Dwa i pół miesiąca mija od ujawnienia przez tygodnik „Wprost” nagrań z restauracji „Sowa i przyjaciele” oraz „Amber Room”, które pokazały że obecnej klasie politycznej bliżej do organizacji mafijnej, niż partii politycznej. Media najpierw starały się przekierować uwagę Polaków z istoty nagrań na kwestię ich „nielegalności” a teraz całkowicie temat porzuciły. Portal parezja.pl, zaprasza na małą retrospekcję afery z czerwca 2014 roku.

Zaraz po wybuchu afery taśmowej i zapowiedziach naczelnego „Wprost” o kolejnych czekających na ujawnienie nagraniach miało miejsce jeszcze wkroczenie ABW, policji i prokuratury do siedziby tygodnika. Wspólny protest dziennikarzy, szarpanie i bicie Latkowskiego byle ten tylko wydał pendrajva i laptopa mogły dawać nadzieję, że coś jednak się zmieniło. Że władza przesadziła i to musi być jej koniec. Na konferencji prasowej dzień po awanturze w siedzibie „Wprost” nawet Monika Olejnik rugała spłoszonego i bezradnego jak gimnazjalista premiera. Jednak główne media w odpowiednim momencie się opamiętały i przypomniały z czyjej ręki mają chleb. Nastąpił natychmiast zwrot w przekazie. Jeśli już mówiono o aferze taśmowej to tylko i wyłącznie w kontekście tego, że nagrania są nielegalne a winnych (nagrywania a nie politycznych deali) należy jak najszybciej zidentyfikować i ukarać. Podobne banialuki wygadywał sam Tusk i główni bohaterowie taśm ujawnionych przez „Wprost”. Troska o państwo, skróty myślowe i inne durnoty podawano obywatelom jako istotę tej afery. Pomyśli ktoś, że nie przejdzie to nawet w Polsce, skoro są nagrania i stenogramy. Nic bardziej mylnego. Czołowi polityczni gangsterzy z pomocą sprostytuowanych mediów z każdym dniem coraz bardziej chamsko sączyli w umysły Polaków kolejne kłamstwa, jednocześnie systematycznie całkowicie wyciszając aferę. Dziś podniecać się mamy Tuskiem w Brukseli a nie myśleć o jakichś nielegalnych podsłuchach, z których zresztą nic nie wynika. Ja jednak jestem wyjątkowo oporny na medialną manipulację i równie zajeżony głupotą i naiwnością wielu moich Rodaków. Stąd też pomysł na przypomnienie głównych wątków afery taśmowej:

WĄTEK  1 – „Ja był mu dał złotówki, a on by je sobie wydał, to byłoby zwiększenie deficytu budżetowego” czyli Belka o możliwości dodruku pieniędzy

Panowie zastanawiają się co tu zrobić w sytuacji zapaści budżetowej państwa. Starają się wykombinować jakby tu obejść prawo i „pomóc” rządowi w zażegnaniu kryzysu. Co prawda: „konkretnie mówiąc, mamy zakaz finansowania przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego”, ale „Otóż, gdyby się okazało w jakimś momencie, że minister finansów nie może sfinansować swoich potrzeb pożyczkowych, bo rynki odmawiają zakupu obligacji, polskich papierów (…) wtedy bank centralny Polski może powiedzieć tak: „No, ja bym ewentualnie mógł kupić pewną ilość obligacji, może nie bezpośrednio na aukcji w Ministerstwie Finansów, ale na przykład w BGK lub PKO BP, czyli z czegoś, co formalnie jest niemożliwe”. Czyli prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie…

WĄTEK 2 – „Państwo istnieje tylko teoretycznie” czyli Polska według Belki i Sienkiewicza

Wątek rozmowy Belki i Sienkiewicza jest bardzo obszerny, dlatego też podzieliłem go na części. Pierwsza to wypowiedź polskiego ministra, który mówi w rozmowie z szefem NBP: „Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność. Tylko jakoś nikt nie chce korzystać z tej…”Godna podziwu szczerość, szkoda tylko że w gronie kolesi a dla społeczeństwa przygotowano inną , bardziej optymistyczną i korzystną dla władzy narrację o rozwoju i nowoczesnym państwie. W istocie „państwo istnieje teoretycznie”. W normalnym kraju to powinien być wystarczający powód do dymisji całego rządu i postawienia go przed Trybunałem za doprowadzenie do takiej ruiny. W normalnym. My niestety żyjemy w POlsce.

WĄTEK 3 – „Chuj dupa i kamieni kupa” czyli Sienkiewicz o sztandarowym pomyśle rządu 

Donald Tusk w czasie swojego expose, chwalił się sztandarowym projektem swojej ekipy. Polskie Inwestycje Rozwojowe miały być oczkiem w głowie Tuska, miały nadać Polsce rozpędu. Tymczasem jeden z ważniejszych ministrów rządu, o tym projekcie mówi wprost i bez ogródek: „Polskie Inwestycje Rozwojowe są, niestety, jak to się górnolotnie nazywa i bardzo eufemistycznie… Ich po prostu nie ma. To chuj, dupa i kamieni kupa”. Szkoda tylko, że Sienkiewiczowi zabrakło honoru i odwagi by to sami powiedzieć głośno, prosto w oczy obywateli.

WĄTEK  4 – „Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Goldu jest dość poważna” czyli Belka o Amber Gold i OLT

Po wybuchu afery Amber Gold i linii OLT i ujawnieniu niejasnej roli w nich syna premiera, Donald Tusk zapewniał że nic o tym nie wiedział a jego wiedza pochodzi tylko i wyłącznie z przekazów medialnych. Inną wersję zdarzeń przedstawił szef NBP – Marek Belka. Stwierdził on jasno: „Nawiasem mówiąc, ja o tym nie wiedziałem. Ale kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Goldu jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane…”

WĄTEK 5 – „Ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa prezes Rady Ministrów, a nie minister finansów” czyli Rostowski złożony w ofierze

Najpierw trafna analia stanu państwa ze strony Sienkiewicza: „Mamy dupę pogłębiającą się na poziomie budżetu państwa” a później tradycyjny strach przed dojściem do władzy PiSu:  „I PiS ma 43 proc. w sondażu CBOS . Czyli, nie czarujmy się, idziemy w taki wariant, że tylko i wyłącznie ekonomika decyduje o ocenie stabilności kraju. Tylko wiemy, że to się skończy katastrofą, ponieważ zwycięstwo PiS-u oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych…” W tym wypadku należy pomyśleć o „niestandartowych” działaniach, które pomogą ekipie rządzącej trwać przy korycie. Tylko ten nieszczęsny minister finansów… „Ja się boję w tej sytuacji jednej rzeczy, że na to wszystko kolega Rostowski mówi „w życiu!””. Jednak pan Belka nie traci rezonu: „Po pierwsze, ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa prezes Rady Ministrów, a nie minister finansów (…) Ale wtedy moim warunkiem, excuse-moi, jest dymisja ministra finansów. Przychodzi nowy minister finansów, na razie nie muszę wam mówić, kto by mógł być, ale takie nazwiska i tacy ludzie są w kraju (…) To będzie być może konieczne tego rodzaju niestandardowe działanie. A wtedy trzeba serdecznie ze wszystkimi, jakby to powiedzieć, możliwymi tymi różnymi lanserami podziękować hrabiemu von Rostowskiemu i powołać technicznego, niepolitycznego ministra finansów, który znajdzie w banku centralnym pełne wsparcie”. Jest jeszcze coś, ale i z tym „apolityczny” prezes NBP sobie poradzi: „Mamy oczywiście tę pieprzoną Radę Polityki Pieniężnej, ale jesteśmy w stanie z nią zagrać”.

WĄTEK 6 – „Mogę to zrobić tylko z Tuskiem” czyli Belka domaga się zmian w ustawie NBP 

W tym fragmencie rozmowy udział bierze również Sławomir Cytrycki. I on mówi, że należy zrobić zmianę w ustawie o NBP. Belka jest tego świadom, podobnie jak tego że nie zdziała tego przy Rostowskim jako ministrze finansów. Projekt jest i… „Wszystko jest, w ministerstwie. Tam są wytrychy… (…) jak ja bym miał sygnał od premiera, że mogę tam wstawić to, co będzie trzeba, to wstawimy, różne rzeczy, które umożliwiałyby mi…” Warunek jest jeden. Dymisja Rostowskiego. Po ujawnieniu taśm, premier twierdził że projekt ustawy o NBP nie jest efektem rozmów Belki i Sienkiewicza. Tak się jednak składa, że Rostowskiego zdymisjonowano a dwa dni później pojawił się nowy projekt ustawy. Zawierał on kluczowy zapis, przyznający szefowi NBP większe kompetencje kosztem Rady Polityki Pieniężnej. To znów umożliwi szefowi NBP podejmowanie kluczowych decyzji finansowych samodzielnie.

WĄTEK 7 – „Robimy laskę Amerykanom” czyli polityka zagraniczna według Sikorskiego i Rostowskiego

W tej rozmowie minister spraw zagranicznych opowiada byłemu ministrowi finansów o tym jak naprawdę wygląda sojusz polsko – amerykański. Sojusz którym od lat polskie władze się oficjalnie chwalą zapewniając nas, że nasz potężny sojusznik czuwa nad nami nieoficjalnie nie przekonuje nawet samych rządzących. Sikorski mówi wyraźnie, że „polsko amerykański sojusz jest nic nie warty. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa”. Dalej słyszymy też, że „skonfliktujemy się z Rosją, Niemcami, będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy”. Tu nie chodzi o sens, bo w tym Sikorski ma rację. Chodzi jednak o nieprawdopodobną obłudę i propagandę, którą od lat się nas karmi. Gdyby Sikorski powiedział Polakom prosto w twarz, to co w rozmowie z Rostowskim to stałby się bohaterem. Człowiekiem, który wzniósł się ponad polityczne podziały i zrzucił kurtynę kłamstwa. Tymczasem on nie tylko tej kurtyny nie zrzucił, ale wręcz pilnował by nie opadła – odsłaniając prawdziwe oblicze pseudo sojuszu z wujkiem Samem. Na koniec tego wątku należy dodać bzdurne tłumaczenia ministra, że w rozmowie nie chodziło mu o „laskę” a „łaskę”. Tłumaczenie, które kompromituje go jeszcze bardziej – jeśli to w ogóle możliwe.

WĄTEK 8 – „I chcą ją trzepać” czyli blokowanie kontroli skarbowej u żony Nowaka przez Parafianowicza

Sławomir Nowak, były minister tansportu uważany był za „złote dziecko” Platformy. „Dziecko”, które w przyszłości może zastąpić samego Ojca – Donalda Tuska. Okazał się być jednak pierwszorzędnym krętaczem i aferzystą a jednocześnie cwaniakiem kutym na cztery nogi. Najpierw afera zegarkowa, później taśmowa. Na taśmach „Wprost” słychać wyraźnie jak przerażony wypytuje byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza o kontrolę skarbową, która ma objąć jego żonę. „I chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. (…) Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. (…) Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej” – słyszymy i nadziwić się nie możemy. Oto bowiem chyba pierwszy w historii przypadek, by dentystka (a właśnie dentystką jest żona Nowaka) nie tylko nie zarabiała, ale wręcz notowała straty. Od czego ma się jednak wysoko postawionych przyjaciół. Parafianowicz informuje, że już wcześniej podobną kontrolę zablokował a teraz obiecuje, że postara się to powtórzyć. „Słuchaj, tak jak mówię, próbuję się dowiedzieć od Gośki, skąd to się wzięło. Jeśli wie. Bo wtedy będzie można pomyśleć czy to w ogóle jest… pole do rozmawiania z tym dyrektorem” – zapewnia byłego ministra transportu były minister finansów. Zaraz po tym nagraniu Tusk zganił Nowaka, zapewnił że dopóty to on jest szefem PO to z Nowakiem nie będzie współpracował, sam Nowak zapewnił że zrzeknie się mandatu posła… Jednak czym są słowa dla tych ludzi. Dni mijały, media wynajdywały kolejne tematy zastępcze, obywatele nie naciskali, to i Sławek zmienił zdanie. Posłem jest wciąż, pobiera spore diety i zmieniać tego nie zamierza. Jak sam bowiem przyznał po powrocie z wakacji na Sycylii, ma kredyt i musi go jakoś spłacać.

WĄTEK 9 – „Odseparowujesz się od tego wszystkiego, od tego syfu, kurwa, jesteś dużym misiem” czyli Graś i Krawiec o objęciu przez Tuska unijnego stanowiska

Rozmawia były rzecznik rządu Paweł Graś i szef PKN Orlen – Jacek Krawiec. Temat to ewentualne objęcie przez Donalda Tuska unijnego stanowiska. „Tylko pytanie, czy on by chciał, kurwa. (…) Ciężka decyzja, mówię, bardzo kusząca, bo to jednak idziesz w zupełnie inną orbitę, odseparowujesz się od tego wszystkiego, od tego syfu, kurwa, jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu. Tak naprawdę pytanie jest o motywację” – mówi o wątpliwościach Tuska Graś a Krawiec dodaje: „Ryzyko jest takie, że przepierdoli Platforma wybory, przyjdą te oszołomy, kurwa, i zrobią tu, kurwa, kocioł taki, że wszyscy będą mieli… wiesz”. Na koniec panowie stwierdzają, że Tusk może po zakończeniu kadencji wrócić do Polski w 2020 roku i kandydować na Prezydenta RP. I dziś wiemy, że Tusk „kurwa chciał” i poszedł w „inną orbitę”. Szef Rady Europejskiej to nie premier jakiejś tam nic nie znaczącej Polski – Donald „odseparował się od tego syfu” i został „dużym misiem”. Proste? Proste.

To te najważniejsze kwestie afery taśmowej. Należy o nich cały czas pamiętać i informować o tym znajomych, uświadamiać i przypominać do znudzenia. My będziemy przypominać poprzez cykl artykułów dotyczących afery i płynących z niej wniosków.