Od 1 stycznia 2018 roku obowiązuje ustawa „Prawo wodne”, która nakłada na gminy w całym kraju podatek za odprowadzanie deszczówki i wody z roztopionego śniegu. Z tego tytułu statystyczny Polak rocznie odprowadzi do budżetu państwa około 15-20 zł. Wysokość tego podatku będzie naliczana od powierzchni dachu i posesji.

Podatek za deszczówkę zapłacą wszyscy mieszkańcy Polski. Pobierać go będą gminy. Podatek ten jest naliczany za odprowadzenie do kanalizacji wody z deszczu czy z roztopionego śniegu. Rząd liczy, że z opłat za odprowadzenie „deszczówki i śniegówki” budżet państwa wzrośnie rocznie o nawet kilka miliardów złotych.

Na przykład osoba czy rodzina mająca dom z podjazdem o powierzchni 20 metrów kwadratowych i dachem 50 metrów kwadratowych zapłaci około 116 zł „podatku deszczowego”. Przedsiębiorca posiadający działkę 1000 metrów kwadratowych i dach na budynkach o powierzchni 700 metrów kwadratowych, będzie musiał uiścić opłatę około 500 zł.

Najwyższy podatek zapłacą właściciele domów wolnostojących oraz przedsiębiorcy, których nieruchomości znajdują się w dużych aglomeracjach miejskich takich jak Warszawa, Kraków czy Łódź. W Poznaniu, mając na uwadze nową ustawę, już w grudniu Rada Miasta przegłosowała podniesienie podatku od deszczówki. Spółdzielnie mieszkaniowe już szykują się do podniesienia w czynszu (o około 60 procent) opłat za odbiór deszczówki.

Rząd tłumaczy wprowadzenie nowego podatku koniecznością dostosowania naszego prawa wodnego do prawa UE. Według ministerstwa środowiska brak zgody kosztowałby nasz kraj utratę możliwości pozyskania 3,5 mld euro z funduszy przeznaczonych na działania przeciwpowodziowe oraz dotkliwe kary finansowe. Podatek od deszczówki ma podobno skłonić samorządy do ekonomicznego wykorzystania wody z deszczu czy śniegu.