Walkę o europejskie puchary rozpoczynały cztery polskie ekipy. Legia Warszawa, Lech Poznań, Śląsk Wrocław i Piast Gliwice. Ten ostatni, beniaminek będący debiutantem w Europie, odpadł już na samym początku drogi do raju. Wielu żałowało, ale nikt nie miał pretensji. Tymczasem wczoraj odpadła druga drużyna. Tym razem, będąca faworytem i grająca z rywalem dużo słabszym. Mowa oczywiście o Lechu Poznań.

Po ostatnim, przegranym meczu Lecha z Żalgirisem na wyjeździe kibice z Poznania zawołali zarówno zawodników jak i trenera i w ostrych słowach powiedzieli co myślą o kaleczeniu przez nich piłki nożnej. Nie pomogło. Lech co prawda fuksem wygrał drugi mecz ( 2 -1), ale po pierwsze potrzebował do tego bramki samobójczej rywali w końcówce a po drugie nawet ta wygrana nie pozwoliła uniknąć odpadnięcia Kolejorza z LE. Stało się to już w III rundzie. Podobnie jak rok temu.

Na miejscu kibiców Lecha zażądałbym od tego stada patałachów zwrotu pieniędzy za bilety i jeszcze nagród rzeczowych w ramach podziękowań. Podziękowań, że ktoś dobrowolnie oglądał tą straszliwą, pożałowania godną kopaninę. Zespół z Wilna, bez gwiazd, z kilkakrotnie mniejszym budżetem od vce Mistrza Polski pokazał czym jest ambicja. Oni cieszyli się grą, Nie grali rewelacyjnie, ale wyeliminowali Lecha. Po raz pierwszy w historii awansowali do 4 rundy eliminacji LE. Dali radę, i za to dla nich wielkie słowa uznania.

Brawa natomiast należą się Śląskowi Wrocław. Po naprawdę fantastycznym dwumeczu wyeliminowali oni bowiem belgijski Club Brugge. Najpierw na własnym stadionie wygrali 1 – 0 a w rewanżu zremisowali 3 – 3. Jedyne do czego można się przyczepić to fakt, że Śląsk ten drugi mecz tylko zremisował. Wrocławianie prowadzili już 3 – 1, ale w końcówce przysnęli i pozwolili wbić sobie dwie bramki. Szkoda, ale i tak podopieczni trenera Levego zrobili coś nieprawdopodobnego. Zaskoczyli wszystkich i zrekompensowali hańbę Lecha Poznań.

W środę, jako pierwsza ekipa, do kolejnej rundy przeszła Legia Warszawa. Oni jednak walczą w eliminacjach do LM a nie LE. Trochę wyżsy poziom, ale Legia dotychczas miała szczęście do łatwych rywali. Niestety, nie potrafiła ich stłamsić i pokazać swojej siły. Za każdym razem męczyła się straszliwie. W ostatnich tygodniach, grając z przeciętnym Molde dwukrotnie zremisowali. Dało im to upragniony awans, ale jeśli legioniści marzą o fazie grupowej to, to co pokazywali ostatnio absolutnie nie wystarczy.