Jak już informowaliśmy – dziś po południu do redakcji tygodnika „Wprost” weszli funkcjonariusze ABW z nakazem wydania materiałów z nagraniami rozmów z restauracji „Sowa & Przyjaciele”. Dziennikarze odmówili. Redaktor naczelny pisma ostro skrytykował dzisiejszą akcję. Ma się nią zająć sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

Sylwester Latkowski na konferencji w budynku "Wprost". Foto: Youtube.com
Sylwester Latkowski na konferencji w budynku „Wprost”.
Foto: Youtube.com

Redaktor naczelny „Wprost” Sylwester Latkowski skrytykował formę w jakiej prokuratura postanowiła uzyskać nagrania – Często się tak robi, że się prosi o wydanie jakichś materiałów i zawsze było tak do tej pory, że prokurator, policjant, dzwonił po prostu do mnie i nie było problemu – powiedział na konferencji prasowej – To niczemu innemu nie służy, żeby po prostu wprowadzić destabilizację do redakcji, sytuację taką, że nam jest trudniej pracować nad tematem – dodał. Zauważył, że część osób z redakcji jest mocno roztrzęsionych po akcji ABW.

Zastanawia mnie, dlaczego w momencie, kiedy ujawniliśmy pierwszą godzinę nagrania, bez żadnego cięcia, nagle tak szybko ruszyła machina? – stwierdził redaktor naczelny „Wprost”. Jego zdaniem w tej akcji ABW chodziło o to, aby władza dowiedziała się, co jeszcze ma „Wprost” – Tak to odbieram – powiedział. Zdziwiło go, że mimo iż sami funkcjonariusze ABW przyznali, że w artykule tygodnika nie doszło do ujawnienia tajemnicy państwowej, to postępuje się w tej sprawie w taki, a nie inny sposób.

Sylwester Latkowski poprosił także, żeby ani prokuratura, ani ABW nie zaprzeczała rzeczywistej wersji zdarzeń, które rozegrały się w redakcji „Wprost”. Dziennikarze nagrali bowiem całą akcję. – Całe wejście jest zarejestrowane przez nas – powiedział. Redaktor naczelny tygodnika ma za złe pani prokurator, nadzorującej sprawę, że mimo jego prośby o to, aby mógł udać się do prokuratury wyjaśnić sprawę, kazała kontynuować działania funkcjonariuszom ABW. – Ja po prostu chciałem pojechać do prokuratury i rozmawiać na ten temat, żeby wyszli z redakcji, żeby nie siedzieli jak do tej pory tutaj i żeby po prostu wyszli stąd – wyjaśnił. – My nadal mamy ABW w redakcji – dodał.

„Wprost” jest gotowe przekazać materiały z nagraniami prokuraturze, ale po upewnieniu się, że nie spowoduje to ujawnienia ich informatora. Wynika to z procedur dziennikarskich. Dziennikarze tygodnika chcą wcześniej skonsultować sprawę ze swoim informatorem.

Obecny na konferencji prasowej dziennikarz „Wprost” Michał Majewski skrytykował Platformę Obywatelską – Dziwna jest ta sytuacja, bo Platforma, która teraz rządzi, oskarżała przeciwników politycznych o to, że wykorzystują służby specjalne do niecnych celów, tymczasem okazuje się, że ABW za rządów Platformy przychodzi do redakcji i próbuje wydobyć jakieś materiały od dziennikarzy i robią to funkcjonariusze, którzy podlegają jednemu z bohaterów tej historii, co jest dodatkowo paradoksalne i zabawne – zauważył. Co ciekawe w momencie, kiedy wypowiadał te słowa, rządowa TVP INFO przerwała transmisję z konferencji.

Redaktor naczelny „Wprost” dodał także – My nie jesteśmy od chronienia rządzących – podkreślił – Obowiązkiem mediów jest czynić to, co czynimy – powiedział. Zapowiedział także publikację kolejnych nagrań – Nie poddamy się tej presji. Sprawą wejścia funkcjonariuszy ABW do redakcji tygodnika ma się zająć sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

na podstawie: wprost.pl, informacje własne