Rząd PiS wprowadza swoją obietnicę 500zł na dziecko. Wielu ludzi cieszy się z takiego posunięcia, ale zastanówmy się jakie to może mieć konsekwencję w kolejnych latach.

Aby budżet państwa mógł wytrzymać obciążenie związane z programem 500+ potrzeba szeregu podwyżek podatków lub wprowadzania nowych. Już na początku roku składki jakie odprowadza pracodawca wzrosły o 2,4 %. Pracodawcy rozpoczynający działalność mają jeszcze gorzej, bo u nich podwyżka wynosi aż 5,7 %, co może zniechęcać wielu potencjalnych przedsiębiorców do zakładania własnego biznesu. Podwyżka składek dla pracodawców skutkuje, jak zwykle, przerzuceniem obciążenia na klienta. W rezultacie ceny produktów i usług nieznacznie wzrosną, lecz jest to jedynie zapowiedź prawdziwych podwyżek.

Kolejne świadczenia to podatek bankowy oraz ten od hipermarketów. Ustawa o podatku bankowym weszła w życie od 1 lutego 2016 roku. Na jej mocy banki, firmy ubezpieczeniowe, pożyczkowe i SKOK-i będą płaciły rocznie 0,44% podatku bankowego od wartości aktywów. Oznacza to wzrost opłat i cen za prowadzenie kont, od przeprowadzanych operacji czy ubezpieczeń. Po tych zmianach Polak korzystający z usług bankowych niemile się zaskoczy.

Podatek od hipermarketów dopiero ma wejść w życie – jak mówi minister finansów Paweł Szałamacha. Zapewne będzie on naliczany od obrotu i progresywny, niezależny od powierzchni. Może on wynosić około 2% i będzie dotyczył nie tylko hipermarketów, bo o jego nałożeniu będą decydowały obroty. Nazwa „podatek od hipermarketów” w takiej sytuacji może być myląca, bo będzie mógł go zapłacić po prostu ten, kto przekroczy ustaloną granicę obrotów. Wzrost cen jest nieunikniony i przekona się o tym każdy, kto będzie robił w przyszłości zakupy. Dochodzą również głosy polskich sieci handlowych, które zapowiadają, że nowy podatek może być ich gwoździem do trumny wobec zagranicznej konkurencji.

W poprzednim artykule opisywałem minimalną stawkę godzinową 12 zł/brutto, która w rzeczywistości jest kolejnym podatkiem szykowanym nam przez rząd pod postacią rzekomej podwyżki płacy.

Powyższe podatki oraz podwyżka płacy minimalnej oznaczają nie tylko wzrost cen produktów i usług, ale mogą również zwiększyć bezrobocie. Wiele firm, aby nie podnosić znacznie cen, poszuka oszczędności w kadrach pracowniczych, co będzie oznaczać zwolnienia z pracy lub cięcia pensji. Konsekwencją zwolnień i cięć płac będzie więcej wniosków o pomoc z programu „Rodzina 500+”. W kolejnych latach oznacza to następne podwyżki podatków, co może doprowadzić do katastrofy gospodarczej.

Eksperci rządu mówią, że owe 500zł wróci do gospodarki powodując jej pobudzenie, ale jest to złudne założenie, ponieważ te same 500zł musi zostać najpierw wyciągnięte z gospodarki, a dochodzą do tego koszty ich ściągnięcia, więc w efekcie przyniesie to tylko stratę. Przyjmując negatywne skutki wprowadzenia „Rodzina 500+” siła nabywcza pieniądza spadnie w granice obecnych 200 – 300zł, czyli zwyczajnie będzie można za te 500zł kupić o wiele mniej niż obecnie.

Jeśli rząd naprawdę chce pomóc polskim rodzinom i znacząco wpłynąć na wzrost zatrudnienia, potrzebna jest likwidacja oraz obniżka podatków i składek. Na początek można zwolnić pracowników posiadających dzieci z płacenia podatku dochodowego oraz obciąć o połowę składki ubezpieczeniowe przy płacy minimalnej. Dobrym pomysłem na skuteczną politykę prorodzinną jest również likwidacja podatku VAT na artykuły dziecięce. Następnym krokiem po sprawdzeniu się powyższych rozwiązań może być wprowadzenie kwoty wolnej od podatku na poziomie 30 tys. zł rocznie. Oznacza to brak opodatkowania dla wszystkich ludzi zarabiających miesięcznie do 2 500zł.

Konsekwencjami tych rozwiązań jest realny wzrost płac, obniżka cen towarów i usług, zwiększenie siły nabywczej pieniądza oraz większy popyt. Przez zwiększony popyt powstaje zapotrzebowanie na większą produkcję, co skutkuje wzrostem zatrudnienia. Jeśli rządowi naprawdę zależy na silnej gospodarce, bogatych Polakach i polityce prorodzinnej, powinien na poważnie podejść do kwestii cięcia podatków w szczególności dla pracowników posiadających dzieci.