Jak rozpO aferze taśmowej już niemal zapomnieliśmy. Warto jednak wrócić do tego tematu. Choćby przez lekturę książki – tego, który aferę rozpętał – Piotra Nisztora. Z jego opowieści wyłania się obraz państwa, które inwigiluje swoich obywateli i długim ramieniem służb steruje życiem publicznym.

Zaraz po Twoim telefonie, którego nie odebrał, zadzwonił do niego znajomy ze służb i pochwalił jego postawę. Cytuję: „Dobrze, że telefonu od tego ch…a Nisztora nie odebrałeś” – miał powiedzieć jeden ze znajomych Nisztorowi w najgorętszym okresie afery taśmowej. Inny ze znajomych zagadnął dziennikarza pewnego razu słowami „O, to ty jeszcze nie siedzisz?”. Takie to mamy „demokratyczne” państwo, że jak ktoś ujawni jakiś fakt nieprzychylny dla władzy to służby państwowe będą dążyły do tego, żeby go w jakiś sposób wykończyć.

Kiedy tylko wpadła mi do ręki książka Nisztora to zacząłem ją z zapałem czytać. Biorę poprawkę na to, że naiwnym byłoby opierać swój pogląd na tę sprawę wyłącznie na słowach jednego dziennikarza, który mógł oczywiście opisać te wydarzenia tak, jak w rzeczywistości wyglądały, ale też i z różnych powodów (choćby braku wiedzy, albo celowej próby zatajenia jakichś faktów) je przeinaczyć. Jednak mimo tego uważam, że książka jest dobrym wstępem do rozpoczęcia na nowo dyskusji na temat afery taśmowej i podjęcia (kolejnej) próby jej kompleksowego wyjaśnienia.

Książkę „Jak rozpętałem aferę taśmową” Piotra Nisztora wydało Wydawnictwo Fronda. Nie przesądzam, na ile jest to rzetelne przedstawienie faktów związanych z tą aferą, bo nie mam takich środków, żeby to sprawdzić, ale lektura była bardzo wciągająca i nasunęła wiele refleksji, pytań i wątpliwości, które mam nadzieję, że w przyszłości uda się rozwikłać.