Źródło: wikimedia.org

Ukraińska dziennikarka postanowiła zajrzeć do wnętrza ukraińskiego feministycznego ruchu FEMEN. Wstąpiła w jego szeregi, a po przejściu szkolenia z zakresu PR brała udział w akcjach topless. Wszystko nagrywała ukrytą kamerą. Jak się okazało przynależność do FEMENu jest bardzo opłacalna…

Zanim dziennikarka mogła wziąć udział w jakiejkolwiek akcji FEMENu musiała najpierw przejść szkolenie z zakresu PR. Najważniejszymi punktami szkolenia były m.in. umiejętność przyciągania uwagi dziennikarzy a także ukazywanie do kamery obnażonych piersi.
Swój debiut zaliczyła na rozbieranej akcji w Paryżu przed islamskim centrum kultury. Jak sama wspomina przez skórę czuła nienawiść do ludzi, których uczucia religijne obrażały.

Jednak najważniejszą informacją jaką udało jej się zdobyć to to, że FEMEN jest finansowany. Jego aktywistki otrzymują wynagrodzenie za swoje rozbierane akcje. Wynagrodzenie nie jest małe, bo wynosi co najmniej 1000 dolarów. Do wydatków FEMENu dochodzi utrzymanie biura w Kijowie, czyli ok. 2500 dolarów, a także biura w Paryżu, czyli kolejne kilka tysięcy dolarów na miesiąc. Dla porównania warto dodać, że średnie zarobki na Ukrainie wg różnych źródeł wynoszą ok. 370 dolarów, a płaca minimalna – ok. 140 dolarów.

Dziennikarka podejrzewa, że za finansowanie tego pseudo feministycznego ruchu odpowiadają ludzie, którzy byli często widywani w towarzystwie FEMENu, czyli: Helmut Geier – niemiecki multimilioner, Beate Schober – niemiecka bizneswoman oraz Jed Sanden – amerykański biznesmen.

Źródło: Fronda.pl