Klucz, według którego działał będzie Społeczny Trybunał Narodowy, jest podwójny. Z jednej strony są to osoby, które popełniały zbrodnie komunistyczne, a już nie żyją, a z drugiej ci, którzy jeszcze są wśród nas.

Mowa tu o szerokim przekroju aparatu komunistycznego. Aparat śledczy, sędziowski, prokuratorski, funkcjonariusze jednostek represyjnych typu: UB, KBW, milicja, ZOMO. Chodzi oczywiście o wykonawców, ale również decydentów. Ważną kategorią jest też pomocnictwo w zbrodni, zapewne trzeba będzie przyjrzeć się tym, którzy kłamali, fałszowali prawdę, czyli propagandystom czasów minionych. Chodzi tu o tysiące osób, w większości opisanych, czy to w publikacjach IPN-u, czy też w moich książkach. Są tam często bezsporne dowody winy, musimy to tylko uporządkować na podstawie materiałów.

W ramach Społecznego Trybunału Narodowego skupiamy historyków, publicystów oraz prawników. To jest podstawowe grono, które będzie przyglądało się poszczególnym przypadkom. Jeśli chodzi o kwestie prawne, to szereg osób już pracuje nad tym, jak to ma wyglądać. W grudniu zaplanowano spotkanie robocze, tak żeby w styczniu już wystartować z pierwszym podsądnym. Wśród ekspertów mamy m.in. mecenasa Piotra Andrzejewskiego, znanego z czasów opozycyjnych, działacza antykomunistycznego, mecenasa broniącego działaczy „Solidarności” oraz prokuratora Andrzeja Witkowskiego, który zajmował się sprawami związku przestępczego o charakterze zbrojnym. Był odsuwany i ostatecznie został odsunięty skutecznie od prowadzenia tych spraw. Bardzo ucieszył się, że ów Trybunał powstał i wyraził chęć uczestnictwa. Oprócz tego zarówno Reduta Dobrego Imienia, jak i Fundacja „Łączka”, ma swoich prawników. Zapraszamy oczywiście każdego, kto chciałby wziąć udział w pracach.

Jeśli chodzi o procedurę, to będzie zapewne tak, że przeprowadzimy symboliczny proces sądowy. Na podstawie dokumentów historycznych zostanie sformułowany akt oskarżenia, będzie skład sądzący, który wyda wyrok, i będzie możliwość obrony, tak żeby zachować praworządność. Będziemy informować żyjących jeszcze funkcjonariuszy o takim procesie, zapraszając ich z możliwością przyprowadzenia własnego obrońcy. Z pewnością nie wyrażą zainteresowania. Zależy im przecież na ukrywaniu swoich zbrodni, a nie na tym, by poddawać się procedurze. Nie reagują nawet na wezwania sądów RP, trzeba ich często doprowadzać siłą, ciężko więc zakładać, że Stefan Michnik przyjedzie ze Szwecji ze swoim adwokatem. W takich przypadkach wydaje się potrzebne, aby ustanowić z grona zasiadających w Trybunale kogoś, kto będzie pełnił rolę „adwokata diabła”.

Dyskusje na temat tego, kto miałby być sądzony jako pierwszy, wciąż trwają. Myślę, że właśnie w grudniu ta osoba zostanie wytypowana. Ja optuję za tym, by rozpocząć od żyjącego zbrodniarza komunistycznego i nie wykluczamy, że będzie to ktoś pędzący spokojne życie za granicą, a o tych osobach już wspomniałem.

Nasza działalność będzie oczywiście miała charakter symboliczny, bo nie zamierzamy wchodzić w kompetencje państwa polskiego, ale to na czym nam zależy, to z jednej strony mobilizowanie wymiaru sprawiedliwości RP, by przyjrzał się tym żyjącym funkcjonariuszom pod kątem prawnym, a z drugiej edukacja. By pamięć o tych czasach, o konkretnych osobach, przetrwała.