Donald T. Źródło wikimedia

Nie skomentowałem jeszcze afery podsłuchowej, więc uczynię to w tej chwili. Są takie rzeczy, których społeczeństwa o dojrzałej demokracji nigdy by nie zapomniały. Tak, w demokracji, a podobno jej 25-lecie w Polsce niedawno świętowaliśmy, to lud powołuje władzę, ale ma też moc jej odwoływania w sytuacji, gdy uzna, że granica tolerancji i cierpliwości została przekroczona. 3 ciosy, które powinny zniszczyć rząd.

Mój wybór ciosów, winnych powalić każdy rząd może nie do końca być zrozumiały. Cóż …. ten wybór zdeterminowała nie waga, i prostota oceny skutków  zawartych przy jadle deali. Nie wziąłem w ogóle tego kryterium pod uwagę, gdyż nie każdy jest zdolny zauważyć zagrożenie w tym, że rząd chce np. dodrukować pieniądze. Tym niech się zajmą specjaliści. W mej ocenie postawiłem na ludzkie bezwarunkowe, wykształtowane przez ewolucję prymitywne odruchy, posiadane przez każdego – bez wyjątku.

Prosty człowiek reaguje intuicją, czasem silnym impulsem lub kolokwialnie pisząc, człowieka krew zalewa lub szlag go trafia na niektóre wieści. Obywatel, nawet niewykształcony i pozornie nieświadomy również jest instynktownie wyczulony na mijanie się z prawdą, a od początku Afery Taśmowej premier nie raz dał odczuć wszystkim, bez wyjątku, gdzie jest miejsce plebsu, a gdzie stoi Rex.

Absolutnie oburzyły, ale też zarazem rozśmieszyły mnie – a występowanie tych odczuć jednocześnie, w duecie rzadko się zdarza – tylko trzy wątki, pokazują one w zasadzie cały stosunek władz III RP do Państwa i obywateli. Napisałem oburzyły…. I to nie do końca tak jest, sama treść mnie nie zaskoczyła. One – te wątki – wcale mnie nie oburzyły, bo o istnieniu tego typu mechanizmów w układzie, i załatwianiu spraw istotnych dla Polski pod stołem, doskonale wiedziałem. Raczej oburzyła mnie bezczelność i brak strachu w tonie głosu Tuska, kiedy się tłumaczył z tych treści, które ujawniono. No to do rzeczy.

  1. Premier w pierwszej kolejności odniósł się do nielegalności nagrań z restauracji, co jest bulwersujące. Oczywiście fakt nielegalności nie może być zepchnięty na dalszy plan, ale z pewności nie może być to sprawa o najwyższym priorytecie. Fakt, że elity wyrażały się wulgarnym językiem i ubliżały (takie odniosłem wrażenie) Polakom jest zdecydowanie ważniejszy, a treść tych rozmów jest nieporównywalnie bardziej istotna, niż źródło ich pochodzenia. Wyobraźmy sobie sytuację z życia codziennego. Żona zdradza swojego męża z kochaniem podczas nieobecności małżonka. Chłopina głupi nie jest i zaczyna coś podejrzewać, aż w końcu chce zdobyć dowody i postanawia zainstalować w sypialni kamerę. Podczas igraszek kobiety ze swoim lowelasem wszystko zostaje nagrane. W końcu mąż po powrocie pokazuje żonie materiał wideo z odbytego spotkania, po czym wyrzuca niewierną kobietę na zbity pysk. I teraz idąc tokiem rozumowania premiera Tuska, kobieta powinna iść do Sądu i oskarżyć męża o NIELEGALNE NAGRYWANIE żony. W kraju rządzonym logiką Tuska facet (pokrzywdzony) poszedłby siedzieć (sic!).

 

  1. Premier jak i sami zainteresowani nagraniem spotkania Belka vs. Sienkiewicz bardzo często podają argument jakoby ich spotkanie miało charakter prywatny i tym właśnie faktem tłumaczą treść ich rozmów, a także oburzenie wynikające z tego, że właśnie takie PRYWATNE i nic nie wnoszące do stanu Państwa Polskiego spotkanie zostało nagrane. Oczywiście to kompletne mijanie się z prawdą, gdyż cała omawiana tematyka została lub zostanie wdrożona (dymisja Rostowskiego, zmiana ustawy o NBP). Ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, że PO, chcąc być u władzy, będzie musiała w końcu dodrukować pieniądze i okraść tym samym miliony obywateli poprzez podatek emisyjny, dlatego to mnie, aż tak nie drażni. Irytuje mnie jednak zupełnie inna kwestia, a mianowicie status tego spotkania. Belka i Sienkiewicz zarzekają się, że ich spotkanie miało status prywatny, no w porządku, nie widzę w tym nic złego, tylko z jakiej racji faktura została wystawiona na NBP, a kwota rachunku ok. 1500 zł została pokryta z pieniędzy Polaków? Czy Belka chce mi powiedzieć, że jego reakcja, jak na coś oczywistego, świadczy o tym, iż finansowanie wszystkich prywatnych fanaberii (karnetów na baseny, alkoholu, wycieczek, teatrów, siłowni, SPA i innych) Ministrów i Prezesów Spółek Skarbu Państwa są zawsze opłacane z pieniędzy publicznych? W tej sytuacji chyba należy się nam jakieś wytłumaczenie, zaś sam Belka powinien natychmiast oddać na rachunek NBP koszt tej kolacji skoro dalej ma zamiar się upierać przy prywatnym charakterze tej uczty. Gdybym ja, jako przedsiębiorca wakacje rodzinne wrzucił w koszty prowadzenia działalności to poszedłbym siedzieć, a z punktu widzenia prawa, po pracy ja i Belka jesteśmy takimi samymi obywatelami, prawda?

 

  1. Tytułem „szczyt buty i arogancji” jednak uhonorowałem zdarzenie tak bezczelne z mojego punktu widzenia, że zdecydowanie zasługuje na powyższe odznaczenie. Przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku można było zauważyć ingerencję Rządu w ceny paliw na stacjach benzynowych, których obniżenie miało zamydlić oczy Polakom, pokazując, że rządy PO nie są wcale takie złe. Akcyza nałożona przez ekipę Tuska na paliwa płynne jest tak ogromna, że w stosunku do zarobków Polacy płacą kilkukrotnie więcej za litr benzyny i oleju napędowego, niż obywatele pozostałych Państw Europy. Prezes PKN Orlen Jacek Krawiec zdradził, jakoby w euforii po wygranych w 2011 wyborach premier Donald Tusk miał powiedzieć „Teraz, k***a to paliwo może być nawet i po 7 zł”. Takie zachowanie Tuska pokazuje jedynie pogardę dla Polski i Polaków. Premier doskonale wie, że swoją polityką niszczy budżety domowe milionów obywateli, nie wspominając już o małych biznesach opartych często o potrzebę mobilności. Tusk przed wyborami zmanipulował ceny hurtowe do około 5 złotych za litr, a po wyborach rzekł jak powyżej. Premier, który nienawidzi obywateli kraju, którym zarządza nie ma moralnego prawa dłużej sprawować swej funkcji, a lud powinien po tych słowach wysłać Prezesa Rady Ministrów na swoją własną wyspę, strzeżoną, aczkolwiek niekoniecznie zieloną. Może gdyby premier choć raz w życiu zatankował nie za państwowe pieniądze samochód kupiony również za swoje, miałby inny stosunek do ciężko pracujących Polaków, których nie stać na płacenie za błędy Partii Miłości.