Kiedy Janusz Korwin-Mikke dał „z liścia” Michałowi Boniemu to zewsząd pojawiły się głosy, żeby nie podawać mu ręki, nie zapraszać do mediów. Tylko, czy szef Nowej Prawicy zrobił coś bardziej haniebnego niż wielu polskich polityków robi od 25 lat III RP?

Foto: Wikimedia Commons

Początkowo miałem się przyłączyć do głosów atakujących Korwina-Mikke, bo nie uważam, żeby uderzanie się po twarzach było odpowiednią formą walki politycznej. Jednak refleksją, która pojawiła się po dłuższym zastanowieniu, było to, że danie komuś w twarz sprawia o wiele mniej negatywnych konsekwencji niż skutki polityki rządu naszego teoretycznego państwa, czy ciemne machlojki polityków PO, które wychodzą na jaw m.in. dzięki nagraniom, które udostępnił „Wprost”. Wielu mówi, że kiedy widzi, co wyprawia się w polskiej polityce to czuje,  jakby dostało w twarz. No i moim zdaniem to nie jest tak lekkie uderzenie, jakie zaserwował Korwin-Mikke Boniemu.

Ktoś może próbować odbić piłeczkę i napisać, że nie zamierza wybierać pomiędzy dżumą, a cholerą – tym, czy chce dostać w twarz fizycznie, czy psychicznie. W żadnym wypadku nie namawiam do tego, żeby dawać w twarz złym politykom, ale też nie uważam, żeby incydent sprzed kilku dni można było porównywać do dżumy. Ja raczej bym tu wstawił np. grypę, czy ospę.

Jeżeli ktoś zamierza bojkotować Korwina-Mikke to namawiam go do bycia konsekwentnym i podjęcia podobnego bojkotu w stosunku do polityków układu magdalenkowego, którzy wielokrotnie podejmowali działania o wiele bardziej negatywne moralnie.