OrlikiSzumnie zapowiadane. Otwierane z pompą. Stały się wizytówką rządu Donalda Tuska. Miały oderwać dzieci od komputerów i pomóc w wychowaniu nowych Piszczków i Milików. Stało się inaczej. Gdyby „Orliki” były tylko fuszerką, można by machnąć ręką. Problem w tym, że okazały się być fuszerką trującą.

„Nie róbmy polityki, budujmy stadiony” – tym hasłem premier Donald Tusk witał Polaków z billboardów. Nie chodziło jedynie o stadiony profesjonalne – mające być arenami Euro 2012. W ramach programu „Moje boisko Orlik 2012” – w całym kraju wybudowano 2600 sztucznych boisk do piłki nożnej. Boisk, które reklamowano jako „kompleksy nowoczesnej infrastruktury sportowej”.

Na ten cel wydano miliardy, ale niewielu zastanawiało się czy znów nie przepłacono. Przede wszystkim chodziło tu o szczęście naszych dzieci. Tego nie da przeliczyć się na pieniądze. A poza tym pan premier tak ochoczo hasał po Orlikach, tak zawzięcie haratał w gałę, tak rozczulająco wyglądał z rozwianym włosem i kropelkami potu na zamyślonym czole. Kto i po co drążyłby ten temat? Chyba tylko jakiś PiSowski oszołom…

Niestety, na portalu wp.pl opublikowano list zaniepokojonego rodzica. Wynika z niego, że Orliki niekoniecznie są „nowoczesną infrastrukturą sportową”, a co najwyżej śmiercionośnym kartoflem pozostawionym przez pana premiera.

Właśnie wróciliśmy z moim ośmioletnim synem Wiktorem ze szpitala. Zamiast jechać nad morze – szpitalne łóżko. Przyczyna? Po półtorej godziny grania na orliku kilka dni temu mały dostał wysypki na całym ciele, której towarzyszyła gorączka – zaczyna Zbigniew Masternak, ojciec 8 letniego chłopca.

Lekarze stwierdzili, że to alergia na granulat ze zużytych opon, który rozsypany jest na sztucznym boisku szkolnym. Przyjrzałem się bliżej sprawie i okazało się, że to jakaś porażka. Syn świetnie gra w piłkę (w tym roku wygrał ze swym klubem finał wojewódzki Pucharu Tymbarku) – prowadzam go na treningi 3-4 razy w tygodniu, łudząc się, że zdrowo się rozwija, wdychając świeże powietrze, a tutaj okazuje się, że wdycha opary wydzielane przez 20 ton sproszkowanych zdezelowanych opon! – kontynuuje zaniepokojony ojciec.

Kto wpadł na pomysł, by wysypywać sztuczne boiska tym syfem? Tych zdezelowanych opon trudno się pozbyć, w Europie to poważny problem. Próbowano dodawać sproszkowane opony do asfaltu, ale podczas mieszania z roztopionym asfaltem wydzielało się mnóstwo toksycznego, rakotwórczego kadmu, więc pomysł zarzucono.

Kadm, który zawierają opony (stosuje się go jako utwardzacz gumy) wdychają za to mali piłkarze, nasi przyszli mistrzowie, z myślą o których budowano przecież orliki i sztuczne boiska! Producenci zasłaniają się atestami – nie wiem, czy w atestach uwzględniano tak wysokie temperatury, jak ostatnio, które mogą powodować wydzielanie się kadmu. Kadm po kilku latach wchłaniania niszczy bezpowrotnie nerki i wątrobę.

Zamiast przyszłych mistrzów hodujemy chorych ludzi. Opiekunowie orlików dobrze wiedzą, że ten granulat to trucizna, ale dalej dzieciaki tam grają, bo praktycznie zniknęły boiska z normalną trawą – to kolejny fragment z listu pana Masternaka.

Pełna treść dostępna jest w sieci. Lektura nie pozostawia złudzeń. Kolejny sztandarowy projekt rządu Tuska powinien zostać zbadany przez prokuraturę.