Stefan Martyka, kresowiak, przedwojenny aktor, dyrektor administracyjny jednego z wileńskich teatrów po zakończeniu wojny w 1945 roku jako przesiedleniec przybył na tereny Polski pojałtańskiej. Po próbach podjęcia pracy w Teatrze Polskim otrzymał pracę w Polskim Radiu jako prowadzący audycję „Fala 49”.

Czym była audycja „Fala 49”, nadawana w różnych porach, przeważnie przerywająca programy muzyczne? Niczym więcej niż propagandową stertą oszczerstw w stronę aliantów zachodnich, oraz marną próbą uzasadniania procesów politycznych byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego!

Według żony prezentera, Martyka udzielał jedynie głosu, był „przypadkowym narzędziem, tarczą, speakerem, głosem”, który jedynie odczytywał otrzymane wcześniej teksty. Jednak według Włodzimierza Sokorskiego, ówczesnego wiceministra kultury, prowadzący „Falę 49” był zaangażowanym aparatczykiem, który swe teksty pisał sam. Dzisiaj nie sposób określić kto miał rację.

9 września 1951 roku czterech członków podziemnej organizacji niepodległościowej „Kraj” przybyło do mieszkania Stefana Martyki, którego na podstawie wyroku zamordowano strzałem w głowę.

Śledztwo nad wyjaśnieniem sprawy stało się priorytetem Urzędu Bezpieczeństwo. Sprawą zajął się sam Józef Różański. Już niecały rok później udało się zlikwidować „Kraj”. Okazało się, iż na czele organizacji stał Zenon Sobota (popełnił samobójstwo w trakcie obławy w 1952 roku) konspirator z lat wojennych, znany m. in. z uwolnienia 180 aresztowanych w Jaśle w nocy z 5 na 6 sierpnia 1943 roku.

Aresztowano 111 członków członków „Kraju” w tym czterech, którzy zastrzelili Martykę. 13 maja 1953 roku Ryszard Cieślak, Lech Śliwiński, Tadeusz Kowalczyk i Bogusław Pietrkiewicz zostali straceni w więzieniu na Rakowieckiej, zaś sam proces miał charakter typowo propagandowy (podkreślano iż sprawcy mieli stały kontakt z  Ośrodkiem informacyjnym Ambasady USA).

Audycja „Fala 49” była nadal kontynuowana, tym razem przez Wandę Odolską, która zasłynęła tekstami w stylu: „to dzięki Stalinowi Polak z powrotem kocha kwiaty, spokojnie pracuje i wierzy w trwałość pokoju”, a po śmierci Stalina w 1953 roku „Tego bólu nie można wypłakać. Tej straty nie można wymierzyć niczym”.