Sześcioletni Hunter Yelton na jednej z lekcji, w szkole w stanie Colorado pocałował swoją koleżankę w dłoń. Widzące to dzieci poinformowały nauczycielkę a ta zaprowadził chłopca do gabinetu dyrektora. Skończyło się dwutygodniowym zawieszeniem w prawach ucznia i oskarżeniem o… „molestowanie seksualne.”

Dyrektor szkoły, stwierdził że sześciolatek całując koleżankę w dłoń, naruszył regulamin szkoły i musiał ponieść konsekwencje. Pocałunek został uznany za molestowanie seksualne a sam młodociany „przestępca” został zawieszony. Nie skończyło się jednak na słownej reprymendzie. Ten „haniebny” czyn młodego Amerykanina znalazł się w oficjalnych dokumentach. W aktach przeczytać można, że Hunter został zawieszony za… „napaść seksualną”.

Sam chłopiec jest kompletnie zdezorientowany, nie wie za co został ukarany. Mówi, że chce już wrócić do szkoły. Matka Huntera jest oburzona takim potraktowaniem jej syna i domaga się usunięcia dyrektora. Po całej sprawie sześciolatek zaczął pytać czym jest „ten seks?”

Przyznacie Państwo, że kara dla tego „zwyrodnialca” jest śmiesznie niska. Ja zakułbym malca w dyby i wystawił w centralnym punkcie rynku na publiczne potępienie. Rozważyłbym również podpis: „zboczeniec”.

To oczywiście ironia, ale nie powinno nam być do śmiechu. Feministyczny, lewacki terror staje się coraz bardziej żenujący i straszny. Wchodzi się z butami w nasze prywatne życie i karze się za coraz większe absurdy. Szczególnie poszkodowane są dzieci, które to lewicowi achitekci szczególnie sobie upatrzyli. Wiadomo, z dzieckiem o nieukształtowanej psychice pójdzie najłatwiej. Ufne i podatne na manipulacje i negatywne wpływy. My w Polsce, mamy jeszcze trochę szczęścia. U nas te zmiany nie idą tak szybko. Mało tego, obserwując spsienie „Zachodu” możemy widzieć skutki niektórych decyzji i w porę zareagować, dając odpór dewiacjom i dziwactwom.

 

CNN