W maju 2008 roku na jaw wyszło, że polskie ale chyba jedynie z nazwy władze, wespół z władzami niemieckimi przygotowywują wspólne polsko – niemieckie podręczniki do historii. To ciekawe, zwłaszcza że oba Narody mają zupełnie odmienną wizję na temat pewnych wydarzeń.

Rzeczpolspolita oraz Nasz Dziennik 18 maja, informowały o spotkaniu które miało miejsce dzień wcześniej. W sobotę 17 maja, w Berlinie nastąpiło spotkanie inaugurujące prace nad wspólnym podręcznikiem. Ówczesny vce Minister Edukacji piał w niemieckich mediach: „Polski rząd z zadowoleniem przyjął propozycję pisania wspólnego podręcznika [polsko-niemieckiego] i jest jednoznaczna wola polityczna, współpraca MSZ i MEN, w sprawę osobiście jest zaangażowany prof. Bartoszewski, jest jednoznaczna wola polityczna po stronie polskiej, jak i niemieckiej.” Proszę proszę, Niemiec skinie i Polacy lecą z wielką radością. Za podręczniki zapłacić mają rządy obu państw a więc znów podatnicy.

Jak Państwo myślicie czy przykładowo Niemcy, którzy tak dbają o swoje „dobre imie” przerzucając historyczne zbrodnie i odpowiedzialność za nie a to na beznarodowych „nazistów” a to na całkiem realne kraje jak Polska zgodzą się na zawarcie w takim podręczniku informacji niekorzystnych dla ich wizerunku ? Czy zgodzą się by uczyć młodych Niemców o tym, jak to krwawo mordowano Powstańców w Warszawie w 1944 ? Jak w odwecie za Powstanie zrujnowano miasto i unicestwiono cywilów w tym kobiety i dzieci ? A może pozwolą by wyszła na jaw prawda chociażby o Auschwitz ?

Jeden z członków Polsko – Niemieckiej komisji programowej – dr Krzysztof Ruchniewicz sam otwarcie mówił, że nie będzie użyte wobec obozów zagłady określenie „niemieckie”. Dlaczego ? „Praktyka terminologiczna w Niemczech jest inna. Określenie nazistowskie uważa się tam za wystarczające. To oczywiście kwestia do dalszych dyskusji.” – uzasadniał naukowiec. Dalej od tego Pana dowiadujemy się, że w książce nie znajdą się informacje o Powstaniu Warszawskim czy Polskim Państwie Podziemnym. I znów ciekawe wyjaśnienie. „Nie było to przedmiotem naszego zainteresowania. Skoncentrowaliśmy się jedynie na przymusowych migracjach. Natomiast informacje o Powstaniu znajdują się w rozdziale o polityce polskiego rządu na uchodźstwie, mojego autorstwa, łącznie ze stratami, jakie poniosła Warszawa. W książce omówiliśmy natomiast tzw. Krąg z Krzyżowej, niemiecką grupę antynazistowską, gdyż miejscowość ta znajduje się na Dolnym Śląsku i jest ważnym miejscem spotkań młodzieży polsko-niemieckiej.Nie pada nazwa własna „Powstanie Warszawskie”. Jest „antyniemieckie powstanie, któremu nie pomogły wojska radzieckie”, a w rozdziale o polityce koalicji antyhitlerowskiej wypomnienie Rosjanom, że nie okazali pomocy Warszawie. W rozdziale „Polska podczas okupacji niemieckiej” jest Auschwitz, powstanie w getcie żydowskim, ale Powstania nie ma!” Historia rzekomo polsko – niemiecka i co ? Nie ma „Zainteresowania” Powstaniem Warszawskim. Ciekawe prawda ?

Na stronie www.aspektpolski.pl czytamy „Jak pisałem, z pierwszych ustaleń wiadomo, że Polacy wypędzeni po wojnie z Kresów Wschodnich nazwani będą przesiedleńcami, a Niemcy przesiedleni na mocy paktów z Jałty i Poczdamu – wypędzonymi.” I dalej: „Nie było agresji niemieckiej i kaźni zadawanych przez Niemców w I i II wojnie światowej Polakom i innym narodom, nie było Westerplatte, obozów zagłady i morderstw na ludności cywilnej. Nie było polskich zrywów w 1956, 1970, 1976 i 1980 roku, nie było stanu wojennego, dzieła Ojca Świętego Jana Pawła II, powstania „Solidarności” i upadku komunizmu. Były: wypędzenia Niemców po II wojnie światowej i upadek Muru Berlińskiego.”

To tylko nieliczne przykłady na to jak taki podręcznik wygląda. Zresztą chyba tylko kompletny osioł ewentualnie człowiek o skrajnie złych intencjach wpadł na pomysł by historię agresorów i morderców (Niemcy) zestawić i ujednolicić z historią ofiar (Polska). Wiadomo, że Niemcy nie zgodzą się na kontrowersyjne dla nich zapisy. W polityce historycznej nie mam miejsca na kompromisy !! A jeżeli są kompromisy to przestaje to być polityka historyczna a zaczyna być wynarodowienie, pozbawienie tożsamości i zwykła grafomania. Przytaczałem wyżej wypowiedź, z której wynika że w sprawę osobiście jest zaangażowany „profesor” Bartoszewski. Po pierwsze żaden profesor a po drugie można sobie wyobrazić co on tam nagryzmolił skoro dziś bredzi, że w czasie wojny, bardziej bał się Polaków niż Niemców. Fałszowania historii ciąg dalszy. Ale oczywiście media mętnego nurtu nie zająknęły się na ten temat ani słowem.