Mam problem z zaakceptowaniem daty 4 czerwca 1989 roku jako jakiegoś święta i dnia mającego się kojarzyć z odzyskaniem przez Polskę całkowitej, lub częściowej, niepodległości.

Przypomnijmy, co uzyskaliśmy w wyniku wyborów 1989 roku: większość (65%) Sejmu dla komunistów (głównie PZPR), wicepremierem Czesław Kiszczak (wykorzystał ten czas na niszczenie i „prywatyzację” archiwów bezpieki), ministrem obrony narodowej Florian Siwicki, prezydentem Wojciech Jaruzelski. Jeśli to jest „kompromis”, jak obecnie pada z ust wielu polityków i publicystów, to jest to kompromis między reżimem komunistycznym, a koncesjonowaną opozycją wymyślony i zrealizowany w celu zachowania wolności (lub nawet życia) niektórych komunistycznych przywódców, ich wpływów i przywilejów ekonomicznych i dania ochłapów tym drugim (koncesjonowanej opozycji, a nie całej opozycji czy tym bardziej ogółowi obywateli).

Wyobraźmy sobie analogiczny „kompromis” w Niemczech po drugiej wojnie światowej. W wyniku „kompromisu” mają miejsce wybory do kontraktowego Bundestagu (65% miejsc zagwarantowanych dla NSDAP), pierwszym „nie nazistowskim” wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych Heinrich Himmler, kierujący wcześniej tym resortem w gabinecie Adolfa Hitlera, Werner von Blomberg w rządzie Hitlera kierujący Ministerstwem Obrony (później  Ministerstwem Wojny) kontynuuje kierowanie tym resortem po wojnie, a pierwszym kanclerzem zostaje sam Adolf Hitler (albo Karl Dönitz), którego na to stanowisko wybiera „kontraktowy” Bundestag.

Czy taki niemiecki parlament nazwalibyśmy „kontraktowym”, a taki niemiecki rząd uznalibyśmy za „pierwszy rząd wolnych Niemiec” lub „pierwszy częściowo wolny rząd Niemiec”? Czy taką sytuację byśmy akceptowali i nazywali „etapem zmierzającym do pełnej wolności i suwerenności”, bo „Hitler nie sprawowałby urzędu kanclerza całą kadencję (podobnie jak urzędu prezydenta całą kadencję nie sprawował Jaruzelski), tylko do chwili zaprzysiężenia na urząd Konrada Adenauera (Lecha Wałęsy)?

To oczywiście political fiction, ale idąc tropem zwolenników retoryki bezkrytycznego świętowania 4 czerwca, proces Norymberski był błędem, członkowie NSDAP powinni zasiadać przy „okrągłym stole”, a niektórzy członkowie rządu Hitlera powinni być ministrami w „pierwszym nie nazistowskim rządzie wolnych Niemiec”, aby budować zręby wolnych Niemiec po wojnie.