz, światowym symbolu Holokaustu. Przy czym naziści wymordowali w Sobiborze, Treblince i Bełżcu na wschodzie Polski prawie dwa miliony Żydów i około 50 tys. Romów. Ofiary pochodziły w większości z Polski, lecz nie tylko. Daje to więcej pomordowanych niż w Auschwitz.

W roku 2013 ówczesna niemiecka sekretarz stanu Cornelia Pieper poinformowała, że według jej informacji przygotowuje się projekty w Sobiborze z innymi partnerami, czyli krajami, których obywatele byli tam więzieni. „Niemców wśród nich nie było” – miała powiedzieć Pieper. To jednak historyczne kłamstwo. Zarówno w Sobiborze, jak i w innych obozach, w których prowadzona była „Akcja Reinhardt”, były także ofiary z Niemiec.

Rząd Polski potwierdził niedawno zainteresowanie niemieckim wsparciem finansowym, ale wnioski o to nie miały do tej pory powodzenia. Jedynym niemieckim wkładem finansowym w Sobiborze będzie wsparcie sumą 50 tys. euro naukowej konferencji poświęconej „Akcji Reinhardt”. W porównaniu z milionami potrzebnymi na budowę i utrzymanie miejsca pamięci, to zaledwie kropla w morzu potrzeb.