Wczoraj miało miejsce ostatnie posiedzenie sądu w sprawie Wojciecha Sumlińskiego i Aleksandra L. Zeznania byłego oficera ABW szokują, gdyż ukazują skalę patologii III RP.

Mogłem uzyskać dobrą posadę w spółce skarbu państwa – mówił Tomasz B., były funkcjonariusz ABW. Jak dodawał miała to być nagroda za zwerbowanie Wojciecha Sumlińskiego. Świadek zeznał, że otrzymał polecenie zbliżenia się do dziennikarza i wykorzystania go do prowokacji wymierzonej w komisję weryfikacyjną.

Świadek opowiedział o pewnym zdarzeniu, do którego doszło na wiosnę 2008 r. Doszło do jego spotkania z Jackiem Mąką, ówczesnym z-cą szefa ABW, który wiedząc, że świadek dobrze zna Wojciecha Sumlińskiego, naciskał na niego, aby zmusił dziennikarza do współpracy z ABW w zakresie jakiejś kombinacji operacyjnej, dotyczącej Komisji Weryfikacyjnej WSI. Kombinacja ta miała na celu wykazanie niekompetencji pracowników Komisji oraz zdyskredytowanie jej prac w oczach opinii publicznej – relacjonował rozprawę bloger Ander.

Były oficer poinformował, że odmówił wykonania polecenia, a następnie odszedł ze służby. Dodał, że o sprawie informuje dopiero dziś ze względu na to, że „służby mają długie ręce”.

Świadek, mimo że od sierpnia 2007 r. nie był już funkcjonariuszem ABW, utrzymywał kontakty z kolegami, którzy tam nadal pracowali, a którzy dobrze znali tę sprawę. Wielokrotnie padały wówczas słowa, że była to prowokacja. Kończąc swoje wyjaśnienia świadek powiedział, że jego zdaniem Wojciech Sumliński jest niewinny i padł ofiarą działań kolegów z jego byłej firmy – pisał obecny na sali rozpraw Ander.

https://www.youtube.com/watch?v=1LTKB3xfbcE