Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Wybory prezydenckie zbliżają się wielkimi krokami. Im bliżej 10 maja, tym więcej też pytań o uczciwość głosowania i liczenia kart. Z troski o przejrzystość, rodzą się akcje takie jak „Weź swój własny długopis na wybory”.

10,5 zł – tylko tyle potrzeba, aby sfałszować wybory w jednej komisji obwodowej. Bo właśnie za 10,5 zł można w sklepach internetowych kupić długopis wypełniony tuszem, który znika z kartki w kilka godzin po jej zapisaniu. Co ciekawe, w ostatnich dniach nastąpił wysyp ofert sprzedaży takich długopisów w popularnym polskim serwisie aukcyjnym. Czyżby sprzedawcy poczuli, że popyt rośnie? – pytają organizatorzy na facebookowej stronie wydarzenia?

Długopis to niby drobny przedmiot – ale w procesie wyborczym posiadający kluczowe znaczenie. Pokazały to chociażby ostatnie wybory samorządowe, gdzie w niektórych komisjach rozłożono długopisy z bardzo mocnym i rozlewającym się tuszem. W efekcie – ponieważ karty wyborcze miały kształt książeczek – tusz ze znaku X postawionego na jednej ze stron w jednej z kratek, przebijał także na inne. I podczas liczenia, wiele takich głosów komisje uznały za nieważne – czytamy.

Oczywiście własny długopis, nie rozwiąże wszystkich problemów. Organizatorzy akcji, mają tego świadomość. Ale…

Przynajmniej – głosując swoim długopisem – będziemy mieli pewność, że nasz głos nagle nie zniknie z karty. Albo, że nasz X nie rozleje się nagle po kilku innych kartach (tak, wiem, że teraz będzie tylko jedna karta, ale przecież trafiają one do wspólnej urny, gdzie „dziwny” tusz także może swoje robić) i nie poplami ich, dając komisji pretekst do dziwnych decyzji. Weźmy swoje własne, sprawdzone długopisy, idąc zagłosować 10 maja.

Póki co, udział w akcji zadeklarowało 11 000 osób. A dołączyć można TUTAJ.