Po oświadczeniu ks. Krzysztofa Charamsy widać, że „siły zła” dokonały kolejnego ataku na Kościół Katolicki. Jak się wydaje czas ogłoszenia swojego oświadczenia ks. Charamsa wybrał również nie bez przyczyny. Wszak byliśmy w przeddzień jakże ważnego dla Kościoła synodu na temat rodziny.

Oczywiście, problem homoseksualizmu i pedofilii w strukturach kościoła nie jest w żaden sposób oderwany od czasów, w jakich żyjemy, a dotyka go w takim samym stopniu, w jakim dotyka on wszelkich innych instytucji i ogólnie współczesnego społeczeństwa. To jednak co powoduje, że problem ten jest tak ważny dla Kościoła Katolickiego dotyczy samej jego istoty.

Kościół Katolicki od wieków spełniał i wciąż ma do spełnienia swoją istotną rolę ewangelizacyjną, mającą ogromne znaczenie dla życia moralnego i ładu społecznego we współczesnym świecie. Tym, co w wypełnianiu tej ważnej roli ma decydujące znaczenie jest przykład nie tylko samych wiernych, ale szczególnie ich nauczycieli i przewodników-kapłanów. Dlatego zawsze tak bardzo musi smucić, kiedy okazuje się, że któryś z tych, których z racji ich powołania darzymy wielkim zaufaniem, okazuje się tego zaufania najzwyczajniej i po prostu niegodnym. Właśnie oni nadużywając tego zaufania czynią największą szkodę Kościołowi.

Zapewne nie byłoby to takim problemem, gdyby dotyczyło tylko poszczególnych przypadków w większej czy mniejszej liczbie dotykających Kościoła. Bez dorabiania do tego fałszywej ideologii. Z tym pewnie Kościół potrafiłby sobie poradzić. Szkopuł jednak w tym, że w obecnej, tak bardzo zlaicyzowanej i co tu dużo mówić, skarłowaciałej moralnie rzeczywistości, szczególnie „zatroskani ” o Kościół okazują się lewaccy propagandyści gorliwie wspierani przez mainstreamowe media. Ci, którzy z jednej strony odsądzają od czci i wiary cały Kościół Katolicki za jednostkowe przykłady pedofilii wśród księży, oczekując od jego instytucji ich natychmiastowego i przykładnego karania oraz ogromnego zadośćuczynienia ofiarom, jednocześnie krytykują ten sam Kościół za brak tolerancji dla homoseksualizmu, który to najczęściej leży u podłoża tychże pedofilskich zachowań. Nie przeszkadza im w tym wypadku, iż homoseksualni księża będą obnosić się ze swoją orientacją czyniąc z niej powód do dumy, a za szczególny zaszczyt poczytując sobie afiszowanie się ze swoimi kochankami. To dla nich oznaka jakże przez nich oczekiwanego otwarcia Kościoła na świat i problemy współczesnego człowieka. Kompletnie nie interesuje tych obłudnych, medialnych wampirów to, że księża ci dokonują zwykłej zdrady wobec swego Kościoła, którego nauk zobowiązywali się strzec i przestrzegać przyjmując święcenia kapłańskie. Że sieją zgorszenie, co w przypadku osób noszących autorytet nauczycieli czy pasterzy jest jedną z największych zbrodni. Nie jest dla nich też istotne, jaką moralną krzywdę wyrządzają oni tym samym całej społeczności wiernych. Nie.

To wszystko nie ma żadnego znaczenia dlatego, że jest wpisane w odwieczną walkę lewackich sił tzw. „postępu” z Kościołem Katolickim, który wciąż swoim uznaniem określonego kodeksu moralnego stoi im kościom w gardle. Ten właśnie Kościół jest ich wyrzutem sumienia, który należy zniszczyć, aby już bez obaw móc głosić swoje skrzywione wyobrażenie wolności i moralny hedonizm. Dlatego ważne jest, aby nie poddać się tej medialnej nagonce na Kościół Katolicki i pamiętać, że jak pisał dla „New Witness” w 1945 r. Gilbert Keith Chesterton „Kościół nie może iść z duchem czasów – z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. Kościół może co najwyżej ugrzęznąć w bagnie razem z duchem czasów, by razem z nim cuchnąć i gnić. (…) Zaś Kościół ma dziś to samo zadanie, co wtedy – ocalić jak najwięcej światła i wolności, stawiać opór światu, który ściąga Go nisko, ku swojemu poziomowi i czekać na lepsze czasy. Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat.”