Foto: Wikimedia Commons

„Monika Olejnik jest obiektywnym dziennikarzem, zapraszającym do swoich programów przedstawicieli wszystkich partii politycznych i reprezentantów różnych środowisk. W swoich programach zawsze kieruje się zasadą dziennikarskiej rzetelności, nie przedstawia w nich swoich prywatnych poglądów i nie faworyzuje żadnego światopoglądu czy opcji politycznej” – tak o Monice Olejnik mówił w maju sąd. Ciekawe jak sędzia, która prowadziła rozprawę czuje się dziś.

W programie Radia Zet, Olejnik gościła Zbigniewa Ziobro. Tematem były oczywiście wybory samorządowe. Polityk Solidarnej Polski krytykował Bronisława Komorowskiego i twierdził, że należy powtórzyć wybory. „Prezydent odleciał. Z rzeczywistością stracił kontakt. Prezydent powinien się napić zimnej wody i zaprosić polityków na rozmowę” – mówił Ziobro w programie.

Wtedy „dziennikarka”, która od kilku minut była wyraźnie pobudzona nie wytrzymała i wykrzyczała: Tak? To panowie odlecieli, panowie odlecieli,  bo wygraliście wybory i mówicie, że są nieważne, to ja już nie wiem. Wie pan, ja panu proponuję żeby pan się napił zimnej wody i kończymy dzisiaj rozmowę. Koniec! Koniec!” – tupnęła nóżką, zwinęła ze stołu leżącą Gazetę Wyborczą (a jakże!) i w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego opuściła studio. Zbigniew Ziobro został sam, dopił kawę i również wyszedł.

Trzeba przyznać, że to sytuacja niespotykana nawet w polskich mediach. Olejnik jest awangardą wśród „dziennikarzy” zaangażowanych. Zresztą, co ja mówię jaka z niej dziennikarka. Prędzej rzeczniczka i propagandzistka Pałacu Prezydenckiego i szerzej – całego obozu władzy. Zapewne liczy, że Wielki Bronisław Bezwąsy będzie jej STOKROTnie wdzięczny i znajdzie w swojej przepastnej kieszeni jakiś ładny order. Na przykład Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne osiągnięcia w działalności na rzecz przemian demokratycznych i wolności słowa w Polsce, za zasługi dla rozwoju wolnych mediów i niezależnego dziennikarstwa”. Kilka dni temu takie odznaczenie przypadło Jackowi Żakowskiemu więc zapewne w środowisku mediów głównego szamba zrobił się ruch. Jak tu dorównać „Dżekowi”. No i nasza „rzetelna” Monia znalazła sposób. Nie tylko na dorównanie, ale wręcz zdeklasowanie. Jestem pewien, że jeszcze długo nie zobaczymy w mediach bardziej wiernopoddańczej postawy. Chociaż z drugiej strony… w III (tfu) RP wszystko jest możliwe.