1 września 1939 roku Niemcy zaatakowali Polskę. O godzinie 4:45 niemiecki pancernik szkolny „Schleswig-Holstein” zaczął ostrzał Westerplatte. Przez siedem dni około 200 żołnierzy pod dowództwem mjr. Henryka Sucharskiego i kpt. Franciszka Dąbrowskiego odpierało ataki z powietrza, wody i ziemi.

O godzinie 4:34 trzy bombowce nurkujące zaatakowały Most w Tczewie, a o 4:42 dywizjon 76 Pułku Luftwaffe bombowców nurkowych zbombardował Wieluń. W archiwach IPN zachowało się takie zeznanie jednego ze świadków tych wydarzeń:

„Rano 1 września 1939 r. obudził mnie huk samolotów. W chwilę potem usłyszałem przeraźliwy świst i wybuch bomby na terenie ogrodu szpitalnego. Była to pierwsza bomba, która w ogóle padła na Wieluń. Po wybuchu bomby część budynku, w którym ja mieszkałem, a mieszkałem na terenie szpitala w budynku gospodarczym, zaczęła się walić. […] Przed budynkiem zastałem kilka płaczących sióstr szpitalnych. Kazałem im biec do ogrodu i kłaść się na ziemię, sam zaś chciałem się udać do szpitala. Zobaczyłem jednak nawracające samoloty i również pobiegłem do sióstr do ogrodu i położyłem się na ziemi. Słyszałem w tym czasie krzyki i jęki z zawalonego budynku gospodarczego, gdzie zostały przywalone gruzem pracownice kuchni, które od wczesnych godzin rannych przygotowywały śniadanie. Nawracające samoloty powtórnie zrzuciły bomby na szpital. […] Gdy minął pierwszy nalot […] udałem się do płonącego szpitala. Na schodach przed wejściem leżał zabity człowiek. Nie był to jednak chory, lecz ktoś, kto przybiegł tu z miasta. Na chodniku przed szpitalem również leżeli zabici. […] W zawalonym szpitalu jakakolwiek pomoc z naszej strony była bezskuteczna. Drugi budynek szpitalny, gdzie było położnictwo, miał całkowicie zerwany od podmuchu eksplodującej bomby dach”.

W samym tylko Wieluniu zginęło około 1200 cywilów.

Trzy minuty później ostrzelano Polską Składnicę Tranzytową na Westerplatte w Gdańsku.

W tym samym czasie co ostrzał na Westerplatte trwała również obrona gmachu Poczty Polskiej w Gdańsku przez zorganizowaną grupę pocztowców polskich, dowodzonych przez Konrada Guderskiego. Gmach został zaatakowany przez pancernik Schleswig-Holstein. Zanim do tego doszło, pozbawiono Pocztę Polską dopływu prądu oraz połączenia telefonicznego. Pierwsze dwa ataki Niemców zostały odparte przez pocztowców. O godzinie 18 sprowadzono jednak motopompy, którymi wpompowano do piwnic gmachu benzynę. Następnie podpalono ją za pomocą miotaczy ognia co doprowadziło do śmierci pięciu pocztowców. Godzinę później zdecydowano o kapitulacji. Losy pocztowców potoczyły się różnie. Część zginęła podczas obrony, kilku udało się uciec po kapitulacji a pozostali zostali rozstrzelani.

Prezydent Ignacy Mościcki wydał następującą odezwę: „Obywatele Rzeczypospolitej! Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i Historii. W tej chwili dziejowej zwracam się do wszystkich obywateli państwa w głębokim przeświadczeniu, że cały naród w obronie swojej wolności, niepodległości i honoru skupi się dookoła Wodza Naczelnego i sił zbrojnych oraz da godną odpowiedź napastnikowi, jak to się już nieraz działo w historii stosunków polsko-niemieckich. Cały naród polski, błogosławiony przez Boga, w walce o swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z armią, pójdzie ramię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa”

Dziś 74 lata po tamtych wydarzeniach pamiętamy i składamy hołd. Cześć i chwała Bohaterom !