Foto: lubczasopismo.salon24.pl

Tak! Wiem! Pisanie felietonów o Stefanie Niesiołowskim to pójście na łatwiznę. Byle gimbazjalista może wypunktować szczawiowego księcia. Niemniej jednak ze Stefanem jest jak z lamą w ZOO. Ludzie wiedzą, że może opluć, a mimo to podchodzą by się dobrze bawić. 

Proces szczucia Stefanem jest znany od dawna. Przez pewien czas polityk PO siedzi grzecznie w izolatce, szczelnie omotany kaftanem. Kiedy w przestrzeni publicznej robi się nudno – na przykład mamy wakacje, a co za tym idzie sezon ogórkowy – pilnujący Stefana nadzorcy, dla jaj rozwiązują go i uchylają drzwi izolatki. Stefan ochoczo wyskakuje i pędzi co sił kąsać, pluć i obsikiwać (odruchy bezwarunkowe). Kiedy pogryzie wszystkich w promieniu kilometra jego właściciele znów wypuszczają hycla, który Stefana łapie i wsadza do izolatki. Później proces się powtarza. I tak do znudzenia.

Tym razem jednak Stefan nie tylko był sobą (czyli najłagodniej mówiąc prostakiem). Postanowił ponadto nawiązać do bogatych „tradycji” komunistycznych. Komentując stanowisko biskupów odnośnie in – vitro, Niesioł wywarczał:

W Polsce trwa brutalna zimna wojna domowa. I w tej wojnie Kościół, w znacznej części, stoi brutalnie po stronie kłamstwa i nienawiści. I tę nienawiść głosi.

A teraz cofamy się do czasów komuny.

„(…) W inteligenckiej części warszawskiego Żoliborza stoi kościół księdza Jerzego Popiełuszki `– obok św. Brygidy w Gdańsku najbardziej renomowany klub polityczny w Polsce. (…) Co tam więc robi natchniony polityczny fana­tyk? (…) Urok wieców, jakie urządza, jest całkiem odmiennej natury. Zaspo­kaja on czysto emocjonalne potrzeby swoich słuchaczy i wyznawców politycznych. W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. (…) Uczucie nienawiści politycznej do komunistów, do władzy, do wszystkiego, co jest powojenną Polską, przy­noszone na tę salę przez bywalców, a pod dyrygencją księdza Popiełuszki, przestaje być wewnętrznym robakiem drążącym człowieka” – to już fragmenty przemowy komunistycznej świni i pachołka Moskwy – Jerzego Urbana na temat bestialsko zamordowanego księdza Jerzego Popiełuszki.

Czy to zestawienie coś Państwu mówi?

Zadaję pytanie retoryczne: to Niesiołowski mówi Urbanem, czy Urban Niesiołowskim?

W sumie to mało istotne. Istotne jest to, że obaj dawno powinni być wyrzuceni na kompletny margines. Jeden do więzienia, a drugi do psychiatryka. Ale takiego, w którym nikt celowo ani przypadkiem nie uchyli drzwi izolatki.