Jak to się stało, że Hitler obrał takie a nie inne poglądy i porwał nimi Niemców do tego stopnia, że udało się mu dojść do władzy? Czy dlatego, że udało mu się zainspirować resztę narodu swoimi pomysłami? A może to on został zainspirowany ideami obecnymi w Niemczech i Austrii od wieków? Co kierowało Hitlerem w jego działaniach?

Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Żeby lepiej zrozumieć fakt, że idea o wyższości narodu aryjskiego nad innymi, była obecna w Niemczech jeszcze przed stworzeniem NSDAP, trzeba prześledzić życie kilku osób i działalność kilku organizacji.

Twórcą ariozofii, tj. ideologii głoszącej dominację rasy aryjskiej i jej panowanie nad światem, był austriacki okultysta Guido von List. Żył on w latach 1848-1919. W swoich poglądach inspirował się, oprócz okultyzmu, także volkizmem (ideologią, wyrosłą z protestanckiej idei predystynacji, głoszącą, że rzekomo istnieją wyższe i niższe rasy ludzkie) i teozofią (której idee wpłynęły także silnie na wolnomularstwo, a później stały się przyczynkiem do stworzenia ruchów New Age). Michael Brown w swojej książce „Ostatnia Godzina” pisze o tym austriackim okultyście w następujący sposób: „Dla przywoływania duchów z zaświatów List odprawiał rytuały seksualne, zaś pewnego ranka w roku 1875 ów magik wspiął się na wzgórze wznoszące się ponad Wiedniem i po melorecytacji specjalnych zaklęć zakopał w ziemii dziewięć butelek z winem, układając je tak, by tworzyły starożytny magiczny symbol, zwany swastyką.”

Guido von List nie był przypadkiem odosobnionym. W tamtym czasie pobliskie Niemcy stały się kolebką ruchów satanistycznych i okultystycznych, które przyjmowały postawę antysemicką i antykatolicką, a także, jak pisze Michael Brown: „podobnie jak ich ideologiczny przewodnik Nietzche, oczarowany koncepcją ewolucji gatunków, członkowie sekt wyrażali przeświadczenie, że naturalne procesy rozwojowe prowadzą ludy germańskie prostą drogą do metamorfozy w gatunek nadludzi”. Wśród znaków, jakimi posługiwały się takie środowiska, była m.in. swastyka. Pojawiła się ona m.in. na sztandarach organizacji Nowi Templariusze. Sami uznawali oni siebie za zakon, w charakterystycznych szatach sprawowali pogańskie obrzędy, interesowali się astrologią, chiromancją (wróżenie z dłoni), frenologią (teoria głosząca, że na podstawie wyglądu czyjejś czaszki jest się w stanie określić jakie dana osoba ma talenty i ułomności), czy kabałą. Przyciągali do siebie różne osoby, których pociągała magia, czarnoksięstwo, itp. Jedną z osób, która interesowała się działalnością Nowych Templariuszy, był pewien młody Austriak, który w 1909 roku miał okazję rozmawiać w Wiedniu z założycielem tego „zakonu”. Ten młodzieniec nazywał się Adolf Hitler.

Jak pisze Michael Brown: „Hitler wykazywał zaangażowanie (także) w inne formy ezoteryzmu, na przykład w teozofię, która stanowiła formę demonicznego religijnego obrządku, łączącego w sobie motywy wschodniego mistycyzmu, takie jak reinkarnacja, z praktyką seansów spirytystycznych.” Przyszły fuhrer wykazywał zresztą, swoim zachowaniem, objawy silnego związania z siłami demonicznymi.  Nic więc dziwnego, że na symbol swojego narodowosocjalistycznego ruchu wybrał swastykę. W gronie jego najbliższych doradców znaleźli się m.in. wizjoner i astrolog Erik Jan Hanussen oraz zajmujący się teozofią Karl Haushofer. Michael Brown w swojej książce „Ostatnia Godzina” podkreśla, że Hitler sam określał siebie mianem okultysty.  Już od najmłodszych lat przyszły lider NSDAP wykazywał objawy demonicznego opętania. Podczas bierzmowania, jak pisze Brown, „na twarzy Hitlera pojawiło się naburmuszenie i zaczął się zachowywać opryskliwie”. Wielu kojarzy fuhrera z ostrych przemówień, które głosił chrypliwym, zgiełkliwym głosem. Tak je opisuje August Kubizek, określany przez Browna jako „jeden z niewielu przyjaciół Hitlera”: „Odnosiło się wrażenie, że z jego ciała wydobywa się głos innej istoty i że równie silnie oddziałuje na emocje samego mówcy, co słuchaczy. Ale nie porównałbym tych wybuchów do typowej sytuacji, gdy mówca traci panowanie nad sobą, nakręca się i wpada w oratorski zachwyt nad własnymi słowami. Nie, w jego wypadku wydawało się, że ze zdumieniem i niekłamanym poruszeniem wsłuchiwał się w treść słów wydobywających się z żywiołowym impetem z jego ust.”

Ciekawym epizodem z życia Hitlera jest to, jak „polubił” on jeden z eksponatów z muzeum na Hofburgu. Podczas jego zwiedzania dało się zaobserwować u lidera NSDAP nagłe zmiany nastroju. Stojąc przed wspomnianym eksponatem Hitler wpadał w stan uniesienia, kołysał się na piętach, a na jego twarzy pojawiał sie rumieniec. Tym przedmiotem była włócznia Longinusa. Hitler tak sam opisywał, co się działo w momencie, kiedy przebywał w pobliżu włóczni: „Nagle w powietrzu zawisła gęsta chmura, tak dławiąca, że ledwo mogłem nabrać oddechu. Cały rwetes i zamieszanie, panujące we wnętrzach Izby Skarbu, na moich oczach znikły. Stałem osamotniony, drżąc z trwogi w obliczu unoszącej się w powietrzu postaci Nadczłowieka – Ducha wspaniałego i przerażającego, o obliczu pełnym okrucieństwa, które nie cofnie się przed niczym. Zdjęty nabożnym lękiem, oddałem mu swoją duszę, by stała się naczyniem wypełnionym jego wolą.” Ten przez historyków niezauważony epizod może wyjaśniać powody późniejszych działań Hitlera.

Warto także wspomnieć, że po objęciu przez niego urzędu kanclerskiego, w szkołach III Rzeszy dzieci musiały recytować poniższą „modlitwę”: „Adolfie Hitlerze, tyś jest wielkim wodzem. Zadrżą wrogowie na dźwięk miana twego. Twa Rzesza niech się ziszcza, prócz twoich reguł praw innych ziemia nie zna. Niech głos twój na co dzień w uszach nam rozbrzmiewa, wlewając treść poruczeń w duszę, wszak by sprostać woli wodza, nie powstrzyma nas nawet lęk przed śmiercią. Ciebie sławimy! Chwała Hitlerowi!”

Kiedy naziści zaanektowali Austrię, Hitler wraz ze swoją świtą szybko udał się do muzeum na zamku Hofburg i skonfiskował włócznię Longinusa. Warto wspomnieć, że oprócz samego fuhrera, okultystami byli także jego najbliźsi współpracownicy, m.in. Hess i Himmler. Hess był członkiem Towarzystwa Thule, a Himmler twierdził, że był wcieleniem króla Heinricha I Saksońskiego, który też miał po nocach wydawać mu polecenia. Ten sam Himmler postulował publiczną egzekucję papieża.

Jednak narodowym socjalistom (a może narodowym okultystom byłoby lepszym określeniem?) nie udało się ziścić ich planów. Musieli w końcu ugiać się pod naporem wojsk alianckich. Co ciekawe, dokładnie w 27 rocznicę pamiętnego cudu słońca z Fatimy, samoloty alianckie zbombardowały Norymbergę. Kolejnym „zbiegiem okoliczności” co do daty była samobujcza śmierć Hitlera w Noc Walpurgii (30 kwietnia 1945), corocznego święta satanistycznego. Dwie godziny po jego zgonie, amerykańscy żołnierze pod gruzami zabudowań Norymbergi odnaleźli pamiętną włócznię Longinusa.

Hitler umarł, ale nadal żył inny wielki zbrodniarz – Stalin. Co ciekawe, pośród wielu cennych eksponatów wywożonych przez jego żołnierzy z Berlina do Moskwy znalazł się też „otaczany czcią nazistowski fetysz”, jak pisze o nim Michael Brown, czyli ołtarz Zeusa z Pergamonu. Z tego Pergamonu, który w Apokalipsie św. Jana jest określany jako „siedziba Szatana”. Można to uznać za swoiste przejęcie pałeczki, choć komuniści w Rosji panowali już od 1917 roku i od tego czasu zdążyli uczynić wiele zła.

na podstawie: Michael H. Brown „Ostatnia Godzina”, wikipedia.org