Kilka tygodni temu młodzi ludzie oblali farbą, stojący w Warszawie Monument Polsko-Sowieckiego Braterstwa Broni. Napisali na nim również „czerwona zaraza”. Sąd nie znalazł podstaw do ukarania młodych antykomunistów, ale to niestety nie koniec sprawy.

Przede wszystkim sąd uznał, że monument „Czterech Śpiących”, jako relikt ubiegłej epoki nie może być uznawany za pomnik a co za tym idzie nie podlega szczególnej ochronie. „Zdaniem Sądu obiekty te nie spełniają definicji pomnika, bowiem ochronie prawnej podlega obiekt wzniesiony dla upamiętnienia zdarzenia bądź uczczenia osoby, której ta cześć jest należna. Niestety te wymuszone pomniki, bo tak należy je nazwać, są jedynie symbolem komunizmu, zakłamanej historii Polski oraz – jak słusznie podkreślił obrońca oskarżonego L. – ’namacalnym symbolem przymusowej sowieckiej okupacji’”Sąd zdecydował następnie o umorzeniu sprawy.

Niestety sowieckie pachołki wciąż są pośród nas i nie zamierzają darować „zdewastowania” tak bliskiego ich sercom przedmiotu. Po pierwsze prokuratura rejonowa Praga – Północ odwołała się od decyzji Sądu i skierowała sprawę do ponownego rozpatrzenia. Czyli sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie nieprawdaż ?

Drugą oburzającą kwestią jest to, że władze Warszawy odesłały „pomnik” do renowacji i zamierzają wydać na ten cel 2 miliony złotych. Po odnowieniu, „Czterej Śpiący” mają wrócić na swoje miejsce w Parku Skaryszewskim. Nie ma pieniędzy na przedszkola, drogi, szkoły i szpitale ale znajdują się na odnawianie monumentów poświęconych katom Polaków, mających na rękach krew niewinnych ludzi, choćby członków podziemia niepodległościowego.

Warto dodać również, że radni warszawscy z PO i SLD ostatnio sprzeciwili się zastąpieniu „Czterech Śpiących” pomnikiem rotmistrza Witolda Pileckiego.