Nie planowałem wypowiadać się w tej sprawie, jednak eskalacja sporu Rosja – UE w sprawie Ukrainy doprowadziły do zmiany moich zamiarów. To co dzieje się na Majdanie przekroczyło granice tego co sobie wyobrażałem a i propaganda w sieci ma się coraz lepiej.

Foto: wikimedia.org

Ostatnio na ustach wszystkich jest prezes PiS – Jarosław Kaczyński, który pojechał na Ukrainę, przemawia na wiecach, jest z demonstrantami i jasno opowiada się za przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej. W swoich deklaracjach posuwa się dalej niż przewidywano, widać że do sprawy przywiązuje wielką wagę. Z jednej strony naraził się tym na krytykę, ze strony ministra spraw zagranicznych – Radosława Sikorskiego ale z drugiej obsypywany jest pochwałami choćby przez Michnika, który mówi że Kaczyński zachowuje się jak „prawdziwy patriota”. Swoją drogą skąd naczelny „GW” promujący rozbiory może wiedzieć cokolwiek o patriotyzmie. No i rodzi się podstawowy kłopot. Czy nie powinno być tak, że postępować się powinno w myśl zasady:” Adam mówi? – Zrób odwrotnie.” Jeśli Cię otwarcie chwali – wiedz że zrobiłeś jakieś świństewko.

Od kilkunastu godzin ta bardzo prawicowa strona sieci wrze. Sygnał dali Narodowcy, którzy na swoim profilu na facebooku napisali, że Kaczyński stoi obok polityków jawnie popierających Banderowców. Przekaz ten podchwycili blogerzy i komentatorzy. Do tego chóru przyłączyła się również moja szanowna redakcyjna koleżanka w tekście pt. „Kaczyński pozdrawia hasłem banderowskim.” Cóż, może istotnie słowa którymi prezes PiS pozdrowił tłum nie były zbyt fortunne, ale doszukiwanie się w tym drugiego dna uważam za nadinterpretację. A już kompletnie irracjonalne jest oburzanie się o stanie „ramię w ramię z banderowcami”. Czy na wiecach wychwalają morderców Polaków rodem z UPA? Nie, ich celem jest inna sprawa. Sprawa, która przyciąga różne środowiska, chcące się pokazać i upiec przy tej okazji własną pieczeń. Przykładowo sprawa ACTA w Polsce. Do ogólnopolskich protestów przyłączyło się chociażby środowisko Janusza Palikota. Sam brałem udział w demonstracji, obok powiewały flagi lewactwa. Czy to oznacza, że jestem ich cichym sojusznikiem albo krypto członkiem?

No i wreszcie na kwestia tego, że „Kaczyński popiera UE. Skandal.” Cóż, położenie Ukrainy jest nie do pozazdroszczenia. Z jednej strony Moskwa z drugiej Bruksela. Na wschodzie but Putina na zachodzie niebieska niewola. Ja sam wielokrotnie krytykowałem UE, mam w swoim opisie prawdziwe zdanie, że jestem „zagorzałym przeciwnikiem Unii Europejskiej.” I tak jest. Ale Ukraina musi się opowiedzieć. I nie trafiają do mnie argumenty typu: „Nie interesuje mnie czy umrę na dżumę czy na cholerę.” Ja mimo wszystko wolałbym umrzeć na chorobę mniej bolesną. I dlatego też sądzę, że dla Ukrainy ale również dla Polski mniej bolesna jest… Unia. Piszę to z bólem. Ale Unia stara się jeszcze przynajmniej zachowywać pozory „niezależności swoich członków”. W Rosji tych pozorów już nie ma. Tam jest zamordyzm i podporządkowywanie sobie słabszych aż do ostatecznego ich wymazania z mapy. W interesie Polski są silne państwa bałtyckie, silni sąsiedzi. Wiedział o tym śp. Lech Kaczyński, zdaje się wiedzieć i Jego brat. Bo Rosja zaczyna od Ukrainy, Gruzji czy Litwy a później weźmie się za Polskę. Plany Putina są jasne. Stworzyć nowy blok wschodni. Polska i kilka małych, słabych krajów mają zostać wcielone do Rosji. Rosja nie szanuje państw uległych. Z Putinem nie da się zaprzyjaźnić. Putinowi trzeba się stawiać. „Jak nie będą się Ciebie bali to się będą z Ciebie śmiali.”

Z tego względu, uważam za niezwykle ważne umacnianie kontaktów z tymi państwami. Nie za wszelką cenę, nie poprzez choćby właśnie relatywizowanie zbrodni Ukraińców na Polakach, ale poprzez prawdę. Przywracanie im wiary w to, że nie muszą uzależniać się od Rosji, że mogą decydować o sobie same. Wspólny ich głos będzie nieporównywalnie silniejszy niż pojedynczy głos każdego kraju z osobna. Czego nie mówić o Jarosławie Kaczyńskim, to nie kłania się On Rosjanom. To jest chyba jedyny polityk, który jawnie sprzeciwia się Putinowi, nie liże mu butów. Ewidentnie planuje kontynuować słuszną moim zdaniem politykę ocieplania stosunków z sąsiadami i budowania przeciwwagi dla mocarstwowych zapędów Rosji.

Kwestia Ukrainy w UE jest bardzo skomplikowana i nie da się jej rozstrzygnąć zero – jedynkowo. Ale Ukraina „europejska” jest lepszym rozwiązaniem z punktu widzenia polskich interesów niż Ukraina „rosyjska”. Moim zdaniem istotne jest jeszcze coś. Unia to wbrew oficjalnej propagandzie kolos na glinianych nogach. Kwestią czasu jest rozpadnięcie się tego chorego tworu. Dlatego też, Ukraina może liczyć na szybkie wydostanie się z niewoli. Po wpadnięciu w łapy Putina, uwolnić się tak łatwo już nie będzie.

Nie mogę jednak zrozumieć tego prounijnego zacięcia samych Ukraińców. Sami najlepiej widzą czym to grozi na przykładzie Grecji czy Hiszpanii. To, że wejście do Unii jest dla nich w mojej ocenie korzystniejsze niż pozwolenie na zjedzenie się przez Rosję nie znaczy że Unia to dla nich zbawienie. Po prostu mniej bolesna choroba.