Część nagrań, należących do „kolekcji” autorów afery taśmowej zostało zniszczonych i wrzuconych do Wisły. Okazuje się, że nie ma szans na to by dowiedzieć się jaka była treść tych nagrań.
Prokuratorzy dysponują jedynie taśmami, przekazanymi przez dziennikarzy. Listę pozostałych, stworzono na podstawie zeznań kelnerów – Łukasza N. i Konrada L. Po wydobyciu pozostałej części nagrań, trafiły one do firmy która zajmuje się odzyskiwaniem danych komputerowych. Próby trwały kilka miesięcy, jednak – jak podają reporterzy RMF FM – nie udało się. Prokuratorzy twierdzą, że że śledczy próbowali również prosić o pomoc agentów ABW ale i oni nie dali rady odzyskać danych.
W ten oto sposób, chyba ostatecznie żegnamy się z szansą na poznanie legendarnych już nagrań, których waga miała tak przerazić jednego z kelnerów, że zniszczył on dysk i wrzucił go do rzeki.
na podstawie: rmf24.pl