Szef ukraińskiego IPN-u Wołodymyr Wiatrowicz udzielił wywiadu, w którym w karygodnych słowach skomentował działalność ukraińskich morderców na Wołyniu, których postanowił wybielać.

„Nie jestem gotów potępić Kłyma Sawura (dowódcę rzezi wołyńskiej), ponieważ według znanych mi dokumentów on tylko dołączył do antypolskiej akcji w momencie, gdy nabrała ona już wielkich rozmiarów” – powiedział Wołodymyr Wiatrowicz, szef ukraińskiego IPN-u, dając do zrozumienia, że nie widzi potrzeby potępiania dowódców i wykonawców ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wołyniu przez oddziały OUN-UPA.

Wołodymyr Wiatrowicz powiedział, że Dmytro Klaczkiwski ps. Kłym Sawur „zapewne wydawał jakieś rozkazy”. Natychmiast jednak dodał, że nie do końca dzisiaj wiadomo, jakie to były rozkazy, a co za tym idzie, nie można ani jego, ani też dowodzonych przez niego oddziałów oskarżać o „likwidację polskiej ludności”.

Ukrainiec dodał, że polscy historycy sposobem, w jaki prowadzą badania i wygłaszanymi „twierdzeniami”, w rzeczywistości fałszują historię, ponieważ nie biorą pod uwagę wszystkich aspektów tamtego czasu. „Dziś w Polsce panuje dyktat polityki historycznej” – stwierdził.

Wiatrowycz uważa, że mordy dokonane przez ukraińskich powstańców na polskich kobietach i dzieciach zdarzały się „przypadkowo”, a może nawet incydentalnie i w rzeczywistości stanowiły margines całej operacji prowadzonej przez OUN i UPA na Wołyniu. Ukrainiec podkreślił, że kłamstwem jest twierdzenie, iż Polacy byli bezbronni w tej walce, czego mają dowodzić rzekome starcia między upowcami i polskimi partyzantami. A przecież nie byli to polscy partyzanci, tylko oddziały samoobrony.

Poruszono również temat „rzekomego” anty-katolicyzmu ukraińskich morderców. „Banderowcy szturmowali kościoły nie dlatego, że byli zaciekłymi wrogami katolicyzmu, ale dlatego, że to były jedyne umocnione punkty, w których chowali się Polacy. Jak świadczą raporty UPA, często celem ataków była likwidacja polskiego podziemia i wygnanie polskiej ludności z tych terenów” – podkreślił. Dodał, że w gruncie rzeczy „źli banderowcy” stanowili tylko niewielki element OUN i UPA, po czym wygłosił usprawiedliwienie dla ich czynów, ponieważ po pierwsze mordowano podobno „tylko” podejrzanych o współpracę z polskim podziemiem, a po drugie banderowcy nie wymordowali przecież wszystkich Polaków.