Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Czyżby ceną za objęcie przez Donalda Tuska stanowiska szefa Rady Europejskiej, była obietnica wprowadzenia Polski do strefy euro? Taką teorię przedstawia na portalu stefczyk.info Zbigniew Kuźmiuk.

Jak przypomina Kuźmiuk, tuż przed Nowym Rokiem europoseł Janusz Lewandowski mówił, że „obecność Donalda Tuska w Brukseli przyśpieszy polską drogę do strefy euro” a także narzekał, że w tej sprawie „w Polsce trudno jest spełnić wymóg polityczny zmiany Konstytucji”. Chodzi oczywiście o to, że gdyby władza chciała wprowadzić walutę euro a co za tym idzie zmienić Konstytucję, musiałaby uzyskać większość 2/3 głosów w Sejmie i w Senacie. Lewandowski opowiadał się również za intensywnym przekonywaniem Polaków do strefy euro. Wejście do niej, miałoby być przedstawiane jako korzyść zarówno dla rodzin jak i przedsiębiorców.

Zbigniew Kuźmiuk przypomina, że podczas zaprzysiężenia rządu Ewy Kopacz, prezydent Komorowski nieoczekiwanie poinformował, że jednym z priorytetów Polski powinna być dyskusja a później ewentualnie wejście do strefy euro. W czasie swojego expose, Ewa Kopacz również nawiązała do tej kwestii obiecując… przyspieszenie przygotowań Polski do przyjęcia waluty euro.

Przeciwnikiem wejścia Polski do strefy euro jest szef NBP – Marek Belka. Jak pisze poseł PiSu, powodem sceptycznego podejścia Belki jest „fakt, że kraje posługujące się wspólną walutą, nie tworzą optymalnego obszaru walutowego, a to spowodowało powstanie ogromnych nierównowag w ciągu ponad 10 lat funkcjonowania wspólnej waluty”.

Ważną kwestią było potanienie kredytów. „I właśnie dzięki tym tanim kredytom zarówno państwa, przedsiębiorcy i gospodarstwa domowe w tych krajach, nabywały towary i usługi niemieckie, francuskie czy holenderskie bez ograniczeń, aż przyszedł czas ich spłacania i wtedy okazało się, że wszyscy mają z poważny kłopot” – pisze Kuźmiuk.

Dalej czytamy, że pomimo problemów ze spłacaniem wyżej opisanych kredytów przez państwa członkowskie, pomimo recesji we Włoszech czy rosnącemu kryzysowi we Francji polskie władze na siłę chcą nas wepchnąć do strefy.

„Wygląda więc na to, że nasz były premier intensywnie starając się o to stanowisko, musiał to obiecać kanclerz Angeli Merkel, dla której wprowadzenie 6 unijnej gospodarki do tej strefy, a przy okazji wspólnika do wyciągania wspomnianych Włoch czy Francji z kłopotów, byłoby nie lada osiągnięciem” – kończy Kuźmiuk.

na podstawie: stefczyk.info

MG