Co roku, na przełomie grudnia i stycznia wielu z nas decyduje się zmienić swoje życie, poprzez różnej maści obietnice i postanowienia. W większości przypadków po kilku dniach decydujemy, że jednak jeszcze nie jesteśmy na to gotowi i zmianę swojego życia przesuwamy o kolejny rok. Podręcznikowym przykładem takich działań jest premier Donald Tusk.

commons.wikimedia.org

Końcówka roku 2013 była dla premiera Donalda Tuska i jego ekipy dramatyczna. Zaufanie społeczne z dnia na dzień malało, na jaw wychodziły kolejne afery, nie pomagały nawet medialne parawany. Czując i widząc zmiany nastrojów społeczne i zgranie się argumentu straszenia Kaczorem, premier został zmuszony do rozpaczliwych prób ratowania wizerunku. Mieliśmy więc doraźne akcje PRowe typu nic nie warte wymiany jednych nieudaczników na innych w ministerialnych ławach. Oczywiście wiodące media przedstawiały te zabiegi jako wydarzenia dziejowe, przełomowe wręcz o których uczyć się będą przyszłe pokolenia. Na coraz bardziej świadome społeczeństwo to jednak nie podziałało. Tusk został więc zmuszony do kolejnych działań, w celu odzyskania zaufania obywateli. Wobec tego, postanowił złożyć nowe obietnice. Tym razem Polacy usłyszeli, jak Donald Tusk mocnym, stanowczym głosem zapowiada:

1. Darmowy podręcznik od września dla pierwszaków.

2. Koniec tzw. „umów śmieciowych”.

3. Wprowadzenie Karty Dużej Rodziny.

4. Zabezpieczenie obywateli przed wyjściem na wolność niebezpiecznych przestępców.

5. Skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów.

Ach cóż za piękne, wzniosłe hasła i obietnice. Prawie się wzruszyłem. Tylko czy wzruszy się społeczeństwo? Czy po raz kolejny kupi puste obietnice? Czy można wierzyć kłamcy i oszustowi, dla którego słowa i deklaracje znaczą mniej niż śnieg w Dolomitach?

Gdyby nie powaga sytuacji, najbardziej rozbawiłaby mnie obietnica numer 5. Tusk stwierdził w tym kontekście: „W marcu zaprezentujemy harmonogram działań, które mają doprowadzić do skrócenia kolejek do lekarzy i świadczeń zdrowotnych. Szczególnie intensywnie będziemy pracowali, jeśli chodzi o kwestie onkologiczne.” No jasne, przecież to czego nie zdołało się zrobić w ciągu sześciu lat, nagle stanie się możliwe w dwa miesiące. Cudownie. Dziękujemy Ci Premierze. Dziękują Ci też wszyscy chorzy na raka. Jakiś jest łaskawy, że zajmiesz się nimi a nie spisałeś ich na straty… Co tam, że pomocy potrzebują teraz. Jak chcą żyć to niech czekają do marca. Jeśli do tego czasu przeniosą się na tamten świat, to będzie po prostu znaczyło że nie dość mocno chcieli żyć. Niecierpliwi tacy… A jeśli już doczekają, to z pewnością pomogą im kolejne puste hasła i urzędnicze zapisy… Innowacyjne metody leczenia ma nasza władza.

A może premier nie okłamuje nas świadomie? Może to jest biedny człowiek, wymagający pomocy? Medycyna zna takie przypadki i ma na to konkretną nazwę. Pseudologia zwana również mitomanią. Co mówi o niej nauka? „Patologiczna skłonność do kłamania, zatajania prawdy i opowiadania zmyślonych historii, przedstawiających najczęściej opowiadającego w korzystnym świetle. Pseudologia różni się tym od zwykłego kłamstwa, że osoba opowiadająca sama nie jest w stanie oddzielić prawdy od własnej fantazji. Tendencja do posługiwania się kłamstwem patologicznym bywa czasem skutkiem przebytych chorób organicznych mózgu (np. zapaleń), albo też bywa zależna od wrodzonych właściwości psychopatycznych. U niektórych osób o usposobieniu histerycznym mitomania może być środkiem zwrócenia na siebie uwagi otoczenia i dodania sobie znaczenia. Motywem kłamstwa patologicznego może być próżność, niekiedy zaś chęć wyrządzenia komuś krzywdy.” To by nawet pasowało. Mały, bezsilny Donaldzik który chce zwrócić na siebie uwagę Polaków i pokazać jaki to on jest wszechomocny, kogo to on nie zna i czego nie załatwi… Jedni twierdzą, że są Napoleonami i muszą koniecznie skontaktować się z Aleksandrem Sapiehą a inni przekonują że mają w głowie pomysły na usprawnienie życia w kraju. W obu przypadkach jednak oprócz zrozumienia i współczucia takim jednostkom należy zapewnić odpowiednie leczenie.

wp.pl, wikipedia.pl