Grypa to bez wątpienia choroba o której wiemy znacznie więcej niż o koronawirusie. Od lat mierzymy się z konsekwencjami tego zachorowania. Chociaż tegoroczny sezon grypowy dopiero się zaczyna, już pojawiło się w związku z nim mnóstwo kontrowersji. Czy szczepienia będą obowiązkowe? Dlaczego tym razem grypa będzie większym zagrożeniem dla naszego życia i jak odróżnić ją od koronawirusa? Dziś postaramy się odpowiedzieć na każde z tych pytań.

Który to wirus?

Największym wyzwaniem dla medyków może okazać się próba rozróżnienia objawów grypy i COVID-19. Chociaż druga z chorób tak naprawdę dopiero pokazuje nam swoją prawdziwą twarz już teraz zauważamy, że jej symptomy nie są zbyt charakterystyczne. Ogólne zmęczenie, senność, gorączka, kaszel czy ból gardła nie mogą jednoznacznie wskazać nam na żadną z wymienionych chorób. Dopiero nasilające się duszności i płytki oddech mogą sugerować nam, że zaraziliśmy się COVID-19. Niestety, stuprocentową pewność zyskamy tylko po skonfrontowaniu swoich przypuszczeń z wynikiem testu.

Kary za brak szczepień?

Od wielu lat szczepienia przeciwko grypie są dobrowolne i decyzję o ich wykonaniu każdy z nas musi przemyśleć na własną rękę. Chociaż lekarze często zalecają zaszczepienie się przed początkiem sezonu grypowego, wielu z nas ma w pamięci poprzednie powikłania poszczepienne i rezygnuje z tej możliwości. Nieoficjalnie mówi się o tym, że szczepionka przeciwko wirusowi grypy może częściowo chronić także przed koronawirusem. Ze względu na to, że są to w pewnym stopniu podobne wirusy oddechowe, takie zabezpieczenie przed grypą może pomóc organizmowi także w razie kontaktu z osobą, której test na obecność koronawirusa miał wynik pozytywny. Od paru miesięcy padało wiele propozycji, dotyczących upowszechnienia szczepień przeciwko wirusowi grypy. Nie podjęto jednak żadnych starań o uczynienie ich obowiązkowymi.

[reklama_pozioma]

Grypa będzie większym zagrożeniem?

Już dawno zdementowano plotki, jakoby koronawirus wcale nie stanowił większego zagrożenia od zwykłej grypy. Okazuje się jednak, że jego pojawienie się przyczyniło się także do wzrostu strachu przed tą mniej groźną chorobą. Naukowcy podkreślają, że nie należy lekceważyć grypy w dobie pandemii. Udowodniono już, że możliwe jest jednoczesne zachorowanie na nią i COVID-19. W tych trudnych przypadkach ryzyko ciężkich powikłań, a nawet śmierci, jest niezwykle wysokie.

Fakty mówią same za siebie – grypa w tym sezonie naprawdę może namieszać w liczbie zachorowań na COVID-19. Nasza rada jest prosta – zachowajmy spokój i dbajmy o higienę. Tylko to może nas uratować.

Sprawdź koniecznie: